​Władze Kazachstanu wezwały inne kraje, w tym mocarstwa nuklearne, do opracowania planu całkowitego wyeliminowania broni jądrowej do 2045 roku. Apel taki zamieścił minister spraw zagranicznych Kazachstanu Muchtar Tleuberdi.

W tekście dla liter.kz Tleuberdi napisał, że w związku z wojną w Ukrainie i pojawiającymi się groźbami użycia broni jądrowej, "bardziej niż kiedykolwiek wcześniej myślimy o zbiorowej bezbronności ludzkości i pilnej potrzebie zakazania i wyeliminowania tych śmiercionośnych broni".

Tleuberdi przypomniał słowa sekretarza generalnego ONZ Antonio Guterresa, który powiedział, że na świecie jest ok. 13,4 tys. głowic nuklearnych, co sprawia, że możliwość wykorzystania broni jądrowej jest "bardziej realna niż w najciemniejszych dniach zimnej wojny".

Zaznaczył, że Kazachstan dobrowolnie porzucił swój arsenał i zamknął poligon doświadczalny. Praktyczny wkład Kazachstanu w rozbrojenie nuklearne daje moralne prawo do dalszego wzywania narodów i rządów do podwojenia wysiłków na rzecz oczyszczenia naszej planety z groźby samozagłady - zaznaczył.

Stwierdził, że zapisy o całkowitym wyeliminowaniu broni mogą być zapisane w dokumentach po pierwszej konferencji Układu o nierozprzestrzenianiu broni jądrowej, która odbędzie się w dniach 21-23 czerwca w Wiedniu.

Wzywamy wszystkie państwa, w tym mocarstwa nuklearne, do opracowania stopniowego planu całkowitego wyeliminowania broni jądrowej do 2045 roku, na stulecie ONZ. (...) Kazachstan zdaje sobie sprawę, że istnieje wiele politycznych i technicznych przeszkód w osiągnięciu tego szlachetnego, ale ambitnego celu. Uważamy za konieczne rozpoczęcie praktycznych prac w tym kierunku - podkreślił szef kazachskiego MSZ.

Po upadku Związku Radzieckiego Kazachstan posiadał czwarty największy na świecie arsenał jądrowy. W kolejnych latach zwrócił wszystkie bomby do Rosji. Władze zamknęły także poligon atomowy Semipałatyńsk, gdzie władze ZSRR dokonały kilkuset testowych eksplozji. Skutki są odczuwalne do dziś.