Światowa Organizacja Zdrowia bierze pod uwagę zmianę nazwy "małpiej ospy". To za sprawą apelu 30 naukowców, którzy uważają, że nawiązywanie do afrykańskich korzeni wirusa nie tylko jest niedokładne, ale też "dyskryminuje i stygmatyzuje".

List w sprawie zmiany nazwy małpiej ospy został opublikowany na stronie virogical.org. Zdaniem naukowców obecne określenie jest sprzeczne z wytycznymi WHO. Według nich w opisywaniu chorób należy unikać nazw zwierząt oraz regionów geograficznych

Twórcy apelu uważają, że nazwa "małpia ospa" obraża i dyskryminuje, bo wiąże tę chorobę z Afryką. Naukowcy tymczasem podkreślają, że ta choroba może dotknąć każdego - bez względu na rasę czy region świata. Dodano, że brakuje dowodów, iż początek epidemii miał miejsce na Czarnym Lądzie, a infekcję mogą przenosić nie tylko małpy, ale też inne ssaki. 

Sygnatariusze listu zaznaczają, że "żadna rasa ani karnacja skóry nie powinna być twarzą tej choroby".

WHO poważnie rozważa zmianę i konsultuje się z międzynarodowymi ekspertami od wirusów w sprawie nowej nazwy. 

Z problemem nazwy Światowa Organizacja Zdrowia mierzyła się także w przypadku koronawirusa. Pierwotnie nazywano go "wirusem z Chin", co wzbudzało sprzeciw mieszkańców tego kraju. WHO przystała na zmianę nazwy na SARS-CoV-2. 

WHO: Obecnie nie ma potrzeby masowych szczepień

Stara nazwa choroby nadal funkcjonuje. Światowa Organizacja Zdrowia podała we wtorek nowe dane dotyczące liczby infekcji:

Od początku roku na świecie potwierdzono 1600 przypadków małpiej ospy, w kolejnych 1500 przypadkach podejrzewano zakażenie tą chorobą. Z powodu małpiej ospy zmarły 72 osoby - informuje WHO. 

Dodano jednak, że na razie nie ma potrzeby masowych szczepień przeciwko tej chorobie. Decyzja o zastosowaniu szczepionki powinna być podejmowana indywidualnie, po pełnej ocenie zagrożeń i korzyści - podkreślono.