Polska zarobiła 60 mld zł w ciągu dekady na sprzedaży CO2
Polska zarobiła w ciągu dekady 60 mld zł na sprzedaży uprawnień do emisji CO2. Te środki powinni być przeznaczone na transformację energetyczną, ale nie zawsze tak było.
W dyskursie publicznym dominuje opinia o tym, że Polska ponosi olbrzymie koszty związane z prowadzoną przez Unię Europejską polityką klimatyczną. Rzeczywiście są one spore ze względu na silne uzależnienie gospodarki od wysokoemisyjnego węgla. Jednak system handlu emisjami CO2 to również niebagatelne wpływy do budżetu, które powinny służyć modernizacji i rozwijaniu niskoemisyjnych źródeł energii.
60 mld zł ze sprzedaży CO2 w dekadę
Oczywiście unijny system jest skonstruowany w taki sposób by „węglowa kara” była dla danego państwa wyższa od „nagrody ze sprzedaży uprawnień”, bo tylko tym sposobem powstaje impuls do zmian. Jednak mimo to w ciągu minionej dekady możemy mówić o czystym zysku dla państwa na poziomie 60 mld zł (dane za Forum Energii). Zgodnie z regulacjami prawnymi co najmniej połowa tych środków powinna trafić na modernizację energetyki, choć lepiej byłoby, gdyby wykorzystano na ten cel możliwy maksimum. Niestety bardzo często środki pochodzące z aukcji, na których sprzedawano uprawnienia do emisji CO2 włączano do budżetu i wykorzystywano na potrzeby bieżące.
Perspektywy wysokich zysków z CO2
Cena uprawnień do emisji CO2 charakteryzuje się dużą dynamiką. Tylko w 2021 r. wzrosła o 272 proc. rok do roku osiągając średnioważoną cenę 80 euro. Tymczasem trzy lata temu były to poziomy około 20 euro.
To pokazuje, że państwo polskie świetnie zarabia na sprzedaży puli, którą dysponuje i będzie zarabiać coraz więcej. Wszystko wskazuje dziś na to, że wojna na Ukrainie jedynie zintensyfikuje proklimatyczne działania Unii Europejskiej. Tym samym cena CO2 powinna rosnąć.
Oczywiście z inicjatywy Jerzego Buzka, trwają w Parlamencie Europejskim prace nad reformą systemu handlu emisjami. Ich celem jest ograniczenie rosnących cen uprawnień poprzez wyeliminowanie z ich obrotu instytucji finansowych. Jednak tak naprawdę potencjalny sukces takiej strategii (raczej mało prawdopodobny) wyhamowałby jedynie tempo rosnących cen, a nie sam trend wzrostowy. Cały system został przecież stworzony po to, by dać państwom impuls do zmian…
Co z tego wynika?
Szybko rosnące ceny uprawnień do emisji CO2 powinny zmuszać rząd do zwiększenia finansowania nowych, zielonych źródeł energii w spółkach skarbu państwa. Najprostszym sposobem na osiągnięcie takiej sytuacji jest przekierowywanie maksimum środków ze sprzedaży uprawnień. Utrudnieniem dla takiego ruchu jest jednak postępująca destabilizacja budżetu centralnego związana z rosnącymi wydatkami oraz drożejącym długiem.
Tekst ukazał się pierwotnie na Strefie Inwestorów