Używany, prosto z fabryki. Szalony pomysł Francuzów się sprawdza

Używany, prosto z fabryki. Szalony pomysł Francuzów się sprawdza

Poprawki lakiernicze na razie nie obejmują większych napraw. Na razie...
Poprawki lakiernicze na razie nie obejmują większych napraw. Na razie...
Źródło zdjęć: © fot. Mateusz Lubczański
Mateusz Lubczański
24.05.2022 07:55, aktualizacja: 14.03.2023 12:04

Samochód prosto z fabryki, pachnący jeszcze nowością, lecz tak naprawdę mający już kilka lat (i kilometrów) na karku. To możliwe – Renault ma linię naprawczą "używek", które przechodzą kurację odmładzającą i wracają na rynek.

5,7 mln pojazdów używanych sprzedano we Francji w 2019 roku, przed pandemią. W przypadku nowych samochodów było to "zaledwie" 2,2 mln sztuk. To tylko wskazuje jak istotny jest rynek aut używanych. Renault chce na tym zarobić, oferując – na razie pilotażowo – pojazdy, które przeszły kurację odmładzającą w podparyskim zakładzie Flins. To coś więcej niż "przypudrowanie" przez handlarza.

Typowa dla auta z Francji obcierka. Niedługo to renault będzie jak nowe
Typowa dla auta z Francji obcierka. Niedługo to renault będzie jak nowe© fot. Mateusz Lubczański

Zakład w Flins powstał już w 1952 roku i to z jego linii montażowych zjeżdżały takie modele jak Dauphine, 4, 5 czy chociażby ostatnio – elektryczne ZOE i Nissan Micra. Teraz obiekt stał się polem doświadczalnym dla gospodarki obiegu zamkniętego. Innymi słowy – jeśli coś da się odnowić, naprawić, naprostować i wypuścić z powrotem na drogi, trzeba to zrobić.

Na parkingu w Flins stoją używane, kilkuletnie "renówki", choć firma nie chce ograniczać się wyłącznie do "swoich” samochodów. Ślady markerem wskazują, co trzeba naprawić w nadwoziu – to głównie typowe dla aut jeżdżących po Francji obcierki. Obecnie wykonuje się tzw. "smart" naprawy, ale w przyszłości firma chce zając się poważniej uszkodzonymi autami.

Clio podczas naprawy
Clio podczas naprawy© fot. Mateusz Lubczański

Na razie do podparyskiego obiektu trafiają samochody od lokalnych dilerów, gdyż "ściąganie" ich z całego kraju przeczyłoby ekologicznemu przesłaniu pomysłu ReFactory. Przez pierwszy rok, do listopada 2021 roku, udało się naprawić 1500 aut, a plany przewidują odnowienie nawet 45 tys. pojazdów rocznie. Przynajmniej dla tego obiektu – w przypadku wzrostu zapotrzebowania podobne akcje mają dziać się przy udziale dealerów, o czym poinformował mnie dyrektor zarządzający, Luca de Meo.

A tym najwyraźniej spodobała się ta idea, bowiem przysyłają do Flins coraz starsze auta. Po przejściu kontroli nadwozia pojazdy trafiają do poprawek mechanicznych i lakierniczych, w tym kompleksowego malowania elementów. Później przychodzi czas na odświeżenie wnętrza. Po całym procesie (trwającym nawet kilka dni) pojazd ma mierzony bieżnik w oponach, jest fotografowany ze wszystkich stron i od razu wystawiany na sprzedaż. Sam proces, oczywiście w zależności od pojazdu, jest wyceniany na ok. 1000 euro.

Te wszystkie samochody już niedługo pojadą do nowych domów
Te wszystkie samochody już niedługo pojadą do nowych domów© fot. Mateusz Lubczański

Na razie pojedyncza hala stanowi 10 proc. możliwości całego projektu, a jego przyszłość to nie tylko "odpicowanie" auta na sprzedaż. Renault chce skupić się na naprawie elektroniki, odzyskiwaniu materiałów z np. katalizatorów czy przerabianiu pojazdów spalinowych na elektryczne. Mowa tu np. o renault kangoo, które dalej może spełniać swoją dostawczą rolę w zamkniętych dla spalinowych aut centrach miast.

W planach jest również odzyskiwanie akumulatorów. Jak wskazują badania marki – a ma ona spore doświadczenie chociażby z modelem ZOE – po ok. 15 latach mogą one służyć jako mobilne banki energii. Mogą być wykorzystane do gromadzenia jej z instalacji fotowoltaicznych lub służyć jako gigantyczne akumulatory np. na budowach. Dopiero gdy ich pojemność spadnie do zaledwie 40 proc. początkowej, trafiają do recyklingu.

Tak fotografowane są auta w 360 stopniach. Od razu zbierane są też dane dot. bieżnika
Tak fotografowane są auta w 360 stopniach. Od razu zbierane są też dane dot. bieżnika© fot. Mateusz Lubczański

Idea "nowego samochodu używanego", która jeszcze kilka lat temu mogła wydawać się śmieszna, teraz idealne wpisuje się w nową rzeczywistość. Gdy linie montażowe nowych samochodów muszą stawać z powodu braku części, używane cztery kółka są coraz bardziej w cenie. A jeśli dodamy do tego fabryczną gwarancję, sukces projektu wydaje się oczywisty.

Źródło artykułu:WP Autokult
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (58)