Terytorialsi zabiorą ci SUV-a? Kolejni właściciele otrzymali wezwania. Wyjaśniamy, co robić

Zgodnie z przepisami armia może żądać oddania w użytkowanie prywatnego lub firmowego auta terenowego albo ciężarowego. Możliwe, że wkrótce zacznie to robić. Powodem jest coraz bardziej napięta sytuacja na granicy Rosji i Ukrainy.

Jedna z osób, które otrzymały ostatnio pismo na ten temat "pochwaliła" się nim na Twitterze, chociaż jest raczej rozgoryczona treścią. Takie zawiadomienia nie są nowością. Otrzymują je właściciele samochodów terenowych i SUV-ów od kilku lat. Najnowsze rozporządzenie, które dookreśliło przepisy ustaw z 1960 i 1967 roku, jest datowane na kwiecień 2021 r. (Dz.U. 2021 poz. 735).

Szukasz najnowszych wiadomości motoryzacyjnych? Znajdziesz je na gazeta.pl

Wynika z niego, że w razie ogłoszenia mobilizacji i w czasie wojny, wojsko może przejąć samochód terenowy lub o przeznaczeniu ciężarowym w czasowe użytkowanie. Jego okres określa użytkownik, czyli wojsko, które może zwrócić auto dopiero po "ustaniu potrzeby". Proces przejmowania takich aut wygląda inaczej w czasie pokoju oraz działań wojennych lub mobilizacji.

Takie pisma niektórzy właściciele samochodów otrzymali już w 2020 roku. Tylko że teraz groźba staje się bardziej realna w związku z zaostrzającą się sytuacją pomiędzy Rosją a Ukrainą. Być może dlatego coraz więcej zawiadomień dostają amatorzy terenówek mieszkający w pobliżu wschodniej granicy Polski.

Jednym z nich pochwalił się właściciel samochodu z Białegostoku, który otrzymał zawiadomienie, że jego pojazd może wziąć w użytkowanie 1. Podlaska Brygada Wojsk Obrony Terytorialnej. Z treścią możecie zapoznać się poniżej.

Wojsko zbiera informacje. Czy są przydatne, to inna sprawa

Problem w tym, że Toyota RAV4, o której mowa w zawiadomieniu, jest kompaktowym SUV-em o przeznaczeniu miejskim, który mimo napędu na cztery koła nie ma wielkiej dzielności terenowej. To ogranicza jego przydatność do celów wojskowych. Zwłaszcza jeśli jak większość takich aut ma drogowe opony. Te z fabrycznego wyposażenia sprawiają, że nie nadaje się do jazdy poza utwardzonymi drogami, chyba że mówimy o dojeździe na działkę letniskową.

Mamy niestety wrażenie, że takie zawiadomienia o wszczęciu postępowania administracyjnego, jakim "pochwalił" się właściciel SUV-a na Twitterze, są wysyłane wyłącznie na podstawie danych rejestracyjnych. W ten sposób nie da się dowiedzieć wiele na temat faktycznej przydatności auta do celów wojskowych.

Mimo to właściciele takich samochodów otrzymują kolejne pisma o takiej możliwości. Wcześniej wydawała się czysto teoretyczna i służyła raczej ewidencji tych pojazdów. Dane uzyskane w ten sposób będą mało przydatne, ale mimo to armia może ich użyć.

Toyota RAV4 Plug-in HybridToyota RAV4 Plug-in Hybrid fot. Filip Trusz

W przypadku ogłoszenia mobilizacji wojskowej albo stanu wojny może przejąć auto w użytkowanie nawet bez oficjalnie wydanej decyzji administracyjnej. Natomiast jeśli właściciel chce się wypowiedzieć w sprawie zgłoszonych w piśmie żądań, musi to zrobić w ciągu siedmiu dni od jego otrzymania. W tym czasie można na przykład zakwestionować przydatność auta do celów wojskowych ze względu na niedostateczne wyposażenie albo stan techniczny. Potem nie będzie można tego zrobić.

Pocieszeniem dla właścicieli samochodów użytkowych, terenowych oraz SUV-ów, którzy otrzymują takie pisma, może być też fakt, że przepisy przewidują odszkodowanie za każdą dobę użytkowania pojazdu przez armię. Ponadto wojsko zobowiązuje się do zwrócenia go w stanie nienaruszonym albo wypłacenia odszkodowania, jeśli tak się nie stanie.

Bohaterowie klasycznej komedii "Miś" Stanisława Barei mówili: "Wyngiel je we wiosce (...) wojna będzie". Teraz nie dają węgla, tylko "zabierają" auta, ale może skończyć się podobnie. Tylko że to wcale nie jest śmieszne.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.