Abp Andrzej Dzięga
Abp Andrzej Dzięga na Jasnej Górze, wrzesień 2020 r.
fot: Karol Porwich/East News
WPŁYWY, WŁADZE I TAJEMNICE

Tak polski Kościół tuszuje pedofilię. Ujawniamy nieznane fakty

Radosław Gruca
Radosław Gruca Redaktor Radia Zet
21.01.2022 15:42

Jak ustaliło RadioZET.pl, specjalna komisja działająca na polecenie Watykanu zakończyła pierwsze postępowanie kościelne sprawdzające, czy abp Andrzej Dzięga tuszował przestępstwa pedofilskie w diecezji sandomierskiej. Druga komisja już latem przesłuchiwała zmarłego księdza pedofila Andrzeja Dymera ze Szczecina. Trudno mieć jednak nadzieję, że sprawa skończy się surową karą dla najpotężniejszego, obok abp Marka Jędreszewskiego, hierarchy. Dlaczego?

Arcybiskup Andrzej Dzięga, zwierzchnik diecezji szczecińsko-kamieńskiej, to dziś, po tym jak abp Leszek Sławoj Głódź został odesłany na emeryturę, najbardziej skompromitowany hierarcha kościelny. Według naszych ustaleń jest on obiektem aż dwóch postępowań kościelnych, prowadzonych na polecenie Watykanu. Nasze zbliżone do Episkopatu Polski źródła mają jednak wątpliwości, czy zakończą się one uznaniem winy arcybiskupa. 

Pierwsze postępowanie dotyczy najgłośniejszej w ostatnich latach afery pedofilskiej, czyli historii Andrzeja Dymera. Drugie ma związek z poprzednią diecezją, w której pracował abp Dzięga, a więc diecezją sandomierską, i właśnie zostało zamknięte. O los postępowania ws. zaniedbań w diecezji sandomierskiej pytał Robert Fidura, były członek rady Fundacji św. Józefa. 

„Dochodzenie w sprawie ewentualnych zaniedbań abpa Andrzeja Dzięgi - jako biskupa sandomierskiego - zostało zakończone i przesłane w ubiegłym roku do Nuncjatury Apostolskiej” - napisał ks. Sebastian Dec, sekretarz Arcybiskupa Metropolity Lubelskiego w odpowiedzi na pytanie Fidury. 

Na razie Nuncjatura milczy jednak o rozstrzygnięciach. W kolejce czeka już drugie postępowanie. Jak ustaliliśmy już w lipcu 2020 roku w Szczecinie doszło do przesłuchania zgwałconego przez Dymera mężczyzny. Występujący pod przybranym imieniem „Bożydar”, zeznawał przed komisją tuż przed śmiercią księdza pedofila Dymera. Przesłuchano też inne osoby i mimo że nieoficjalnie usłyszeliśmy od nich, że komisja sprawiała wrażenie zdeterminowanej w dotarciu do prawdy, efektów jej działań wciąż nie poznaliśmy. 

Chodzi o głośną sprawę ujawnioną po raz pierwszy przez “Gazetę Wyborczą” w 2008 roku w reportażu „Grzech ukryty w Kościele”. Reporterzy dziennika opisali, jak pięciu młodych mężczyzn ujawniło, że byli molestowani przez księdza Andrzeja Dymera, ówczesnego dyrektora i założyciela domu pomocy dla trudnej młodzieży „Ognisko św. Alberta”. Mimo skandalu jego antybohater - ksiądz pedofil, przez lata kontynuował działalność publiczną, był znajomym polityków, przyjaźnił się z byłym ministrem środowiska Janem Szyszką i otrzymywał miliony na swoją działalność z instytucji państwowych. 

Ks. Andrzej Dymer, 2015 r.
fot. Sebastian Nowik/REPORTER/East News

Dla rządzonej przez abp Andrzeja Dzięgę diecezji szczecińsko–kamieńskiej był niczym kura znoszące złote jaja. Dymer utrzymywał kontakty z lokalnymi politykami, a dzięki ich wsparciu każde z prowadzonych przez niego przedsięwzięć kończyło się sukcesem. Po tym, jak w latach 90. założył schronisko imienia św. Brata Alberta, był też dyrektorem Katolickiego Liceum Ogólnokształcącego w Szczecinie, a także doprowadził do przejęcia za symboliczną kwotę szpitala w centrum Szczecina i prowadził nadzorującą go Fundację. Z tej ostatniej funkcji został odwołany tuż przed zapowiedzianą emisją filmu „Najdłuższy proces Kościoła” (telewizja TVN24 pokazała go w lutym 2020 roku). 

