Dramat niepełnosprawnej Magdy Ślipeńczuk z Wrocławia. Skradziono jej wczoraj elektryczną hulajnogę z siedziskiem, która służyła za wózek inwalidzki. Kobieta ma metr wzrostu, osteoporozę i łamliwość kości. Bez hulajnogi praktycznie nie może się poruszać.

Do kradzieży doszło wczoraj rano. To, że hulajnoga zniknęła zauważył mąż Pani Magdy, który wracał ze sklepu. Nie była przypięta, bo nie ma jaj do czego przypiąć. Hulajnoga zastępowała żonie elektryczny wózek inwalidzki. Jest dla niej niezbędny, ale nie stać nas na nową - podkreśla mąż okradzionej, Pan Zbigniew. 

Czuję niesprawiedliwość. Chciałabym, żeby złodziej obudził się ze snu. Jak zabrałeś mi hulajnogę, to zabierz moje inwalidztwo - mówi niepełnosprawna Pani Magda.

Kobieta podkreśla, że hulajnoga z siedziskiem nie była idealnym rozwiązaniem. Radzę sobie jednak jak mogę. To dla mnie było jak sprawne nogi. Mam problemy z nogami. Jak przejdę kawałek koło domu, już muszę siadać, bo nogi się zginają. Jak siadałam na hulajnodze, to już nie miałam bólu. Mam nadzieje, że sumienie ruszy złodzieja i ją odda - podkreśla kobieta.

W internecie uruchomiono zbiórkę na nową hulajnogę lub wózek. Przed południem na koncie było już blisko 6,5 tys. zł.