"Rekomendujemy nadanie Ukrainie statusu kandydata, przy założeniu, że kraj ten przeprowadzi szereg ważnych reform. Ukraina wyraźnie wykazała zaangażowanie w przestrzeganie europejskich wartości i standardów i jeszcze przed wojną wyruszyła w drogę do Unii Europejskiej" - napisała na Twitterze Ursula von der Leyen. - Ukraińcy są gotowi umrzeć za europejską perspektywę. Chcemy, aby żyli z nami europejskim marzeniem - mówiła ubrana na niebiesko i żółto polityczka.
"Rekomendujemy również przyznanie Mołdawii statusu kandydata, przy założeniu, że kraj ten przeprowadzi reformy. Mołdawia jest na prawdziwie proreformatorskiej, antykorupcyjnej i europejskiej ścieżce. Przed nami jeszcze długa droga, ale wierzymy, że ma potencjał, aby sprostać kryteriom" - dodała w kolejnym wpisie szefowa KE.
Statusu kandydata nie otrzymała jednak Gruzja. "Gruzja musi teraz zjednoczyć się politycznie, aby wytyczyć jasną drogę do reform strukturalnych i UE. Rekomendujemy więc nadać europejską perspektywę Gruzji, ale wrócić do wniosku później i ocenić, jak spełnia szereg warunków przed przyznaniem jej statusu kandydata" - napisała Von der Leyen.
Komisja Europejska poinformowała o swojej decyzji w piątek 17 czerwca. Jak zauważają media, została ona ogłoszona w rekordowo krótkim czasie, ponieważ od złożenia przez Ukrainę wniosku o członkostwo w Unii do momentu zaakceptowania jej statusu jako kandydata na członka minęły zaledwie trzy miesiące. Zwykle przygotowanie takiej opinii zajmowało KE około półtora roku.
Zgoda unijnych krajów na nadanie statusu kandydata musi być jednak jednomyślna. Jeśli zapadnie, Ukraina zostanie zaproszona do negocjacji członkowskich. Rokowania akcesyjne zwykle trwają jednak latami.
Przeczytaj więcej informacji ze świata na stronie głównej Gazeta.pl.