Raport NIK po awarii kolektorów Czajki. Lista błędów: inspekcja z narażeniem życia, brygadzista skasował alarm 

Źródło:
tvnwarszawa.pl
Nieczystości wpływają do Wisły po awarii kolektora
Nieczystości wpływają do Wisły po awarii kolektoraArtur Węgrzynowicz / tvnwarszawa.pl
wideo 2/22
Nieczystości wpływają do Wisły po awarii kolektora - wideo z sierpnia 2019 rokuArtur Węgrzynowicz / tvnwarszawa.pl

Najwyższa Izba Kontroli wytyka błędy przy projektowaniu i budowie kolektorów ściekowych do oczyszczalni Czajka. Zdaniem kontrolerów, w projekcie wykonawczym naprędce wprowadzono zmiany, które przyczyniły się do awarii z 2019 roku. Dostało się też wodociągowcom - za nierzetelność w nadzorze, niestaranne odbiory i brak procedur na wypadek sytuacji kryzysowej. Decyzje spółki miały narazić pracowników na realne zagrożenie życia i zdrowia, ponieważ kilka osób weszło do tunelu tuż przed jego ponownym zalaniem.

Układ przesyłowy wybudowano 11 metrów pod dnem Wisły. Jego średnica to cztery metry i 80 centymetrów. Ma długość około 1300 metrów, co można porównać do pociągu składającego się z 75 wagonów. Tunel do ponad połowy wysokości był zabetonowany. Nad betonem umieszczono dodatkową płytę dociążającą. Wewnątrz tego betonu znajdowały się dwa rurociągi czyli nitki, którymi transportowane są ścieki. Każdy z nich ma średnicę 160 centymetrów. Były położone równolegle obok siebie. Jeden to podstawowy kolektor A. To nim transportowano zwykle ścieki. Drugi - kolektor rezerwowy B, przejmował ich przesył w sytuacjach awaryjnych.

Schemat układu przesyłowego ścieków pod WisłąMPWiK

Kontrola NIK

Kontrolerzy NIK zajęli się sprawą funkcjonowania kolektora ściekowego Czajki z własnej inicjatywy. Pretekstem była jego pierwsza awaria w sierpniu 2019 roku. Najpierw zepsuł się jeden z dwóch rurociągów transportujących ścieki z części lewobrzeżnej Warszawy do oczyszczalni. Nieczystości skierowano wówczas do drugiego kolektora, który następnego dnia też przestał funkcjonować. Miejskie Przedsiębiorstwo Wodociągów i Kanalizacji podjęło wówczas decyzję o kontrolowanym zrzucie nieczystości do Wisły. Równo rok później doszło do kolejnej awarii.

Wstępne wnioski prezes NIK Marian Banaś prezentował już przed rokiem. Mówił wówczas, że będą składane zawiadomienia do prokuratury. W ubiegłym tygodniu na stronie Izby opublikowano pełen raport pokontrolny. W ocenie NIK działania MPWiK związane z projektowaniem, budową i eksploatacją kolektora ściekowego do Czajki, "nie zapewniły ciągłego i bezpiecznego dla środowiska przesyłu ścieków" i nie wyeliminowały czynników zwiększających ryzyko wystąpienia awarii.

Izba jako niewystarczające określa również działania nadzorcze władz miasta na etapie budowy układu przesyłowego pod dnem Wisły oraz w trakcie jego funkcjonowania. Według kontrolerów prezydent Warszawy nie wykorzystał "wszystkich możliwych środków nadzoru właścicielskiego" oraz uprawnień kontrolnych wynikających z umowy na realizację inwestycji. "Nie sprawował również skutecznego nadzoru nad prawidłowością postępowania administracyjnego zakończonego wydaniem decyzji o uwarunkowaniach środowiskowych dla tej inwestycji" - czytamy w raporcie.

NIK przyznaje, że do momentu awarii w 2019 roku prezydent Warszawy nie otrzymywał żadnych sygnałów o problemach z funkcjonowaniem kolektora przesyłowego. Ale w tym czasie ani razu nie zwracał się też do rady nadzorczej MPWiK o przeprowadzenie kontroli i nie zlecał takich działań urzędnikom ratusza.

