Kup subskrypcję
Zaloguj się

Podatek Belki do zmiany? Ministerstwo Finansów ma już pewien pomysł [TYLKO U NAS]

– Uważam, że powinniśmy zacząć dyskusję, czy podatek od zysków kapitałowych nie powinien w przyszłości być progresywny. Obecnie jest tak, że Kowalski oszczędzający kilkaset złotych w banku i zyskujący na oprocentowaniu płaci tyle samo podatku co inwestor, który lokuje setki tysięcy np. na giełdzie. Tutaj jest pole do dyskusji o tym, czy podatek nie powinien być zmieniony i różny w zależności od tego, kto go płaci i w co inwestuje – mówi w wywiadzie dla Business Insider Polska Katarzyna Szwarc, pełnomocniczka Ministra Finansów ds. Strategii Rozwoju Rynku Kapitałowego.

Katarzyna Szwarc, pełnomocniczka Ministra Finansów ds. Strategii Rozwoju Rynku Kapitałowego
Katarzyna Szwarc, pełnomocniczka Ministra Finansów ds. Strategii Rozwoju Rynku Kapitałowego | Foto: Mateusz Wlodarczyk / Forum / Forum Polska Agencja Fotografów

Bartek Godusławski, Business Insider Polska: Dlaczego w Ministerstwie Finansów jest taki opór przed jakąkolwiek modyfikacją tzw. podatku Belki?

Katarzyna Szwarc, Ministerstwo Finansów: Mamy jeden z najniższych podatków od zysków kapitałowych w Europie. Nasze 19 proc. to dużo mniej niż opodatkowanie w takich krajach jak Niemcy, Francja, Hiszpania, Wielka Brytania, nie mówiąc już o Danii, gdzie taki podatek wynosi 42 proc.

Tyle że to są rynki już rozwinięte, a my wciąż jesteśmy gospodarką rozwijającą się.

Dlatego właśnie u nas stawka tego typu podatku jest niższa. W Unii Europejskiej właściwie tylko Belgia nie ma podatku od zysków kapitałowych. Są jeszcze kraje, w których jest on wkomponowany w inne podatki dochodowe. Widać więc, że jest on czymś naturalnym i stąd właśnie bierze się opór przed głosami, które pojawiają się od lat, żeby podatek od zysków kapitałowych zlikwidować czy jeszcze obniżyć.

Czytaj też: Rząd zrezygnuje z nowelizacji budżetu? Resort finansów nie martwi się o deficyt

Progresywny podatek Belki?

Ostatnio przybył jednak kolejny argument, który podnosi część ekonomistów, że likwidacja czy zmiana podatku Belki mogłaby przyczynić się do walki z inflacją, gdyby udało się zwiększyć atrakcyjność lokat bankowych czy innych produktów oszczędnościowych. Takie sugestie też nie przekonują Pani?

W Ministerstwie Finansów jesteśmy otwarci na sugestie na temat tego, jak ten podatek ma być skonstruowany. Uważam, że powinniśmy zacząć dyskusję, czy podatek od zysków kapitałowych nie powinien w przyszłości być progresywny. Obecnie jest tak, że Kowalski oszczędzający kilkaset złotych w banku i zyskujący na oprocentowaniu płaci tyle samo podatku co inwestor, który lokuje setki tysięcy np. na giełdzie. Tutaj jest pole do dyskusji o tym, czy podatek nie powinien być zmieniony i różny w zależności od tego, kto go płaci i w co inwestuje.

Co z argumentem inflacyjnym?

To nie jest tak, że podatek Belki powoduje, że oszczędzający na lokatach bankowych nie widzą żadnych zysków. Po prostu do niedawna lokaty były bardzo nisko oprocentowane i kwestia podatkowa nie miała tutaj żadnego znaczenia. Druga kwestia to pytanie, czy podatek powstrzymuje przed oszczędzaniem, czy 19 proc. stawka kogokolwiek do tego zniechęca. W to akurat wątpię. Trzecia sprawa – ważna z punktu widzenia Strategii Rozwoju Rynku Kapitałowego – to głosy mówiące: zwolnijmy z podatku lokaty, a zostawmy go na rynku kapitałowym. Tyle że aktywność obywateli jako inwestorów klasyfikuje się dziś na jednym z najniższych poziomów. Jeżeli już oszczędzamy, to głównie odkładamy pieniądze na koncie w banku, kupujemy nieruchomości lub wchodzimy w bardzo ryzykowne aktywa typu kryptowaluty. Zwolnienie lokat i uatrakcyjnienie ich w porównaniu z rynkiem kapitałowym spowodowałoby dodatkowe zmniejszenie zachęt do inwestowania i stało w sprzeczności z tym, co próbujemy w MF robić.