Kilka dni wcześniej, nieoczekiwanie, abp Dzięga spotkał się dyskretnie z jednym z molestowanych mężczyzn w prywatnym mieszkaniu i pod wpływem rozmowy podjął decyzję, którą odebrano jako ruch uprzedzający film. Wcześniej jednak, przez cała lata Dymer był nietykalny. W archiwach zachowało się wiele zdjęć z uroczystości, na których brylował w towarzystwie czołowych polityków prawicy m.in. Pawła Szefernakera, sekretarza stanu w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych. Ten młody polityk był jego wychowankiem z czasów, gdy Dymer był dyrektorem katolickiego liceum i choć w przeszłości był jednym z broniących księdza przed oskarżeniami po śmierci Dymera przekonywał, że informacje ujawnione w filmie były dla niego szokiem.

Wokół sprawy Dymera wciąż nie brakuje tajemnic. Nie wiadomo nawet, czy prowadzący postępowanie kościelne przed kościelnym trybunałem w Gdańsku uznali księdza winnym pedofilii i innych grzechów zarzucanych przez świadków. Przypomnijmy, że sprawa Andrzeja Dymera jest jak dotąd najdłuższym procesem kościelnym w Polsce – nie tylko, zresztą. Mimo prób trudno znaleźć jakąkolwiek równie przewlekłą sprawę także w skali świata. Proces trwał ponad 25 lat, co ujawnił Zbigniew Nosowski redaktor naczelny kwartalnika “Więź”. Taka przewlekłość obciąża zarówno abp Dzięgę, jak i abp Leszka Sławoja Głódzia, bo to podległy mu trybunał w Gdańsku przez dziesięć lat prowadził postępowanie, jako kościelny sąd drugiej instancji. W pierwszej instancji, czyli przed sądem kościelnym w archidiecezji szczecińskiej, Dymer został uznany za winnego, ale opinia publiczna dowiedziała się o tym dopiero w 2020 roku. 

Teoretycznie za ukrywanie pedofilii hierarchom może nawet grozić wydalenie z kapłaństwa. Praktyka pokazuje jednak, że najczęściej najsurowsza kara to nakaz wyjazdu poza diecezję i przejście na emeryturę. Zazwyczaj wszystko dzieje się w wielkiej tajemnicy, a opinii publicznej i wiernym ogłasza się jedynie konkluzje i ostateczne ustalenia. I to, zresztą, nie jest w żaden sposób unormowane. Co zatem stanie się z abp Dzięgą i jakie sprawy są dla niego obciążające? 

- Nie chcę być złym prorokiem, ale wygląda na to, że sprawa ma zostać wyciszona i przeczekana – mówi nam Fidura. Sam był skrzywdzony przez księdza, a odszedł z Fundacji właśnie pod wpływem filmu o księdzu Dymerze. W telewizyjnym reportażu wystąpił ojciec Tarsycjusz Krasucki, jeden z czterech pokrzywdzonych, którzy ujawnili molestowanie Dymera. To właśnie dzięki jego determinacji na początku ubiegłego roku Trybunał kościelny w Gdańsku zakończył trwający ponad 25 lat proces kanoniczny.

Nie chcę być złym prorokiem, ale wygląda na to, że sprawa ma zostać wyciszona i przeczekana

Problem w tym, że o fakcie jego zakończenia władze kościelne poinformowały dopiero po śmierci samego oskarżanego Dymera. To, że duchowny zmarł, jest dziś wykorzystywane, żeby nie ujawniać rozstrzygnięcia. O tym, czy Dymer został uznany za winnego nie wie nawet sam Tarsycjusz. Jak nieoficjalnie ustaliliśmy, ojciec Tarsycjusz za pośrednictwem jednego z biskupów przekazał swój osobisty list papieżowi Franciszkowi. Mimo zapewnienia, że list trafił do adresata, do dziś brak jakiejkolwiek reakcji ze strony Watykanu. Arcybiskup Dzięga dalej sprawuje swoją funkcję i przekonuje, że nie ma sobie nic do zarzucenia.