W raporcie wskazano jeden plus dla władz stolicy i MPWiK - kontrolerzy pozytywnie ocenili działania podjęte w celu ustalenia przyczyn pierwszej awarii oraz ograniczenia jej skutków dla środowiska. Pozostałe wnioski nie są już pochlebne.

Eksperci weszli do tunelu kilka godzin przed jego zalaniem

Jeden z najpoważniejszych zarzutów dotyczy niezapewnienia przez MPWiK bezpieczeństwa osób znajdujących się w układzie przesyłowym w trakcie pierwszej i drugiej awarii w Czajce oraz pomiędzy nimi.

Jako przykład podają sytuację z okresu pierwszej awarii, gdy tuż po rozszczelnieniu się nitki A do tunelu kolektora weszli pracownicy MPWiK oraz eksperci Politechniki Warszawskiej. Było wówczas po godzinie 23. Według NIK nie mieli oni wiedzy o przyczynach awarii, ani pewności, czy za chwilę nie nastąpi awaria pracującej nitki B - w trakcie kontroli NIK stwierdzono, że w tym momencie była już nieszczelna. Do jej pęknięcia i zalania tunelu ściekami doszło kilka godzin później - około godziny 7 następnego dnia.

Gdyby w tunelu znajdowali się ludzie, mogłoby dojść do tragedii. Zdaniem biegłych, w trakcie oględzin "istniało realne ryzyko gwałtownego rozszczelnienia nitki B, która w tym czasie przesyłała ścieki z tempem ok. 2,8 m3 /s".

Pracownicy MPWiK w tunelu przesyłowym - zdjęcie udostępnione przez ratusz tuż po awarii UM

Skasował alarm o podtopieniu tunelu, bo "często się wyświetlał"

Na negatywną ocenę zasłużyło też przygotowanie MPWiK do działania w przypadku awarii związanych z nieszczelnością układu przesyłowego. Kontrolerzy zaznaczyli, że choć obsługa systemu sterowania kolektorami miała duże doświadczenie w tym zakresie, to "nie była przygotowana do sprawnego reagowania w czasie zaistniałej awarii, w warunkach znacznego stresu".

Jak podkreślono, nie było szczegółowych procedur postępowania w takich wypadkach, więc zachowanie obsługi doprowadziło do chaotycznych działań, skutkujących zwiększeniem skali awarii i zniszczeń.

Kontrolerzy przytaczają tu postępowanie brygadzisty w Zakładzie "Farysa". Mężczyzna zeznał, że zauważył w systemie alarm "podtopienie tunelu", ale skasował go, bo ten "często się wyświetlał". Alarm pojawił się po chwili ponownie i monter kanałowy zwrócił wówczas uwagę, że w tunelu na monitoringu wizyjnym widoczna jest woda. Brygadzista zawiadomił o awarii mistrza układu przesyłowego i dostał polecenie zamknięcia zasuw w komorze startowej. Nie potrafił wyjaśnić, dlaczego uczynił to dopiero po upływie około 25 minut po wystąpieniu awarii.

Kolejnym problemem była ocena sprawności nitki B. "Pomimo zaangażowania doświadczonych pracowników na szczeblu kierowniczym nierzetelnie przeprowadzono ocenę szczelności nitki B po rozerwaniu nitki A w trakcie pierwszej awarii" - podaje NIK. Błędnie uznano ją za szczelną i uruchomiono przesył ścieków, co doprowadziło również do jej uszkodzenia. W efekcie konieczne było rozpoczęcie zrzutu ścieków do Wisły.

NIK wytyka błędy projektowe

Kontrolerzy prześwietlili również historię powstania układu przesyłowego Czajki. Wskazują, że prawidłowo przebiegał proces wyboru koncepcji i wariantu przesyłu ścieków z lewobrzeżnej Warszawy do oczyszczalni oraz projektu budowlanego. Mimo to "nie udało się uniknąć błędów projektowych w postaci rozwiązań zwiększających ryzyko wystąpienia awarii tego układu". Jednocześnie zaznaczono, że "ich wykrycie wykraczało poza powszechnie przyjęty zakres nadzoru inwestora w procesie projektowania".

