Po tym jak Brazylia występująca w bardzo mocnym składzie niespodziewanie przegrała z reprezentacją Chin 0:3 w pierwszym turnieju Ligi Narodów stało się jasne, że reprezentacja Polski będzie potrzebować przynajmniej dwóch wygranych setów, by świętować pierwsze w historii przewodzenie w rankingu FIVB. I tak też się stało.
W niedzielę polskie "rezerwy" pewnie i zasłużenie pokonały reprezentację Francji, w której nie brakowało mistrzów olimpijskich z Tokio. Dzięki tej wygranej Polacy kończą turniej w Ottawie z trzema zwycięstwami i porażką, i będą w czołówce klasyfikacji Ligi Narodów.
Niespodziewanie okazało się również, że to zwycięstwo ma dużą wagę dla prestiżu naszej reprezentacji. Chociaż wielkie sukcesy polskiej kadry zaczęły się od mistrzostw świata w 2006 i srebrnej drużyny Raula Lozano, a potem kolejne medale aż trudno zliczyć, to nigdy w historii nasza drużyna nie zajmowała pierwszego miejsca w rankingu FIVB. Aż do dzisiaj.
- Jestem zły! Nie mogę w to uwierzyć, że po 20 latach spadliśmy na 2. miejsce w rankingu FIVB - pisze kibicka reprezentacji Brazylii na Twitterze.
To zestawienie będzie odgrywać ważną rolę, zwłaszcza w kontekście olimpijskich kwalifikacji - wyższa pozycja może ułatwić reprezentacji udział na IO w Paryżu.