Mieszkanie bez wkładu własnego - program dopiero ruszył, a już jest porażką. Będą zmiany i nowa nazwa

Rządowy program Mieszkanie bez wkładu własnego, który ruszył raptem 26 maja br., już musi przejść gruntowny remont. Na razie banki nie udzielają kredytów w jego ramach, a limity cenowe mieszkań są często bardzo niskie.

Rodzinny kredyt mieszkaniowy - tak, według słów Juliusza Tetzlaffa, dyrektora departamentu mieszkalnictwa w Ministerstwie Rozwoju, Pracy i Technologii, na które powołuje się portal Business Insider Polska, ma brzmieć od 2023 r. nowa nazwa odmienionego programu Mieszkanie bez wkładu własnego. 

Mieszkanie bez wkładu własnego formalnie wystartowało 26 maja br. Program zakłada m.in. gwarancję Banku Gospodarstwa Krajowego dla wkładu własnego w wysokości 10-20 proc. nabywanej nieruchomości (maksymalnie 100 tys. zł). Warunkiem jest m.in. to, że cena metra kwadratowego mieszkania mieści się w ustalonych limicie (różnym dla poszczególnych gmin). Program skierowany jest do osób, które nie posiadają wkładu własnego, choć już w maju minister Rozwoju i Technologii Waldemar Buda zapowiadał, że trwają prace nad rozszerzeniem go na innych.

Program zakłada też umorzenie części kredytu po urodzeniu się dziecka. W przypadku przyjścia na świat drugiego dziecka w rodzinie można liczyć na umorzenie 20 tysięcy złotych, a po urodzeniu się trzeciego dziecka i kolejnego - 60 tysięcy złotych.

Zobacz wideo Mieszkanie prawem, nie towarem. Co na to Konstytucja? [Next Station]
  • Więcej o sytuacji mieszkaniowej przeczytaj na stronie głównej Gazeta.pl

Mieszkanie bez wkładu własnego tylko na papierze

Problem w tym, że na razie Mieszkanie bez wkładu własnego wystartowało wyłącznie na papierze. Jak informują eksperci z GetHome.pl, teoretycznie stosowne umowy z BGK podpisało pięć banków - PKO BP, Pekao, Alior Bank, BPS i Bank Spółdzielczy Rzemiosła z Krakowa. Ale żaden z nich nie przygotował jeszcze oferty kredytowej dla klientów. Według informacji Business Insider Polska, kolejnych sześć banków wciąż prowadzi rozmowy z BGK.

Co więcej, jak w maju wyliczał GetHome.pl, mało które mieszkanie w ofercie deweloperów spełnia warunki cenowe programu. Przykładowo, w Krakowie i Łodzi było to raptem po 2 proc. lokali, w Katowicach 5 proc., w Warszawie 8 proc., we Wrocławiu 12 proc. Wyróżniał się Gdańsk z "aż" 26 proc. mieszkań.

Na niekorzyść potencjalnych kredytobiorców działają też podwyżki stóp procentowych, przyprawiane przykręceniem przez KNF reguł wyliczania zdolności kredytowej. W ich następstwie w rok zdolność kredytowa runęła o ponad połowę.

  • Pomóż Ukrainie, przyłącz się do zbiórki. Pieniądze wpłacisz na stronie pcpm.org.pl/ukraina

Będą zmiany w Mieszkaniu bez wkładu własnego

Według zapowiedzi Juliusza Tetzlaffa z Ministerstwa Rozwoju, Pracy i Technologii, prace nad uatrakcyjnieniem rządowego programu już trwają. Mają zakładać m.in. podniesienie limitów cen mieszkań (stosowne przeliczniki kosztu budowy mieszkań na danym terenie mają pójść w górę o niespełna 10 proc.) czy objęcie gwarancjami osoby, które posiadają jakiś wkład własny. Tetzlaff wyjaśnia, że np. kredytobiorcy posiadający 15 proc. wkładu własnego będą mogli liczyć na dodatkowych 5 proc. w ramach gwarancji BGK. 

Jak wynika z informacji Business Insider Polska, rząd chce także promować kredyty o stałej stopie procentowej (dziś stała stopa kredytu jest możliwa zwykle na pięć). Kredytobiorcy, którzy zaciągną takie zobowiązanie, będą mogli liczyć na spłaty rodzinne (czyli po urodzeniu się kolejnych dzieci) nawet jeśli wnieśli wkład własny wyższy niż 20 proc. Osoby, które nie zdecydują się na stałe oprocentowanie, ale wniosą nawet do 20 proc. wkładu własnego, też mają mieć szansę na spłatę rodzinną.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.