Jako przykład wskazano przebieg rurociągów przesyłowych przy komorze wejściowej na lewym brzegu Wisły. Dwukrotnie je zakrzywiono, by omijały cylindryczny zbiornik na ścieki. Zdaniem biegłego, powołanego przez NIK, powodowało to zaburzenia przepływu i obciążenia. W dodatku przepływ ścieków przez takie kolano, wywoływał wiry, których działanie mogło przyspieszać korozję i erozję ścianek rurociągów. W efekcie mogły wytwarzać się nadmierne wibracje i pęknięcia ścianek.  

Kontrolerzy wykazali też, że projektant nie uwzględnił sposobu usuwania przecieków w dolnej części tunelu przesyłowego i jako pewnik przyjął niezmienną w czasie, co najmniej 50-letnią szczelność rurociągów. Choć zakładano, że w tunelu może dochodzić do przecieków, to nie opracowano zabezpieczeń na wypadek jego całkowitego zalania. "Ryzyko rozwoju stanu awaryjnego oraz skala ewentualnych uszkodzeń byłyby niższe, gdyby powyższe przecieki i ich odprowadzenie uwzględniono w projekcie budowlanym" - stwierdzono.

Negatywnie oceniono też zasłonięcie rurociągów lekkim betonem i płytą z wykończeniem posadzką. Takie rozwiązanie wykluczyło możliwość bieżącej obserwacji stanu rurociągów i symptomów zwiastujących awarię.

Reporter TVN24 Marek Osiecimski dotarł do ludzi, którzy już kilkanaście lat temu ostrzegali przed ryzykowną inwestycją, i dokumentów potwierdzających, że urzędnicy ignorowali ostrzeżenia.

ZOBACZ REPORTAŻ W TVN24 GO: "CZAJKA. PRAWDA UKRYTA W BETONIE"

Zmiany w projekcie, które mogły doprowadzić do awarii kolektora

Kolejnym zarzutem wobec MPWiK jest to, że spółka nierzetelnie monitorowała budowę układu przesyłowego oraz działania inspektora nadzoru inwestorskiego i inżyniera kontraktu. Efektem było wprowadzenie zmian wykonawczych względem projektu budowlanego, które zdaniem biegłych powołanych przez NIK, najpewniej doprowadziły do pierwszej awarii kolektora.

Biegli wskazali, że jedną z nich była zmiana sposobu i miejsca połączenia rur stalowych (zamontowane w syfonie na lewym brzegu Wisły) z rurami z tworzywa GRP (biegnącymi przez tunel pod rzeką). Obliczyli, że w wykonanym połączeniu nie zachowano jednolitej średnicy wewnętrznej, przez co około 1/3 grubości ścianki rury z GRP utworzyła próg na drodze przepływu ścieków. Według opinii producenta rur, przytaczanej przez NIK, mogło to wywołać zjawiska przyczyniające się do uszkodzenia rur. W raporcie stwierdzono w dodatku, że w miejscach, gdzie przeniesiono łączenia rur oddziaływały na nie "szczególnie niekorzystne siły".

W raporcie wyjaśniono, że oprócz nieprawidłowego zlicowania rury stalowej z rurą GPR, fragment tej drugiej w miejscu łączenia został docięty na miejscu szlifierką na wymiar "w sposób niestaranny i nierówny". "Jego niezabezpieczona powierzchnia o licznych zagłębieniach i rowkach zwrócona była w kierunku napływu ścieków tworząc jednocześnie próg" - podano. Biegli twierdzą, że oddziaływanie pulsacji ciśnienia na ten element w połączeniu z naporem rur przyczyniło się do powstania pierwszej awarii.