To jak zachęcić Polaków do inwestowania na rynku kapitałowym?

Jedną z kluczowych kwestii jest uatrakcyjnienie oferty instrumentów czy produktów finansowych dostępnych na rynku. Z punktu widzenia naszej strategii jednym z najistotniejszych obszarów są fundusze typu ETF [fundusz inwestycyjny notowany na giełdzie, którego zadaniem jest odzwierciedlanie zachowania się danego indeksu giełdowego – red.], którymi mogą bez problemu obracać na giełdzie. Są to fundusze inwestycyjne, więc mają wbudowany element dywersyfikacji, mają bardzo niską opłatę za zarządzanie, a do tego pozwalają inwestorom na tematyczne lokowanie kapitału np. w branży gamingowej czy biotechnologii. Stąd w ustawie, którą chcemy przedstawić w najbliższych tygodniach do konsultacji publicznych, pojawią się ułatwienia regulacyjne dla funduszy ETF.

Czytaj też: WIBOR pozostanie na dłużej? Prezes GPW przestrzega przed jego "całkowitym zabiciem" [TYLKO U NAS]

Nowe regulacje dla ETF

Na czym te ułatwienia miałyby polegać?

Obecnie na rynku funduszy ETF mamy bardzo niesprzyjające regulacje, które utrudniają oferowanie ich inwestorom. To są bariery, które podnoszą instytucjom finansowym koszty tworzenia tego typu produktów czy wymagają bardzo rozbudowanej biurokracji. Chcemy te bariery znieść i doprowadzić do sytuacji, w której fundusze ETF będą stawały się coraz popularniejszym instrumentem inwestycyjnym na polskim rynku kapitałowym. Rolą MF nie jest zmuszanie spółek do robienia IPO czy oferowania ETF-ów. Naszym celem jest stworzenie takich warunków prawnych i regulacyjnych, aby z tej strony nie istniały bariery dla rozwoju rynku.

Niedawno resort finansów ogłosił rozpoczęcie prac nad mapą drogową na rzecz zrównoważonych finansów w Polsce. Czemu ma służyć ta inicjatywa?

Chcemy skoordynować działania administracji publicznej i rynku, aby w ciągu kilku lat Polska była regionalnym centrum zielonych finansów. Żeby istniał u nas rynek zielonych produktów inwestycyjnych, nie tylko obligacji czy listów zastawnych. Wokół tego powinien też powstać cały ekosystem usług. Jeśli mamy np. emitenta na Węgrzech, który chce pozyskać kapitał z emisji zielonych obligacji, to niech nie jedzie po certyfikat potwierdzający, że pozyskane środki zamierza przeznaczyć na projekty przyjazne środowisku, do Amsterdamu czy Londynu, tylko do Warszawy.

Czyli główny cel mapy drogowej to stworzenie rynku zielonego finansowania w Polsce, który będzie też działał regionalnie?

Dokładnie tak. Nie jesteśmy w stanie konkurować w tym obszarze z Londynem, a pewnie nawet Paryżem, bo Francuzi bardzo ambitnie podchodzą do zielonego finansowania. Wymagają od spółek raportowania niefinansowego, spółki raportują dużo pod kątem ESG. Możemy natomiast tworzyć rynek, który będzie oferował zielone finansowanie i usługi z tym związane, nie tylko dla polskich emitentów, ale także spółek z regionu Europy Środkowej i Wschodniej.

Czy włączycie w prace nad mapą drogą rynek kapitałowy?

Oczywiście. Naszym celem jest animowanie rozwoju rynku zielonego, zrównoważonego finansowania. De facto rynek kapitałowy powinien sam taką mapę wypracować. Chcemy, żeby była ona wynikiem prac, które my będziemy jedynie koordynowali. To będzie forum wypracowywania konkretnych rozwiązań, a nie klub dyskusyjny. Kluczowi interesariusze, czyli podmioty rynku kapitałowego, administracja publiczna, KNF, organizacje społeczne, powinni określać obszary, w których chcemy osiągnąć jakąś przewagę konkurencyjną, a grupy robocze stwierdzać co konkretnie trzeba zrobić i wskazać kto jest odpowiedzialny za dany obszar. Nie chcemy pisać dokumentu z jakimiś konsultantami, uroczyście go ogłaszać, a później powiedzieć rynkowi: a teraz to zróbcie. Nie zamierzamy budować strategii, na to jest za późno. Mapa drogowa ma być konkretnym dokumentem, który pokaże, jak dojedziemy do celu, jakim jest bycie regionalnym centrum zielonych finansów.

W tekście umieszczono link reklamowy naszego partnera