Tramwaj Metropolitalny GZM

i

Autor: ZTM Metropolia

Pobicie 7-latka z autyzmem w tramwaju. Miał zostać zaatakowany przez seniora

We wtorek 6 września 2022 r., w mediach społecznościowych pojawił się wpis dotyczący pobicia 7-latka przez starszego mężczyznę w jednym z tramwajów. Mama chłopca zrelacjonowała całe zajście na Facebooku. Policjanci potwierdzają, że wpłynęło zgłoszenie pobicia, ale przerzucają się odpowiedzialnością.

Do zdarzenia doszło w tramwaju, który jechał z Katowic do Bytomia. Na przystanku Katowice Sokolska starszy mężczyzna miał pobić siedmioletniego chłopca. Jak relacjonuje jego mama - Bartek był zdenerwowany bo długo czekaliśmy na tramwaj, więc jak to on powtarzał: nie chcę jechać tramwajem, będę bił mamusię, nie chcę mamusi, nie chcę tatusia itd. Pan podbiegł do Bartka, złapał go z całej siły za kark o zaczął okładać pięścią po głowie. Zadał co najmniej trzy ciosy zanim złapałam Bartka, osłoniłam sobą i przytuliłam do siebie – czytamy we wpisie na Facebooku.

Historia pobicia w tramwaju

Zapytaliśmy mamę Bartka, jak wyglądało całe zajście. „Bartek uczęszcza do szkoły dla dzieci z autyzmem, więc codziennie dojeżdżamy do Katowic z Bytomia. Czekaliśmy na tramwaj i Bartek, jak każde dziecko z autyzmem, jak jest zmęczony to krzyczy. I jako, że był zdenerwowany, to standardowo powtarzał „nie chcę mamusi, nie chcę tatusia, będę bił mamusię”. On tak po prostu mówi. Ma do tego prawo, w końcu ma autyzm. I ten człowiek, który „wystartował” do Bartka siedział gdzieś za nami. Nie zauważyłam go. Chwilę zajęło zanim odciągnęłam go od Bartka".

"Się kaszojadowi należy, bo jest głośno"

"Starszy mężczyzna cały czas na nas krzyczał. „Bachorze, bękarcie” tego typu słowa padały w naszą stronę. Obok niego siedziała pani, która stwierdziła: „że się kaszojadowi należy, bo jest głośno”. Nikt nie zareagował, wszyscy odwrócili głowę. Więc jak tylko uspokoiłam Bartka, zadzwoniłam na 112 i zapytałam, co mogę w tej sytuacji zrobić. Nie mogłam wysiąść, bo już nie wsiadłabym z powrotem, bo Bartek był tak wystraszony. Pani ze 112 zapytała się, czy sprawca jest dalej z nami, zapytała gdzie jesteśmy i czy potrzebujemy pomocy medycznej. Wtedy powiedziałam, że nie, bo wydawało mi się, że nie doznał takiej krzywdy, że trzeba dzwonić po karetkę. Teraz wiem, że był to błąd".

Obdukcja lekarska i zgłoszenie pobicia

"Starszy mężczyzna cały czas jechał z nami w tramwaju i cały czas w stronę Bartka padały jakieś teksty. Po 15 minutach z komendy policji zadzwonili do nas z pytaniem gdzie jesteśmy. Powiedziałam, że jesteśmy na wysokości planetarium, odpowiedzieli, że postarają się nas złapać jeszcze przed Stadionem Śląskim. Nie udało im się to. Dojechaliśmy na przystanek Chorzów AKS i na nim stał radiowóz. Tylko, że był to przypadkowy radiowóz. Na widok policji, ten starszy mężczyzna wysiadł z tramwaju.

W Chorzowie zadzwonił do nas dyżurny z komisariatu II w Katowicach i zapytał gdzie jesteśmy i czy minęliśmy już Katowice. To powiedziałam, że jesteśmy w Chorzowie na rynku, na co on odpowiedział, że dalej nas gonić nie mogą. Dlatego, że mogą tylko do granic administracyjnych Katowic. Powiedział, żebym wróciła do domu, wzięła Bartka na obdukcję i dopiero z tym zgłosić się do najbliższego komisariatu. Poszliśmy do lekarza, pani doktor wpisała: „powierzchowny uraz głowy”. I prosto z obdukcji poszliśmy na komisariat policji w Bytomiu. Powiedziano nam, że policjanci odsyłają to zgłoszenie na komisariat policji w Katowicach, tam gdzie przyjęli sprawę pobicia od 112”. Wyjaśniła nam mama 7-letniego chłopca.

Jedna metropolia - osobna Policja

Skontaktowaliśmy się także z katowicką Policją, żeby potwierdzić sytuację. Początkowo mundurowi z Katowic nie potwierdzali zgłoszenia, informowali także, że podejrzewają możliwość fake newsa, ze względu na bardzo szczegółowy opis zdarzenia.

Tutaj wyszedł szum komunikacyjny. Pani we wpisie na Facebooku podawała, że sprawa została zgłoszona w Katowicach. Więc sprawdzałam dla mediów, czy pani zgłosiła się na komisariat. Czy złożyła stosowne zawiadomienie. I ani w Katowicach, ani w Chorzowie takie zawiadomienie przez kobietę nie zostało złożone. W tym sensie wypowiadałam się, że do katowickiej i chorzowskiej Policji nie wpłynęło zawiadomienie o popełnionym przestępstwie. Ze względu na całą sytuację Komendant Miejski Policji w Katowicach polecił wydziałowi kryminalnemu wszcząć czynności i dopiero w trakcie tych czynności okazało się, że pani złożyła zawiadomienie ale w Bytomiu – mówi oficer prasowy katowickiej Policji podkom. Agnieszka Żyłka

Dopytaliśmy także jak wygląda sprawa ze „ściganiem” tramwaju. - Nie jestem w stanie potwierdzić czy to był radiowóz wzywany przez panią, czy po prostu przejeżdżający patrol drogówki – tłumaczy podkom. Agnieszka Żyłka.

Skoro sprawa została zgłoszona w Bytomiu postanowiliśmy skontaktować się z tamtejszą jednostką Policji.

Do zdarzenia doszło na terenie Katowic. W Bytomiu było przyjęte samo zawiadomienie odnośnie tego zdarzenia. Natomiast do zdarzenia doszło w Katowicach i prowadzą to Katowice – mówi oficer prasowy asp. Anna Oczkiewicz.

Policjanci z Bytomia, twierdzą, że sprawę musi prowadzić katowicka Policja. - Być może policjanci z Katowic dopiero otrzymają dokumentację ze zgłoszenia w Bytomiu. Natomiast my nie będziemy prowadzić tej sprawy, bo nie jest to terytorialnie właściwe, bo prowadzi się postępowanie tam, gdzie doszło do przestępstwa – wyjaśnia.