Przekrój kolektora ściekowego pod dnem WisłyNIK

Druga istotna zmiana to zastosowanie pianobetonu zamiast lekkiego betonu wokół rurociągów. W trakcie budowy okazało się, że wykonawca nie może pozyskać pomp zdolnych dostarczyć beton co najmniej 650 metrów w głąb tunelu. Alternatywą było ułożenie torowiska, którym dowożono by zasobniki z betonem, ale to rozwiązanie oznaczało znaczące opóźnienie w realizacji inwestycji. Dlatego wykonawca zaproponował, że wykorzysta pianobeton - materiał lżejszy, mniej wytrzymały i zdolny do nasiąkania wodą oraz jej gromadzenia, co może znacznie osłabiać jego wytrzymałość.

Rozwiązanie zaakceptowali: główny projektant konstrukcji układu przesyłowego, inżynier kontraktu i inspektor nadzoru inwestorskiego. "Główny projektant konstrukcji zeznał, że przed zaakceptowaniem zastosowania pianobetonu do wypełnienia przestrzeni międzyrurowej w tunelu nie dokonywał żadnych obliczeń dla nowego materiału" - podaje NIK.

Biegli ocenili, że pianobeton może być stosowany jako izolacja, ale nie jako materiał konstrukcyjny, zwłaszcza w miejscach wilgotnych. Oznacza to, że nie mógł skutecznie zastąpić pierwotnie planowanego betonu.

Budowa kolektorów w 2011 rokuarchiwum TVN24

Podczas testów szczelności rurociągów w 2012 roku okazało się, że pusta nitka A jest wypychana w górę siłą wyporu przez wodę nagromadzoną podczas prac w przestrzeniach międzyrurowych. Pianobeton nie był w stanie temu zapobiec, a w dodatku dochodziło do pękania i odspajania się tego materiału od rury. Ta sytuacja spowodowała wstrzymanie prac, konieczność usunięcia jej skutków i znalezienia rozwiązania problemu. Tym sposobem wykonawca stracił cały czas "zaoszczędzony" dzięki zmianie materiału do zalania rur.

Ta sytuacja wymusiła trzecią zmianę - pomysł wykonania żelbetowej, grubej na ponad 30 centymetrów płyty dociążającej zamiast cienkiej płyty nawierzchniowej. "W opinii biegłego - powołanego przez NIK - zastosowanie płyty dociążającej na słabonośnym pianobetonie sprzyjało rozwojowi przemieszczeń, odspojeń i ruchów osiowych rurociągów technologicznych w warunkach ukrycia. Gruba płyta żelbetowa nie pozwalała, aby zjawiska niekorzystne i symptomy awarii dawały o sobie znać na powierzchni. Podparcie rurociągów od góry było nieskuteczną metodą stabilizacji. Było to niezgodne z zasadami sztuki inżynierskiej" - oceniono.

Zatwierdzili raport z nieistniejącymi budynkami

Innym przykładem nierzetelności, wytkniętym MPWiK przez NIK, było doświadczenie zawodowe kierownika budowy. W warunkach przetargowych wymagano minimum pięciu lat na tym stanowisku. Tymczasem powierzono to zadanie osobie, która w dniu podjęcia pracy miała 3 lata, 11 miesięcy i 14 dni doświadczenia.

Zastrzeżenia wzbudziła też procedura odbioru inwestycji przez MPWiK. "W spółce w sposób niedostateczny analizowano dokumentację stworzoną w ramach budowy oraz nierzetelnie zweryfikowano raport końcowy inżyniera kontraktu" - twierdzą kontrolerzy.

I zarzucają, że pracownicy MPWiK wyznaczeni do odbioru nie stwierdzili wskazanych w dokumentacji powykonawczej odchyleń w położeniu obu rurociągów w tunelu pod Wisłą. Odchylenie w położeniu rurociągu A względem projektu wynosiło 18 centymetrów, a rurociągu B - 50 centymetrów. Przepisy dopuszczają maksymalne odchylenie na poziomie 10 centymetrów. Oznacza to, że "przesunięcia" nitek przekraczały od około dwóch do pięciu razy tolerancję określoną w projekcie budowlanym.

