"Patriotyczne ławeczki" tylko do końca listopada. Dalsze kontrowersje wokół inicjatywy
Ławki przypominające kształtem polskie granice, które w ostatnim czasie pojawiły się w różnych miejscach w kraju, wzbudziły szereg kontrowersji. Koszt jednej ławki to 100 tys. zł. Za wszystko zapłacił bank w całości należący do Skarbu Państwa, czyli Bank Gospodarstwa Krajowego. Jednak znikną one z przestrzeni publicznej wraz z końcem listopada.
- Nie mają końca kontrowersje wokół "patriotycznych ławeczek" banku BGK, które pojawiły się w ostatnim czasie w niemal całej Polsce. Koszt jednej z nich to 100 tys. zł. Ich celem miał być promocja inwestycji
- Jednak wiele z nich uległo dość szybkiemu zepsuciu, czy to z powodu warunków atmosferycznych, czy to z powodu "niewłaściwego użytkowania"
- Na ławki nie został ogłoszony przetarg. Według opozycji cała akcja jest przykładem marnotrawstwa publicznych pieniędzy
- Więcej ważnych informacji znajdziesz na stronie głównej Onetu. Jeśli nie chcesz przegapić żadnych istotnych wiadomości — zapisz się na nasz newsletter
Docelowo ławki miały stać w każdym województwie i przypominać o zrealizowanych inwestycjach. Informowała o tym Beata Daszyńska-Muzyczka, prezes banku BGK. Jednak korzystanie w tego typu ławeczek było ostatnio utrudnione w Poznaniu. Konstrukcja nie wytrzymała ulewnego deszczu. W Rzeszowie natomiast kilka dni po montażu chwiała się barierka przy schodach. We Wrocławiu zaczęły odchodzić od siebie płyty, z których stworzona została podstawa konstrukcji. Jak na razie ławeczka nie pojawiła się w ogóle w Łodzi.
Koszt jednej ławki to 100 tys. zł. Rzeczniczka banku Anna Czyż podkreślała, że ławki są elementem akcji reklamowej, która jest finansowana "ze środków własnych". Jednak bank BGK jest podmiotem w całości należącym do Skarbu Państwa. Wysoki koszt patriotycznych ławek wzbudza spore kontrowersje. Jedak jak się okazuje ławki będą w polskich miastach tylko do końca listopada.
"Bank podejmie decyzję, co się stanie z instalacjami po zakończeniu kampanii, w uzgodnieniu z agencją Hackett Hamilton" — można przeczytać w informacji, pod którą podpisał się Bartosz Polek z biura prasowego banku.
"Patriotyczne ławeczki miały być częścią kampanii, która miała promować Polskę i polskie inwestycje wspierane przez BGK. "Kolejny etap akcji reklamowej jest obecnie opracowywany" — można przeczytać w komunikacie rzecznik prasowej banku Anny Czyż.
Autorką pomysłu stworzenia kosztownych ławeczek była Beata Daszyńska-Muzyczka, prezes banku BGK. Zauważyła, że nie są to ławeczki, lecz "instalacje".
— Jeśli byłaby to typowa ławka do siedzenia, to byłaby normalnie zainstalowana na ziemi, by można było do niej normalnie podejść i usiąść. Celem tej instalacji jest promocja polskich inwestycji — podkreślała w TOK FM.
Na wykonanie ławek nie został rozpisany przetarg. Za ich powstanie odpowiadała agencja Hackett Hamilton, która w lutym tego roku wygrała przetarg na obsługę reklamową banku. Prezes zarządu agencji, Wojciech Nowak przyznał, że problemy z ławką w Poznaniu wynikały z błędu wykonawcy. Natomiast w Rzeszowie czy we Wrocławiu, problemy z ławeczkami są konsekwencją złego użytkowania instalacji.
W ocenie opozycji cała akcja jest przykładem skrajnej niegospodarności.
Źródło: tvn24.pl
Dziękujemy, że jesteś z nami. Zapisz się na newsletter Onetu, aby otrzymywać od nas najbardziej wartościowe treści.
Dziękujemy, że przeczytałaś/eś nasz artykuł do końca.
Subskrybuj Onet Premium. Bądź na bieżąco! Obserwuj nas w Wiadomościach Google.