Moja przygoda z bronią skończyła się na strzelaniu z wiatrówki w dzieciństwie i bieganiu w lesie z Air Soft Gunem, czyli karabinem na kulki dla dużych dzieci. Można mnie śmiało zakwalifikować do grupy 62 proc. Polaków, którzy nie potrafią obsługiwać broni palnej (badanie Maison and Partners dla Fundacji WEI z lutego 2022 r.). Ale jestem jedną z 29 proc. osób, które popierają ułatwienia dostępu do takiej broni w naszym kraju (sondaż IBRIS dla Radia ZET z kwietnia 2022 r.). Polacy są dzisiaj jednym z najbardziej rozbrojonych narodów świata. Często twierdzi się, że niska popularność posiadania broni to u nas skutek wyśrubowanych wymogów biurokratycznych, które trzeba spełnić, by uzyskać pozwolenie. Ten argument jest jednak tylko częściowo trafiony – w praktyce potrzeba czegoś więcej niż uproszczenia procedur. Co więcej, przyczyną, dla której Kowalski i Stodolak powinni mieć z bronią większą styczność, nie jest przede wszystkim – jak zazwyczaj wskazują środowiska strzeleckie – obrona własna, lecz znaczenie, które ma ona dla obrony powszechnej kraju.

Bezpieczna czołówka

Polska nie ma wielkich tradycji, jeśli chodzi o posiadanie broni przez cywili. Musielibyśmy sięgnąć aż do średniowiecznych bractw kurkowych, które szkoliły mieszczan w obsłudze kuszy i łuku. Obowiązkiem tych ostatnich była bowiem obrona grodów. Pod zaborami sytuacja zaczęła się zmieniać. Po kolejnych powstaniach zaborcy wprowadzali przepisy ograniczające posiadanie broni, w tym instytucję pozwolenia na broń. Wciąż jednak były to czasy relatywnej wolności w tej sferze – na początku XX wieku na terenie zaboru rosyjskiego można było bez pozwolenia posiadać rewolwery. II RP zabrała się za ujednolicanie poszatkowanego systemu prawnego i przy okazji za stopniowe śrubowanie wymogów dotyczących posiadania broni. Przyznać trzeba, że szła z duchem czasu, bo podobne kroki podejmowały też władze innych państw europejskich, w tym III Rzeszy. PRL dokończyła dzieła i Polaków rozbroiła niemal całkowicie.

Według danych Eurostatu jesteśmy trzecim najbezpieczniejszym krajem w Unii – po Chorwacji i Litwie. Z aktami przemocy stykamy się średnio ponad dwukrotnie rzadziej niż przeciętny Europejczyk

Reklama
Dzisiaj pod względem liczby sztuk broni na mieszkańca jesteśmy na 166. miejscu na świecie i w europejskim ogonku. Serwis Legeartis.pl podaje, że na 100 Polaków przypada obecnie zaledwie jedna sztuka broni, podczas gdy w Czechach jest to 16 sztuk, Niemczech – 30, w Finlandii i Szwajcarii 40, a w USA – 90. W sumie liczba posiadaczy broni w Polsce to ok. 170–180 tys.
Reklama