Osoby odpowiedzialne za odbiory zaakceptowały też raport końcowy inżyniera kontraktu, mimo że stwierdzał wybudowanie nieistniejących obiektów na terenie Zakładu "Świderska" - budynku magazynowo-garażowego oraz budynku portierni. NIK ocenia, że działanie to wskazuje na brak kontroli raportu końcowego.

Przerwana kontrola tunelu i niewiarygodne pomiary czujników

Zdaniem NIK, wodociągowcy podejmowali niewystarczające działania w celu zapewnienia prawidłowej i bezpiecznej eksploatacji kolektora ściekowego. Co prawda stwierdzono, że system przeglądów kolektora "wykraczał poza standardy branżowe", jednak nie pozwalał na ocenę stanu faktycznego rurociągów w tunelu pod Wisłą.

Nie było możliwości codziennej obserwacji ze względu na zabetonowanie i ukrycie ich pod żelbetonową płytą. By to zrobić, trzeba było wyłączać nitki z eksploatacji, zabezpieczyć przed napływem ścieków i wentylować przez kilka godzin. Wszystko uzależnione było od pogody i prac na sieci kanalizacyjnej, więc takich przeglądów nie dało się wykonywać często.

"Nierzetelnym działaniem było przerwanie prowadzonej inspekcji, przez co nie poddano kontroli miejsca, w którym niemal dwa lata później wystąpiła pierwsza awaria" - podaje NIK, odnosząc się do zdarzeń z 2017 roku. Inspektorom udało się wtedy pokonać około 75 procent długości tunelu. Jako przyczynę przerwania kontroli podano wystąpienie niebezpiecznego stężenia gazów. "Mimo prowadzenia kontroli, również przy użyciu zdalnie sterowanej kamery, nie dokończono badania" - wytknięto w raporcie.

W tym miejscu doszło do awarii TVN24

W kolektorze znajdował się system monitorowania poziomu wody w przestrzeni międzyrurowej. Według kontrolerów, MPWiK nie zapewniła jego prawidłowego funkcjonowania. Monitoring powinien być prowadzony za pomocą sześciu zamontowanych w tunelu piezometrów. NIK podaje, że pomiary pięciu z sześciu tych urządzeń nie były wiarygodnie wskazywane do czasu wystąpienia awarii w 2019 roku.  

Dyspozytornia Zakładu "Farysa" posiadała też systemem 14 kamer monitoringu w tunelu. Pracownicy przez całą dobę mieli podgląd na sytuację wewnątrz kolektora, ale widzieli tylko to, co znajdowało się ponad żelbetonową płytą. Nie było możliwości obserwacji stanu rurociągów i niepokojących symptomów. Obraz z tunelu pozwalał jedynie na stwierdzenie pojawienia się i rozwoju awarii.

MPWiK: raport NIK zawiera "szereg niewiarygodnych stwierdzeń"

Przypomnijmy, że według MPWiK raport pokontrolny NIK "zawiera szereg niewiarygodnych stwierdzeń i wniosków świadczących o niezrozumieniu istoty funkcjonowania sieci kanalizacyjnej i ryzyk na stałe wpisanych w działalność firm wodociągowo kanalizacyjnych". Spółka zapowiadała w ubiegłym roku, że zawiadomi prokuraturę o możliwości popełnienia przestępstwa przez kontrolerów NIK. O oświadczeniu wodociągowców pisaliśmy szerzej na tvnwarszawa.pl.

11 czerwca spółka opublikowała kolejny komunikat. "NIK, poza zignorowaniem dowodów MPWiK w sprawie błędnych wniosków niektórych biegłych z Politechniki Gdańskiej, nie wzięła także pod uwagę 152 stron pozostałych zastrzeżeń MPWiK do raportu. Spółka wyraża tym samym zaniepokojenie i wątpliwości co do merytorycznej jakości raportu, w tym do wniosków NIK w zakresie zasad, standardów i wytycznych kontroli publikowanych na oficjalnej stronie NIK" - powtórzono w komunikacie.

