Polki pozbawione medali ME. Wiadomo, dlaczego

Do dziwnej sytuacji doszło podczas dekoracji drużyn w maratonie kobiet na ME w lekkoatletyce. Polki były przekonane, że brązowe krążki trafią do piątki zawodniczek. Z błędu zostały wyprowadzone na kilka sekund przed wejściem na podium.

Mateusz Puka
Mateusz Puka
Izabela Paszkiewicz Newspix / MACIEJ FIGIELEK/400mm.pl / Na zdjęciu: Izabela Paszkiewicz
- Byłyśmy już w piątkę w namiocie i czekałyśmy tylko na wywołanie naszych nazwisk do wejścia na podium. Organizatorzy poprosili nas o pokazanie akredytacji i wtedy okazało się, że zarówno ja, jak i Kasia Jankowska zostałyśmy wykreślone z listy medalistek. Byłyśmy w szoku, nasi trenerzy też nie wiedzieli, dlaczego tak się stało - wspomina w rozmowie z WP SportoweFakty Izabela Paszkiewicz, która tuż po zawodach była przekonana, że wywalczyła historyczny brązowy medal w rywalizacji drużynowej. Polka zdążyła już odebrać mnóstwo gratulacji i cieszyć się z życiowego sukcesu. Wszystko zakończyło się jednak ogromnym rozczarowaniem.

Nasze reprezentantki fantastycznie spisały się na trasie maratonu, a dzięki dobrej postawie Aleksandry Lisowskiej, Angeliki Mach i Moniki Jackiewicz, Polkom udało się sięgnąć po historyczny brązowy medal w rywalizacji drużynowej. Zgodnie z regulaminem, do klasyfikacji liczyły się wyniki trzech najlepszych zawodniczek z każdego kraju, ale - w przypadku sukcesu - po medale miała sięgnąć cała reprezentacja. Problem w tym, że Polacy nie doczytali przepisów i nie wiedzieli, że warunkiem przyznania krążków pozostałym zawodniczkom jest ukończenie zmagań. Nieświadome niczego Izabela Paszkiewicz (do niedawna Trzaskalska) i Katarzyna Jankowska zeszły z trasy i w ten sposób straciły szansę na życiowy sukces.

- Jestem zawodniczką i nie czytałam regulaminu. Być może powinnam to zrobić, ale szczerze mówiąc nawet nie wiem, gdzie miałabym go szukać. Przed zawodami skupiałam się na treningu i osiągnięciu tu jak najlepszego wyniku. W trakcie biegu przez długi czas dawałam z siebie wszystko i biegłam jako trzecia Polka. Gdy jednak na 29. kilometrze zostałam wyprzedzona przez Monikę Jackiewicz, wiedziałam, że jest ode mnie szybsza i to od niej zależy teraz kwestia medalu. Próbowałam jeszcze walczyć z bólem, ale chwilę później krzyknęłam do Moniki, by dała czadu i zeszłam z trasy. Wiedziałam, że nasza drużyna wciąż ma szanse na medal i byłam przekonana, że moja obecność na trasie nie ma już znaczenia. Gdyby ktoś powiedział mi, że zejście z trasy oznacza brak medalu, to bez problemu dobiegłabym do mety wolniejszym tempem. U nas jednak takich rozmów nie było. Tuż po wyścigu wszyscy byli przekonani, że cała piątka otrzyma medale - tłumaczy Paszkiewicz.

ZOBACZ WIDEO: Co za technika! Lewandowski bawi się z piłką na treningu

Co ważne, Polkę z walki o wyższe miejsce wyeliminowała pechowa kontuzja, którą zawodniczka złapała już na trasie maratonu. Na drugim punkcie żywienia, czyli siedem kilometrów po starcie wyścigu, jedna z rywalek przypadkowo nadepnęła Paszkiewicz na stopę.

- Natychmiast poczułam ukłucie w pośladku i mięśniu dwugłowym uda. Przez dłuższy czas ciągnęłam nogę za sobą i liczyłam, że ból przejdzie. Potem zdałam sobie sprawę, że jestem trzecią Polką i to dodało mi niesamowitej motywacji do walki. Ostatecznie zostałam jednak minięta przez Monikę, a chwilę później z obawy o pogłębienie urazu, zeszłam z trasy - relacjonuje 33-letnia biegaczka, dla której start w Monachium był życiową szansą na medal w prestiżowej imprezie.

Ostatecznie skończyło się na dużym rozczarowaniu. Polka wróciła już do Warszawy, ale bez medalu. - Spodziewałam się różnych wydarzeń, ale nie czegoś takiego. Wczoraj po powrocie z dekoracji coś we mnie pękło i byłam w kiepskim stanie. Trenerzy mnie jednak pocieszali, ale wciąż jest mi smutno. Nie mam jednak do nikogo żalu i nikogo nie oskarżam. Być może powinnam przed startem przeczytać regulamin. W innych ekipach chyba znali ten przepis, bo ostatecznie na podium pojawiło się sześć Niemek i cztery Hiszpanki. U nas udekorowanych została tylko trójka dziewczyn. Nie potrafię zrozumieć, dlaczego tak się stało i kto popełnił błąd. Trener wysłał już prośbę o wyjaśnienie, ale nie wierzę, że to coś zmieni - dodaje rozczarowana Polka.

To już nie pierwszy raz, gdy nasi reprezentanci mają problemy przez nieznajomość przepisów. Na niedawnych mistrzostwach świata w Eugene doszło do zamieszania w polskiej sztafecie 4x400 metrów, bo dopiero tuż przed startem okazało się, że po półfinale może zostać zmieniona tylko jedna biegaczka. To wywołało konflikt w kadrze i utrudniło walkę o medal.

Mateusz Puka, WP SportoweFakty

Czytaj więcej:
Wspaniały bieg Polki na ME
Polak odsłonił kulisy zamieszania podczas ME

Czy uważasz, że Polki, które nie ukończyły maratonu, słusznie nie otrzymały medali?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×