Zabójstwo noworodka w Wilanowie. Nieoficjalnie: Między rodzicami doszło do kłótni

Przed śmiercią miesięcznej Seleny miało dojść do kłótni pomiędzy jej rodzicami, 32-letnią Magdaleną D.-M. i jej mężem Tomaszem - wynika z informacji PAP. Następnie mężczyzna wyszedł z mieszkania, to wtedy dziewczynka zginęła.

W nocy z soboty na niedzielę doszło do brutalnego morderstwa w strzeżonym bloku przy Alei Wilanowskiej. W jednym z mieszkań znaleziono zamordowane niemowlę. Starsi bracia zabitej dziewczynki też mieli obrażenia. 

Mieszkańcy osiedla, pytani przez dziennikarzy o to, co się wydarzyło, nie kryli zaskoczenia. Wielu znało rodzinę, w której doszło do tragedii. Dzieci bawiły się wspólnie na placu zabaw. Sąsiedzi, którzy rozmawiali z wp.pl, podejrzewają, że kobieta mogła mieć depresję poporodową. 

PAP ujawnia nowe szczegóły w sprawie. Klucze do mieszkania rzucał babci przez balkon 9-latek

Z najnowszych informacji Polskiej Agencji Prasowej, którą cytuje Onet, wynika, że przed śmiercią miesięcznej Seleny miało dojść do kłótni pomiędzy jej rodzicami, 32-letnią Magdaleną D.-M. i jej mężem Tomaszem. Następnie mężczyzna miał wyjść z mieszkania, w którym kobieta została sama z trójką ich dzieci. Wtedy miało dojść do tragedii.

Zobacz wideo Brejza: Śledztwo zostało wszczęte, bo prokurator bał się odmowy, ale w tym śledztwie nie dzieje się nic

Z nieoficjalnych informacji wynika też, że jeden z braci zmarłej dziewczynki miał wysłać w sobotę, ok. godz. 23, SMS do babci o treści: "mama chce nas pozabijać". "Według PAP, babcia po wspomnianym SMS-ie od wnuczka skontaktowała się z drugim synem, szwagrem pani Magdaleny. To on miał o sprawie poinformować policję" - podaje Onet.

Z kolei dziadkowie i stryj przyjechali do mieszkania Magdaleny i Tomasza, ale nie mogli się do niego dostać, bo drzwi były zamknięte. Klucze przez balkon rzucił im 9-latek. Na miejsce w tym czasie przyjechała policja, która razem z rodziną małżeństwa weszła do mieszkania.

 Więcej najnowszych informacji przeczytasz na stronie głównej Gazeta.pl.

Matka dzieci w noc tragedii zniknęła. Kilkanaście godzin później policjanci znaleźli ją na cmentarzu w Starych Babicach. Najprawdopodobniej w tym tygodniu kobieta usłyszy zarzuty - ma też paść wniosek o tymczasowy areszt.

W tej chwili 32-latka pozostaje do dyspozycji policji i prokuratury. Śledczy nie zdradzają dotychczasowych ustaleń.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.