Kup subskrypcję
Zaloguj się

Firmy zapłacą za podwyżkę płacy minimalnej nawet 27 mld zł. Może być więcej pustych półek

Już za rok minimalna płaca w Polsce wyniesie 3600 zł brutto. Najmniej zarabiający dostaną na rękę podwyżkę w wysokości około 400 zł. Jednak dla pracodawcy oznacza to blisko dwukrotnie większy wzrost kosztów. W skali całego roku ustawowa podwyżka może obciążyć firmy kwotą nawet 27 mld zł. Efektem może być dalszy spadek inwestycji i pogłębienie "kryzysu niedoboru".

Podwyżka płacy minimalnej będzie sporo kosztować pracodawców.
Podwyżka płacy minimalnej będzie sporo kosztować pracodawców. | Foto: Dyjuk/Reporter / East News

Choć do wyborów parlamentarnych został jeszcze rok, rząd już teraz przyszykował prezent dla około 3 mln wyborców. Pokazał, że ma gest i zapowiedział wzrost płacy minimalnej większy, niż wcześniej zakładany. Od 1 stycznia 2023 r. najmniej zarabiający mogą liczyć na zwiększenie minimalnego wynagrodzenia na umowie o pracę z 3010 zł brutto do 3490 zł brutto. Po pół roku ustawowo dojdzie druga podwyżka — do 3600 zł brutto.

Ekonomiści zauważają, że płaca minimalna w przyszłym roku będzie na poziomie mniej więcej połowy przeciętnego wynagrodzenia. Wzrośnie o prawie 20 proc., podczas gdy prognozy dla średniej krajowej zakładają raczej niską dwucyfrową dynamikę. Choć dla gospodarki nie powinien to być duży wstrząs, spora część pracodawców będzie mieć twardy orzech do zgryzienia.

Rząd po podwyżce podatków w ramach Polskiego Ładu dokłada firmom kolejne koszty (związane z zatrudnieniem), a te już teraz borykają się m.in. z bardzo szybko rosnącymi rachunkami za prąd, gaz, paliwa itp. Do tego dochodzą bardzo duże koszty obsługi kredytów i zobowiązań finansowych, które są wynikiem podwyżek stóp procentowych w NBP.

Dalsza część artykułu znajduje się poniżej materiału wideo

Ile zapłacą pracodawcy?

Obecnie koszt pracodawcy zatrudniającego na płacę minimalną (3010 zł brutto) wynosi ponad 3500 zł. Z tego pracownik "na rękę" dostaje ostatecznie tylko 2181 zł netto. Za rok jego wypłata będzie wyższa o 404 zł netto, ale na pracodawcy będzie ciążyło dodatkowe 810 zł. Jego koszt wzrośnie bowiem do 4337 zł.

Biorąc pod uwagę, że w pierwszej połowie przyszłego roku będzie obowiązywać stawka 3490 zł brutto, a w drugiej 3600 zł brutto, średni miesięczny wzrost kosztów pracodawcy wyniesie 744,57 zł. W skali całego roku będzie to dodatkowe blisko 9 tys. zł.

Przy 3 mln pracowników, których ma zdaniem rządu objąć podwyżka, daje to w sumie kwotę 27 mld zł. O tyle maksymalnie wzrosną łączne koszty pracodawców w związku z podwyżką płacy minimalnej.

Dla pracodawców koszt wypłaty minimalnego wynagrodzenia znacząco wzrośnie.
Dla pracodawców koszt wypłaty minimalnego wynagrodzenia znacząco wzrośnie.

Decyzja rządu nie bierze pod uwagę sytuacji przedsiębiorstw, których działalność coraz częściej przynosi straty. Przedsiębiorcy zmagają się ze wzrostem cen paliw nie o 30 proc., jak gospodarstwa domowe, ale o 300 czy 800 proc. — wskazuje Kamil Sobolewski, główny ekonomista Pracodawców RP.

W rozmowie z Business Insiderem przyznaje, że decyzja rządu o tak dużej podwyżce płacy minimalnej jest szokiem i będzie mieć daleko idące konsekwencje, które wszyscy obywatele odczują z opóźnieniem.

