Kaczyński zmyśla dane o inflacji i płacach w Polsce. Panie prezesie, litości! [MÓWIMY SPRAWDZAM]

- W dalszym ciągu płace nadążają za inflacją - mówi prezes PiS Jarosław Kaczyński w rozmowie w "Polska Times". To bujda - najnowsze dane wskazują, że niestety wynagrodzenia przestały już nadążać za cenami. Można to sprawdzić w minutę.
Sytuacja gospodarcza jest trudna, ale staramy sobie z nią poradzić. W dalszym ciągu płace nadążają za inflacją. Mam też nadzieję, że nadal będzie wysokie tempo wzrostu

- powiedział w rozmowie z "Polska Times" prezes PiS Jarosław Kaczyński.

To nie jest prawda - ceny w Polsce rosną już szybciej niż przeciętne wynagrodzenia. Wystarczy z pokorą spojrzeć w dane opublikowane przez Główny Urząd Statystyczny ledwie we wtorek 21 czerwca, żeby się o tym przekonać.

GUS podał wtedy, że przeciętne wynagrodzenie brutto w sektorze przedsiębiorstw w Polsce wzrosło rok do roku o 13,5 proc. W tym samym czasie inflacja sięgnęła 13,9 proc. Był to pierwszy raz od maja 2020 r., gdy wynagrodzenia w Polsce w ujęciu realnym spadały - czyli tempo ich wzrostu było niższe od inflacji. Przed szokiem covidowym wiosną 2020 r. ostatni raz przeciętne wynagrodzenie w sektorze przedsiębiorstw rosło w Polsce wolniej niż ceny w 2013 r.

Oczywiście, można by próbować przekonywać, że płace nadal "nadążają za inflacją" w tym sensie, że nie odstają od niej istotnie. Przecież różnica między tempem ich wzrostu (w sektorze przedsiębiorstw) a tempem wzrostu cen wyniosła w maju "tylko" 0,4 pp. Ale po raz pierwszy od dwóch lat (a nie licząc czasów pierwszego lockdownu - od dziewięciu) w ogóle była!

Wydaje się, że Kaczyński mógł więc znaleźć znacznie lepszy czas na naciąganie rzeczywistości. Nawet jeśli rząd, w którym jeszcze do niedawna był, stara się usilnie dziurę między płacami a inflacją zakopywać (tarcze antyinflacyjne, obniżki podatków podnoszące płace "na rękę").

  • Pomóż Ukrainie, przyłącz się do zbiórki. Pieniądze wpłacisz na stronie pcpm.org.pl/ukraina

Płace już nie nadążają za inflacją

Przeciętne miesięczne wynagrodzenie w sektorze przedsiębiorstw - którego tempo wzrostu porównaliśmy do inflacji aby pokazać, że jest ono już niższe niż wzrost cen - dotyczy wyłącznie przedsiębiorstw zatrudniających ponad dziewięć osób.

To ok. 40 proc. całego rynku pracy. Nie uwzględnia tego, co dzieje się z płacami m.in. w mniejszych przedsiębiorstwach i sferze budżetowej. O tym, jak tam kształtują się wynagrodzenia, GUS informuje znacznie rzadziej.

Ale zdaniem wielu ekonomistów w ostatnich miesiącach akurat w budżetówce czy najmniejszych firmach tempo wzrostu płac mogło być wyraźnie niższe niż w większych firmach (których dotyczą dane GUS o przeciętnym wynagrodzeniu w sektorze przedsiębiorstw). Takie obawy wyrażał np. wiceszef Polskiego Instytutu Ekonomicznego Andrzej Kubisiak czy - w rozmowie z "Parkietem" - były członek Rady Polityki Pieniężnej Bogusław Grabowski. Jeśli tak rzeczywiście jest, to teza, że w polskiej gospodarce wciąż "płace nadążają za inflacją", tym bardziej powinna już zostać włożona między legendy.

Oczywiście warto też przypomnieć, że nawet szybko rosnące przeciętne wynagrodzenie w gospodarce nie oznacza, że wszystkim rośnie ono tak chyżo, albo że w ogóle rośnie. Wiele osób nie zobaczyło przez ostatni rok żadnej podwyżki na oczy - a to akurat boli znacznie mocniej przy 14-procentowej inflacji niż gdy tempo wzrostu cen jest w normie. 

Tempo wzrostu przeciętnego wynagrodzenia bardzo różni się też między branżami. Z danych GUS wynika, że w "transporcie i gospodarce magazynowej" wyniosło w maju 23,5 proc. rok do roku (blisko 10 pp. ponad inflację), zaś w "pozostałej działalności usługowej" tylko 4,1 proc. (niemal 10 proc. poniżej inflacji). 

  • Więcej o inflacji przeczytaj na stronie głównej Gazeta.pl

Kaczyński kopiuje po Bielanie

Po retorykę "Wysoka inflacja? No cóż, ale płace rosną jeszcze bardziej" na początku czerwca sięgnął też Adam Bielan, europoseł i szef Partii Republikańskiej. 

Dane statystyczne pokazują, że płace w Polsce rosną szybciej niż inflacja. Chociaż bardzo często my subiektywnie tego nie odczuwamy, bo dostrzegamy oczywiście wzrost cen, szczególnie paliw czy innych cen konsumpcyjnych, natomiast wzrost płac gdzieś tam pomijamy

- przekonywał wówczas Bielan w Radiu Wrocław.

Rok temu, gdy inflacja w Polsce sięgała 5-5,5 proc., także prezes NBP Adam Glapiński czy premier Mateusz Morawiecki chętnie mówili, że oczywiście wysoka inflacja jest zła, ale ważne, że pensje rosną jeszcze szybciej.

Glapiński mówił, że "inflacja nie ma negatywnego wpływu na zasobność portfeli Polaków, bo wszystkie wynagrodzenia i świadczenia emerytalne rosną znacząco szybciej".

Morawiecki wyjaśniał zaś, że "kiedy wynagrodzenia rosną szybciej niż inflacja, to znaczy, że za podobną pulę zarabianych środków możemy kupić więcej kilogramów cukru, więcej litrów mleka, więcej litrów benzyny, więcej par obuwia itd.". 

Zobacz wideo Z jakim poziomem inflacji możemy pożegnać rok 2022?
Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.