INNPoland_avatar

Morawieckiemu puszczają nerwy. Zaczyna mówić jak Urban w PRL

Konrad Bagiński

02 lipca 2022, 12:50 · 3 minuty czytania
Balcerowiczowska polityka neoliberalnego estabilshmentu - mówi premier Morawiecki, komentując wypowiedzi prof. Belki o konieczności podniesienia VAT-u. Język premiera zaczyna coraz bardziej przypominać schyłkowy PRL. A może to nerwowa reakcja na coraz wyższą inflację i nadciągającą recesję?


Morawieckiemu puszczają nerwy. Zaczyna mówić jak Urban w PRL

Konrad Bagiński
02 lipca 2022, 12:50 • 1 minuta czytania
Balcerowiczowska polityka neoliberalnego estabilshmentu - mówi premier Morawiecki, komentując wypowiedzi prof. Belki o konieczności podniesienia VAT-u. Język premiera zaczyna coraz bardziej przypominać schyłkowy PRL. A może to nerwowa reakcja na coraz wyższą inflację i nadciągającą recesję?
Inflacja to nie my, to Putin, winni są też liberałowie - Morawieckiemu coraz częściej zacina się taśma LUDOVIC MARIN/AFP/East News
Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej

Obserwuj INNPoland w Wiadomościach Google

Prof. Marek Belka w TVN24 stwierdził, że wprowadzona przez rząd tarcza antyinflacyjna to "bzdura i głupota". - Nie obniża inflacji, tylko ją przesuwa w przód – wytłumaczył. Faktem jest, że szczyt inflacji ciągle się przesuwa - obecnie spodziewany jest jesienią, pierwotnie miał nastąpić latem. Co więcej - zdaniem analityków Polskiego Instytutu Ekonomicznego tzw. tarcze antyinflacyjne będą przedłużane aż do 2024 roku.


- Myślę, że w pewnym momencie będzie trzeba podnieść podatki, ponieważ ostatnio obniżaliśmy podatki, już obniżyliśmy podatki dochodowe. To będzie trzeba podnieść VAT do maksimum europejskiego 25 procent – powiedział Belka.

Słowa prof. Belki zagotowały premiera. - Nie planujemy żadnych podwyżek podatku VAT. Wypowiedź pana Belki jest najlepszym podsumowaniem balcerowiczowskiej polityki, którą od lat uprawia neoliberalny establishment – powiedział w wywiadzie dla Polskatimes.pl Mateusz Morawiecki.

Premier powtarzał też swoje ulubione tezy o ochronie polskich rodzin, obniżaniu podatków i putinflacji. Na pytanie, czy nie obawia się przegranej w wyborach przez inflację (15,6 proc. w czerwcu), Morawiecki przyznał, że obecnie "największym wyzwaniem, obok wojny na Ukrainie, jest związana z nią inflacja, czyli putinflacja".

Jak pisaliśmy w INNPoland.pl, w piątek 1 lipca Główny Urząd Statystyczny przedstawił wstępne dane dotyczące inflacji. W czerwcu wskaźnik inflacji CPI po raz kolejny wzrósł, tym razem do 15,6 proc. Nie wiadomo jeszcze ile wyniosła tzw. inflacja bazowa, czyli wskaźnik inflacji odarty ze wzrostu cen energii, gazu, żywności. Słowem: wszystkiego, co można zrzucić na politykę klimatyczną, pandemię lub nazwać putinflacją. Miesiąc wcześniej było to już 8,5 proc., czyli ok. 60 proc. całej inflacji. I tego wskaźnika nie da się zrzucić na Putina.

Morawieckiemu zacięła się płyta

Warto też zauważyć, że tarcze Morawieckiego nie mają żadnego wpływu na hamowanie inflacji, ta wręcz przyspiesza. Inaczej jest w Niemczech, gdzie słynne bilety po 9 euro i obniżka podatków na paliwo spowodowała spadek inflacji w ciągu zaledwie miesiąca - i to bez jakichkolwiek działań na stopach procentowych.

- Nasze działania z jednej strony idą w kierunku osłony tych, którzy są najbardziej potrzebujący, najmniej zamożni, a z drugiej strony – są to działania interwencyjne, jak na rynku nawozów, na rynku węgla, na rynku kredytów hipotecznych czy na rynku paliw. Trzecim obszarem są działania inwestycyjne. Inwestujemy w przyszłość i z tego również powodu są potrzebne środki unijne. To są działania antyinflacyjne, które chronią portfele Polaków i jednocześnie bronią Polski przed recesją – stwierdził Morawiecki w Polskatimes.pl.

Bronienie kraju przed recesją też idzie premierowi kiepsko. Polski przemysł jest w najgorszej kondycji od 25 miesięcy – tak wynika ze wskaźnika PMI S&P Global. Tak niski PMI zapowiada rychłe nadejście recesji.