Bez inwestycji nie będzie więcej towaru

Mowa o ograniczeniu inwestycji, na czym ucierpi produkcja, która z czasem nie będzie nadążać za rosnącą konsumpcją, napędzaną m.in. rosnącymi płacami.

Ekonomista Pracodawców RP podkreśla, że nie da się skonsumować więcej, niż są w stanie wyprodukować firmy. Sugeruje, że w przyszłym roku, jeśli nic się nie zmieni, jeszcze częściej możemy być świadkami pustych półek w sklepach, a dostępne towary i usługi będą bardzo drogie.

Trwający kryzys jest kryzysem niedoboru. Receptą na wyjście z kryzysu nie może być dokładanie ludziom pieniędzy, ale zwalczenie niedoboru. Sposobem na to są inwestycje. Trudno sobie wyobrazić, że takie decyzje rządu oraz niepewności w gospodarce będą skłaniały przedsiębiorców do dalszego inwestowania swoich środków — komentuje Sobolewski.

Przypomina, że rząd PiS kilka lat temu wyznaczył Strategię na rzecz Odpowiedzialnego Rozwoju, znaną jako plan Morawieckiego. W niej były szumne zapowiedzi dotyczące inwestycji, które miały wzrosnąć z 20 proc. PKB (w ostatnim roku rządów PO/PSL) do 22-25 proc. w 2020 r. i zostać utrzymane przy około 25 proc. do 2030 r.

Plan nie wypalił, bo w 2021 r. stopa inwestycji w Polsce wyniosła zaledwie 16,6 proc. PKB, co było najniższą wartością od 2005 r. i drugim najniższym wynikiem w UE.

Rząd liczy na dodatkowe wpływy

Z większym spokojem na zapowiedzianą podwyżkę płacy minimalnej reaguje prezes Związku Przedsiębiorców i Pracodawców (ZPP) Cezary Kaźmierczak, który przyznaje, że bardzo trudno rozmawia się z rządem na ten temat w obliczu niskiego bezrobocia. Nie dziwi się też, że rząd tak beztrosko rozdaje nie swoje pieniądze.

— Rząd uwielbia majstrować przy płacy minimalnej. Z każdych dodatkowych 100 zł podwyżki do budżetu finalnie trafi około 50 zł. Wynika to z podatków płaconych przez pracodawców i pracowników — wskazuje w rozmowie z Business Insiderem prezes ZPP.

Nie spodziewa się, że duża część firm będzie zmuszona zwalniać pracowników lub będzie mieć inne problemy finansowe. Zauważa, że rynek pracy nie ucierpiał znacząco przez pandemię i wojnę. W związku z tym także dużą podwyżkę płacy minimalnej przedsiębiorcy wezmą na swoje barki.

Ostrzega jednak przed jeszcze większą presją płacową ze strony pracowników zarabiających ponad minimalną stawkę.

Jesienią przedsiębiorcy ulegną gigantycznej presji płacowej. Pracodawcy stoją na przegranej pozycji — uważa Kaźmierczak.

Nastroje przedsiębiorców coraz gorsze

Zapowiedzi podwyżki płacy minimalnej nie poprawiają nastrojów szczególnie w małych i średnich firmach. A te już w pierwszym półroczu były bardzo złe. Indeks nastrojów przedsiębiorców "Busometr ZPP" w ostatnich odczycie był na najniższym poziomie w całej trwającej dekadę historii badania.

Ponad 500 przedstawicieli sektora MŚP (mikro, małych i średnich przedsiębiorców) wskazuje na wyjątkowo niski wskaźnik komponentu "koniunktura gospodarcza" oraz "inwestycje". W tym drugim przypadku jeszcze nigdy nie było tak wielu narzekań.

Przedsiębiorcy pytani o "koniunkturę gospodarczą" aż w 71 proc. wskazywali, że ulegnie ona pogorszeniu. Pytani o inwestycje aż w 75 proc. deklarowali, że nie planują żadnych bądź zamierzają zrezygnować z tych wcześniej zakładanych.

Autor: Damian Słomski, dziennikarz Business Insider Polska