PiS chce zmienić ordynację wyborczą. Nowa osłabiłaby opozycję

Jacek Gądek
PiS chce zmienić ordynację wyborczą w wyborach do Senatu tak, aby senatorów wybierano jak do 2007 r. - z trzema mandatamia w okregu, a nie (jak teraz) w okręgach jednomandatowych. Dzięki temu pakt senacki opozycji straciłby część mandatów - ustaliła Gazeta.pl. Zmiana ordynacji do Sejmu jest przez PiS z kolei sondowana, ale mniej prawdopodobna.
Zobacz wideo Czy PiS powinno Zbigniewowi Ziobro pokazać drzwi? Kwaśniewski: Zdecydowanie tak

- Jeśli tylko będzie taka możliwość, to zmienimy ordynację do Senatu - słyszymy w PiS.

Nowa ordynacja do Senatu polegałaby na przywróceniu sposobu wybierania senatorów obowiązującego do 2007 r. Czyli w każdym okręgu wybieranych byłoby najczęściej po trzech senatorów. Obecnie w każdym okręgu wybierany jest jeden senator - z uwagi na to opozycja stworzyła w 2019 r. pakt senacki i miała jednego kandydata w okręgu, dzięki czemu udało się jej zdobyć większość w Senacie. Dziś Senat jest przyczółkiem opozycji. Przy identycznych jak w 2019 r. wynikach głosowania, ale planowanej przez PiS nowej ordynacji senackiej, opozycja zapewne nie miałaby w Senacie większości.

Więcej informacji z polskiej polityki przeczytasz na stronie głównej Gazeta.pl.

Na Nowogrodzkiej trwa już pisanie projektu ustawy o ordynacji do Senatu. Czy jednak trafi pod obrady? To uzależnione jest od dwóch rzeczy. Po pierwsze: czy w Sejmie znajdzie się większość dla tego projektu. Po drugie: czy prezydent nie zawetuje takiej ustawy. Jak słyszymy w PiS, jeśli nie będzie pewności, że ustawa wejdzie w życie, projekt nie trafi do laski marszałkowskiej.

O możliwości zmiany ordynacji napomknął krótko na posiedzeniu klubu PiS prezes Jarosław Kaczyński. Wśród parlamentarzystów przyjęto to dość sceptycznie. - Mielenie słomy - mówi jeden z posłów PiS. - Była informacja prezesa, że do Senatu może być zmieniona ordynacja, ale na zasadzie, że myślimy o tym - dodaje inny. Na klubie temat był poruszony przez prezesa zdawkowo, ale w ścisłym kierownictwie partii jest to już sprawa istotna.

Nowa ordynacja w wyborach na senatorów, wedle naszych rozmówców z PiS, jest stosunkowo łatwa do wprowadzenia i jej nie wykluczają, a PiS-owi przyniosłaby korzyści. - Spowodowałaby przesunięcia mandatów na stronę bloku, który nie jest największy - mówi polityk obozu rządzącego. A - co ważne - w wyborach do Senatu to blok opozycyjny byłby większy niż obóz PiS. - Przy aktualnej ordynacji taka "zjednoczona opozycja+" miałaby wyraźną przewagę w kolejnym Senacie - mówi nasz rozmówca PiS. Po zmianie ordynacji do Senatu przewaga opozycji byłaby mniejsza, czy wręcz PiS mogłoby myśleć o odbiciu Senatu.

Formacja Jarosława Kaczyńskiego sonduje ponadto możliwość zmiany ordynacji wyborczej do Sejmu - ważniejszej, ale też politycznie o wiele trudniejszej do zmiany. Zmiana - w zamierzeniu PiS - miałaby polegać na zastąpieniu 41 obecnych okręgów 100 mniejszymi. Jednak przymiarki do zmiany sposobu wybierania posłów są na wstępnym etapie sondowania. Opór wewnątrz obozu rządzącego, jak słyszymy na Nowogrodzkiej, jest tu dużo większy, bo - wedle przewidywań centrali PiS - mniejsze niż obecnie okręgi sprawiałyby, że małym formacjom trudniej byłoby wprowadzić posłów do Sejmu. Trudniej też więc przekonać Solidarną Polskę, Kukiz'15 czy Konfederację.

Rozmówca z PiS mówi o zmianach w wyborach do Sejmu (nie Senatu): - Zmiana jest niemożliwa. Są takie rzeczy, które się mówi, ale ich nie robi. Czasami po to, aby zmobilizować ludzi do pracy. Jest to skrajnie mało prawdopodobne. Nie ma w dzisiejszej polityce takiej mocy intelektualnej, by oszacować istotne zmiany w ordynacji wyborczej do Sejmu. Nie ma też takiej siły politycznej, żeby istotne zmiany przeforsować.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.