12-letnie zaniedbania

Arcybiskup Dzięga do diecezji trafił w 2009 roku, a zdecydował o tym jeszcze poprzedni papież Benedykt XVI. Wcześniej przez siedem lat, od 2002 roku był biskupem pomocniczym w diecezji sandomierskiej. W latach 90. pełnił funkcję kanclerza w ordynariacie polowym, w czasie gdy jego zwierzchnikiem był właśnie abp Leszek Sławoj Głódź.

Znajomość z byłym metropolitą gdańskim przetrwała do dziś. Kiedy od rozdającego przez lata karty w Episkopacie Głódzia ludzie kościoła się odwrócili, abp Dzięga nie wahał się nawet odprawić jego jubileuszowej mszy w archikatedrze oliwskiej 21 czerwca 2020 roku. Abp Dzięga jest uznawany za kontynuatora działań abp Głódzia w episkopacie, czyli mówiąc wprost za największego hamulcowego procesu oczyszczanie kościoła z przestępstw seksualnych 

Wątpliwości wokół komisji

Sprawę zaniedbań, jakich mógł się dopuścić abp Dzięga w czasie swoich rządów w diecezji szczecińsko- kamieńskiej, prowadzi wyznaczony przez Watykan biskup pelpliński Ryszard Kasyna, który wcześniej również był biskupem w archidiecezji gdańskiej u boku abp Głódzia. Ten prawnik kanonista to obecny przewodniczący Rady Prawnej KEP, czyli ciała, którego przewodniczącym w przeszłości był też abp Dzięga. Nie to jednak niepokoi pokrzywdzonych przez Dymera, ale fakty z czasów pracy u boku Głódzia. 

Abp Sławoj Leszek Głodź
Abp Sławoj Leszek Głodź, 2020 r.
fot. WOJCIECH STROZYK/REPORTER/East News

Przy okazji dziennikarskiego śledztwa Oko.press dotyczącego gwałtu na nastolatce, którego sprawcą był ksiądz Michał, skazany za swój czyn na 10 lat więzienia, wyszło na jaw, że właśnie m.in. do biskupa Kasyny trafiały informacje o przestępstwach księdza. On sam podczas śledztwa, podobnie jak przesłuchiwany przez sąd abp Głódź, zasłaniał się niepamięcią. Ich sumienia obarcza to, że mimo posiadania informacji o gwałcie, nie wyciągnięto wobec księdza Michała L. żadnych konsekwencji, potem zaś przenoszono go do kolejnych czterech parafii. Gdyby nie to, że sprawę zgłosił prokuraturze osobiście jeden z duchownych, Michał L. do dziś mógł pozostać bezkarny. Zaniedbania Kasyny w tej sprawie mogły być przyczyną, dla której nie objął on archidiecezji po tym, jak Głódź odszedł na emeryturę.  Biskup Kasyna nie odbierał od nas telefonu, ani nie odpisał na SMS z prośbą o rozmowę. 

Czy sprawa Dymera i jego zwierzchnika arcybiskupa Dzięgi może zostać ostatecznie wyjaśniona mimo milczenia władz kościelnych? Jest nadzieja, że nowe informacje ujawni film dokumentalny, nad którym prace zapowiedział niedawno Sebastian Wasilewski. 

- Drugą część filmu planuję na drugą połowie roku – mówił w Resecie Obywatelskim Sebastian Wasilewski, autor dokumentu „Najdłuższy proces kościoła”. - Drugi film ma dać odpowiedź, dlaczego to wszystko było możliwe i jak to się stało, że zafascynowani skutecznością Dymera ludzie bagatelizowali informacje o jego przestępstwach seksualnych – zapowiadał Wasilewski, który w ubiegłym roku odszedł z TVN24 i zaczął pracować na własny rachunek. Jego film to chyba ostatnia nadzieja, żeby zmusić władze kościelne do działania, a mówiąc wprost do ukarania abp Dzięgi, którego zaniedbania w sprawie Dymera są bezsporne. 

Radosław Gruca
Radosław Gruca

Dziennikarz RadioZET.pl. Podejmuję tematy polityczne i kryminalne. Śledzę patologie w życiu publicznym i układy na styku biznesu i polityki. Wcześniej dziennikarz OKO.press, Dziennika i Faktu. Autor książki "Hipokryzja. Pedofilia wśród księży i układ, który ją kryje". Masz temat? Napisz:  radoslaw.gruca@radiozet.pl.  

Twitter:  https://twitter.com/gruca_radoslaw

logo Tu się dzieje