Spółka przypomniała również o powiadomieniu prokuratury o możliwości popełnienia przestępstwa przez kontrolerów NIK, którzy - według wodociągowców - stworzyli fałszywą opinię.

"Jednocześnie przypominamy, że w styczniu br. spółka informowała o przyczynach awarii kolektorów z sierpnia 2020 r., gdzie jako przyczynę awarii wskazuje się błąd w pierwotnym projekcie budowy układu przesyłowego polegający na braku zaprojektowania odpowiedniego drenażu, który pozwoliłby na odprowadzanie nadmiaru wody i ścieków z przestrzeni otaczającej rurociągi, co uniemożliwiłoby osiągnięcie niebezpiecznego dla instalacji ciśnienia zewnętrznego generowanego ciśnieniem z rurociągu syfonu. W ocenie ekspertów błędem projektowym było przyjęcie założenia o 100% szczelności rurociągów - napisano.

Budowa kolektorów "Czajki" (zdjęcia z 2011 roku)
Budowa kolektorów "Czajki" (zdjęcia z 2011 roku) archiwum TVN24

Autorka/Autor:kk

Źródło: tvnwarszawa.pl

Źródło zdjęcia głównego: Artur Węgrzynowicz / tvnwarszawa.pl

Pozostałe wiadomości

Mamy pierwszą osobę w Polsce ukaraną za mówienie "patodeweloperka", to aktywista Miasto Jest Nasze - informuje współzałożyciel stowarzyszenia i od niedawna stołeczny radny Jan Mencwel. W uzasadnieniu sąd podnosi, że odbiór tego sformułowania jest "negatywny", a w stosunku do dewelopera, o którym pisał aktywista, jest "obraźliwe" i "nie znajduje żadnego uzasadnienia".

Aktywista ukarany przez sąd za sformułowanie "patodeweloperka". "Pierwszy w Polsce"

Aktywista ukarany przez sąd za sformułowanie "patodeweloperka". "Pierwszy w Polsce"

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Tragiczny wypadek na Płochocińskiej. Jak dowiedział się nasz reporter Artur Węgrzynowicz, w zderzeniu osobowej skody z busem zginęła kobieta. Na miejscu były wszystkie służby.

Zderzenie na Płochocińskiej. Nie żyje kobieta

Zderzenie na Płochocińskiej. Nie żyje kobieta

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Ciało nagiej kobiety w Parku Praskim znalazł pracownik firmy sprzątającej. Została zgwałcona i uduszona. Choć do zbrodni doszło prawie dwa lata temu, zabójca wciąż pozostaje na wolności. Śledczy analizują akta podobnych historii z ostatnich dwudziestu lat, wcześniej sprawdzali, czy ta sama osoba zaatakowała i zabiła nauczycielkę w łódzkim parku na Zdrowiu.

Zamordował kobietę w Parku Praskim, od dwóch lat pozostaje nieuchwytny. Śledczy sprawdzają, czy to seryjny zabójca

Zamordował kobietę w Parku Praskim, od dwóch lat pozostaje nieuchwytny. Śledczy sprawdzają, czy to seryjny zabójca

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Zmienili miejsca zamieszkania, by uniknąć kar za błędy przeszłości. Nie udało się. Na trop poszukiwanych trafili policjanci z komendy w Piasecznie. 39-latek za kratami spędzi osiem miesięcy, a 63-latek - rok.

Byli zdziwieni, że policjanci ich znaleźli

Byli zdziwieni, że policjanci ich znaleźli

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Policjanci z Wyszkowa (Mazowieckie) zatrzymali 51-latkę podejrzaną o dokonanie kilku kradzieży z włamaniem. Podczas przesłuchania kobieta przyznała się do popełnionych czynów. Policjantom tłumaczyła, że zainspirowały ją seriale kryminalne.

Przyznała się do kilku włamań i kradzieży, zainspirowały ją seriale kryminalne

Przyznała się do kilku włamań i kradzieży, zainspirowały ją seriale kryminalne

Źródło:
PAP

Poznał w sieci kobietę, która zaproponowała mu założenie sklepu internetowego na azjatyckiej platformie sprzedażowej. Oferta była kusząca, skończyło się na stracie setek tysięcy złotych.

