Elektryczne Porsche stanęło w płomieniach. Zobacz nagranie

3 minuty czytania
Komentarze

Kilka dni temu elektryczne Porsche stanęło w płomieniach. Na skutek tego tragicznego incydentu śmierć poniósł kierowca pojazdu, który spłonął w nim żywcem. Nie jest to jednak przypadek taki sam, jak wiele poprzednich i nie można tu mówić o spontanicznym samozapłonie. Paradoksalnie to wcale nie stawia tej sytuacji w lepszym świetle.

Elektryczne Porsche stanęło w płomieniach

@vasternews

新加坡公路上保时捷突狂烧 现场冒起浓烟无人受伤 #新加坡

♬ 原聲 – 新加坡万事通 Vaster News – 新加坡万事通 Vaster News

Samochód, o którym mowa, to Porsche Taycan EV. Nie jest to więc pojazd elektryczny z dyskontu, a dość droga maszyna. Auto było prowadzone w mieście Suzhou w południowej prowincji Jiangsu we wschodnich Chinach. W przypadku tego producenta można więc mówić o czarnej serii, ponieważ jest to trzeci przypadek zapłonu jego nowego samochodu w ostatnich czterech miesiącach. Tym razem jednak bezpośrednią przyczyną wypadku nie był samozapłon, a uderzenie pojazdu w barierkę ochronną w pobliżu centrum handlowego.

Warto tu podkreślić, że nie było to wcale mocne uderzenie. Mimo to samochód natychmiast stanął w płomieniach i chociaż przechodnie próbowali ratować kierowcę, to nie byli w stanie otworzyć drzwi. Na skutek tego uwięziony w środku 30 letni mężczyzna spłonął żywcem. Oficjalna przyczyna zapłonu pojazdu nie jest znana. Pewne jest jedno: zwykłe uderzenie w barierki nie powinny nieść ze sobą takich skutków. 

Pamiętajmy także, że przed wypuszczeniem nowego modelu samochodu na rynek ten przechodzi testy zderzeniowe, które wykluczyły wadę konstrukcyjną powodującą zapłon akumulatora podczas kraksy. Najprawdopodobniej więc problem dotyczył tego konkretnego egzemplarza, a dokładniej jego akumulatora. Nie należy wykluczyć, że do zapłonu doszłoby prędzej, czy później, za uderzenie jedynie przyspieszyło to, co było nieuniknione. Możliwe jednak, że było ono tak niefortunne, że wystarczyło do uszkodzenia pakietu akumulatorów.

Czy to więc oznacza, że powinniśmy unikać pojazdów elektrycznych w obawie przed tym, że staną one w płomieniach? Oczywiście, że nie. Pamiętajmy, że samochody spalinowe również ulegają takim zjawiskom jak samozapłon. Jednak o takich przypadkach mówi się znacznie mniej, ponieważ dochodzi do nich od wielu lat i to znacznie częściej. Zwykle wzmianki o nich są głośne jedynie w mediach lokalnych, natomiast o pożarze elektryka dość szybko robi się głośno na całym świecie. 

Po prostu należy się liczyć z tym, że potencjalnie stanowią one pewne zagrożenie pożarowe, co tyczy się zarówno samochodów, jak i mniejszych pojazdów, jak hulajnogi elektryczne. Traktowanie ich jako ewentualne zagrożenie pożarowe – szczególnie podczas ładowania, oraz nie przechodzenie obojętnie nad uszkodzeniami mechanicznymi – zwłaszcza w rejonie baterii – to dwie praktyki, które posiadacz pojazdów elektrycznych powinien sobie mocno wziąć do serca.

Źródło: Gizmochina

Motyw