Zainwestował w "azjatycki sklep", stracił ponad 300 tysięcy złotych

Zainwestował w "azjatycki sklep", stracił ponad 300 tysięcy złotych

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Przez pierwsze pięć dni maja postój auta w warszawskiej Strefie Płatnego Parkowania Niestrzeżonego będzie darmowy.

Pięć dni darmowego parkowania w płatnej strefie

Pięć dni darmowego parkowania w płatnej strefie

Źródło:
PAP

Wystawa zdjęć "Urzecze i Wisła" autorstwa warszawskiego fotografa Wiktora Strumiłło trafiła do kolejnej londyńskiej galerii. Od soboty, 4 maja będzie można obejrzeć ją w POSK Gallery.

"Urzecze i Wisła" do obejrzenia w Londynie

"Urzecze i Wisła" do obejrzenia w Londynie

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Dzięki sąsiadce skończył się domowy koszmar 35-latki i jej dziecka. Przyjęła ją pod swój dach i wezwała policję. Mąż kobiety został zatrzymany, usłyszał zarzuty i objęto go dozorem policyjnym. Musi też opuścić mieszkanie.

Z dzieckiem schroniła się u sąsiadki, ta wezwała pomoc

Z dzieckiem schroniła się u sąsiadki, ta wezwała pomoc

Źródło:
tvnwarszawa.pl

W piątek w Alejach Jerozolimskich w korku utknęła karetka pogotowia. Zator powstał w wyniku blokady jezdni przez aktywistów z Ostatniego Pokolenia. Stołeczna policja opublikowała nagranie z tego zdarzenia i zapowiada, że zostanie przekazane do oceny prawno-karnej przez prokuraturę. Kilka godzin później do sprawy odnieśli się aktywiści.

Aktywiści usiedli na jezdni, w korku stała karetka. Policja publikuje nagranie

Aktywiści usiedli na jezdni, w korku stała karetka. Policja publikuje nagranie

Źródło:
tvnwarszawa.pl

W sobotę po południu na Trasie Łazienkowskiej zderzyły się samochód osobowy i miejski autobus. Dwie osoby zostały zabrane do szpitala.

Samochód uderzył w bok autobusu, są poszkodowani

Samochód uderzył w bok autobusu, są poszkodowani

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Kuria Warszawsko-Praska zawiesiła w wykonywaniu obowiązków proboszcza parafii św. Faustyny na warszawskim Bródnie. Duchowny jest podejrzany o oszustwa podatkowe i przywłaszczenie datków od wiernych. Został zatrzymany przez funkcjonariuszy Centralnego Biura Antykorupcyjnego.

Proboszcz zatrzymany przez CBA, jest reakcja kurii

Proboszcz zatrzymany przez CBA, jest reakcja kurii

Źródło:
PAP

W sobotę rozpoczęła się budowa chodnika przy przejeździe kolejowym w rejonie skrzyżowania Radzymińskiej i Naczelnikowskiej. O bezpieczną przeprawę przez torowisko w tym miejscu mieszkańcy walczyli do lat.

Po latach pisania petycji i protestów wreszcie doczekają się bezpiecznego przejścia przez tory

Po latach pisania petycji i protestów wreszcie doczekają się bezpiecznego przejścia przez tory

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Prace na rondzie Tybetu rozpoczną się w nocy z wtorku na środę, a zakończą w niedzielę, 5 maja, nad ranem. W tym czasie będą objazdy i zmiany w ruchu.

Prace na rondzie Tybetu. Zmiany i utrudnienia

Prace na rondzie Tybetu. Zmiany i utrudnienia

Źródło:
tvnwarszawa.pl

32 pieszych zostało ukranych mandatami, bo "swoim zachowaniem stwarzali ogromne niebezpieczeństwo nie tylko dla samych siebie, ale też kierujących, przed maską których nagle się pojawiali". O karach dla 14 zdecyduje sąd. To efekt dwudniowej akcji policji w Piasecznie.

Użyli drona, posypały się kary dla pieszych

Użyli drona, posypały się kary dla pieszych

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Zakończyło się śledztwo w sprawie tragicznego wypadku na Ursynowie. Kierująca, która śmiertelnie potrąciła pieszego na zebrze, chce dobrowolnie poddać się karze. Jej wniosek jest już w sądzie.

Śmiertelnie potrąciła pieszego, chce się dobrowolnie poddać karze

Śmiertelnie potrąciła pieszego, chce się dobrowolnie poddać karze

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Mieszkają tuż obok największej oczyszczalni ścieków, ale sami muszą korzystać z przydomowych szamb i nie wiadomo, kiedy doczekają się podłączenia do sieci kanalizacyjnej. Skarżą się na dziurawe drogi, na które wylewają się ścieki z wozów asenizacyjnych i fetor z oczyszczalni, którą nazywają "pogodynką", bo uciążliwości są największe, gdy zanosi się na deszcz.

Mieszkają obok największej oczyszczalni ścieków, sami muszą korzystać z szamb

Mieszkają obok największej oczyszczalni ścieków, sami muszą korzystać z szamb

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Na Targówku kierowca auta osobowego wjechał w rząd zaparkowanych pojazdów. Uszkodzonych zostało kilka samochodów.

Wjechał w kilka zaparkowanych aut

Wjechał w kilka zaparkowanych aut

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Policjanci z Żyrardowa (Mazowsze) eskortowali samochód z czteroletnią dziewczynką, która jechała do Warszawy na przeszczep nerki. Pomogli, bo jej mama utknęła w korku.

Czterolatka jechała na przeszczep nerki, jej mama utknęła w korku. Pomogli policjanci

Czterolatka jechała na przeszczep nerki, jej mama utknęła w korku. Pomogli policjanci

Źródło:
tvnwarszawa.pl

W związku ze zbliżającą się majówką, a potem sezonem urlopowym, pojawiają się próby "oszustw na kwaterę". O co chodzi? O wpłacenie zaliczki i "zarezerwowanie" lokali, które w rzeczywistości nie istnieje. Policjanci przestrzegają oraz podpowiadają na co zwrócić uwagę, by nie dać się oszukać i nie stracić pieniędzy.

Idealna kwatera może być oszustwem. Co zrobić, by nie stracić pieniędzy

Idealna kwatera może być oszustwem. Co zrobić, by nie stracić pieniędzy

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Część chodnika wzdłuż ulicy Mokotowskiej do niedawna zajmowały samochody. Teraz piesi odzyskali całość tej przestrzeni, a kierowcy mają do dyspozycji miejsca parkingowe na jezdni. Mimo zmian ulica wciąż pozostaje dwukierunkowa.

Piesi odzyskali chodnik, samochody wróciły na ulicę

Piesi odzyskali chodnik, samochody wróciły na ulicę

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Uczelniana Komisja Wyborcza Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego ogłosiła, że wybory rektora odbędą się 6 maja, a jedyną kandydatką jest prof. Agnieszka Cudnoch-Jędrzejewska. Urzędujący rektor prof. Zbigniew Gaciong wyraził niepokój w związku z tą decyzją.

Wybory na WUM mają się odbyć z jedną kandydatką. Obecny rektor "zaniepokojony"

Wybory na WUM mają się odbyć z jedną kandydatką. Obecny rektor "zaniepokojony"

Źródło:
PAP

Zatrzymali do kontroli kierowcę tira, który przekroczył prędkość w terenie zabudowanym. To był początek jego kłopotów. Jak się okazało, złamał zakaz prowadzenia, a ponadto nie posiadał karty zalogowanej w tachografie cyfrowym i - jak oświadczył - nigdy takiej nie miał.

Po kontroli stracił prawo jazdy w siedmiu kategoriach

Po kontroli stracił prawo jazdy w siedmiu kategoriach

Źródło:
tvnwarszawa.pl