Twórczyni netfliksowego "Wiedźmina" pękła: Dokładnie o tym jest serial. Czemu to wydaje się takie beznadziejne?

Showrunnerka "Wiedźmina" Lauren S. Hissrich wdała się w dyskusję z konserwatywnym youtuberem, który stwierdził, że serialowy Geralt został zepchnięty na drugi plan, a produkcja sztucznie położyła nacisk na silne postaci kobiece. Rozmowa przybrała nieoczekiwany obrót, a sprawa skończyła się na tym, iż producentka zdecydowała się zawiesić debaty na Twitterze. Podkreśliła, że "istnieje potrzeba dialogu, jednak Twitter najwyraźniej nie jest odpowiednią do tego przestrzenią".

Drugi sezon "Wiedźmina" od miesiąca utrzymuje się w ścisłej czołówce najczęściej oglądanych anglojęzycznych seriali na Netfliksie. Nowa seria wzbudza wśród widzów bardzo dużo emocji. Twórcy zdecydowali się wprowadzić dużo zmian, podeszli do adaptacji książek i opowiadań Andrzeja Sapkowskiego w sposób bardzo autorski. Jak to ujął Henry Cavill, powstała w ten sposób oda do świata stworzonego przez polskiego pisarza. Wiele osób nie jest zadowolonych z tego, że serial zaczął żyć własnym życiem, oraz że scenariusz bardziej odpowiada na potrzeby dynamiki filmowej opowieści, zamiast skupić się na powtarzaniu tego, co można przeczytać w książkach czy zobaczyć w grach - choć w istocie zostaje zgodny z przekazem Andrzeja Sapkowskiego. Jedną z osób, które publicznie skrytykowały nowego "Wiedźmina" jest znany z konserwatywnych poglądów youtuber TheQuartering.

Zobacz wideo Jest już zwiastun drugiego sezonu serialu "Wiedźmin"

Twórczyni netfliksowego "Wiedźmina" pękła

TheQuartering, czyli, Jeremy Hambly we wpisie na Twitterze oznajmił, iż jego zdaniem potencjał Henry'ego Cavilla został zupełnie zmarnowany w drugim sezonie "Wiedźmina". "Geralt został zepchnięty na drugi i trzeci plan w swoim własnym serialu, bo to... Netflix. Scenarzyści są tak opętani tym, żeby przeforsować silne kobiece bohaterki, które nie potrzebują mężczyzn, że ignorują to, co większość z nas chciała obejrzeć" - rozwinął myśl youtuber, który najwyraźniej nigdy nie czytał książek Sapkowskiego. Pisarz wielokrotnie podkreślał w wywiadach, że swoje bohaterki wzorował na kobietach, które znał naprawdę, dzięki czemu to postaci niezależne, sprawcze i ambitne.

Showrunnerka "Wiedźmina" bardzo poważnie podchodzi do kwestii utrzymywania kontaktu z wielbicielami Geralta. Odpowiedziała na wpis Hambly'ego w krótkich słowach pisząc, że to ona jest "silną, niezależną kobietą, którą powinien obwiniać o swój smutek". Tak rozpoczęła się dłuższa wymiana opinii i rozmowa o serialu, w której trakcie Hissrich kulturalnie, acz stanowczo podkreślała m.in., że nikt niczego na niej nie wymusza w trakcie pracy nad produkcją i w scenariuszu znajduje się tylko to, co wydaje się jej zasadne. Rozmowa zeszła też na temat tolerancji, kwestii związanych z różnorodnością i wielokulturowego klucza doboru obsady "Wiedźmina".

Zobacz wideo Jak wyglądała współpraca z Andrzejem Sapkowskim? Co zmienia się w 2. sezonie? Rozmowa z Lauren Hissrich, twórczynią serialu "Wiedźmin"

Niejednokrotnie widzowie nieprzychylnie komentowali decyzje o tym, by w serialu elfy były grane przez osoby czarnoskóre etc. Hissrich zauważyła, że jako kobieta i wielbicielka fantasy długo nie mogła znaleźć w popkulturze postaci, z którymi mogłaby się utożsamić, bo przez długi czas takie historie opowiadano dla białych mężczyzn. Jako osoba odpowiedzialna za adaptację książki Sapkowskiego chciała więc sprawić, żeby jak najwięcej osób mogło poczuć się w jakiś sposób reprezentowana w świecie "Wiedźmina", choć zdawała sobie też sprawę, że odgórne założenie będzie takie, że skoro autor jest białym Europejczykiem, wszyscy bohaterowie też tak muszą wyglądać.

Podkreśliła też, że przy adaptacji powieści warto wykorzystać możliwość tworzenia różnorodnych punktów widzenia. Tym bardziej że w samym "Wiedźminie" zawsze chodziło o tolerancję - w książkach przedstawioną na przykładzie różnych mitologicznych ras bohaterów: elfów, niziołków, krasnoludów etc.

>>> Więcej informacji ze świata popkultury na Gazeta.pl<<<

Choć Hissrich starała się prowadzić rozmowę w sposób uprzejmy, wiele osób zaczęło jej zwracać uwagę na to, że prowadząc tego typu dywagacje, sama przyczynia się do szerzenia nietolerancji. Argumentowali, że wielu aktorów i wielbicieli może poczuć się wręcz upokorzonych tym, iż umieszcza w sieci nagrania, w których tłumaczy "bigotom", dlaczego obsada jest multikulturowa, choć "nie wszyscy są z tego zadowoleni", bo łaskawie uznała, że to ważne.

Lauren S. Hissrich wzięła sobie te uwagi do serca:

Zaczęłam niespodziewaną rozmowę i od tego czasu coraz więcej dowiaduję się o krzywdach, jakie wyrządzam społeczności fanów. Bądźmy szczerzy, 'Wiedźmin' jest dokładnie o tolerancji. A jednak to wydaje się beznadzieje. Dajmy sobie żyć. Bądźmy uprzejmi. Dlaczego to takie trudne?

W odpowiedzi otrzymała grafikę ilustrującą paradoks tolerancji, który opisał Karl Popper, filozof i autor ważnej książki "Społeczeństwo otwarte i jego wrogowie".

W skrócie mówiąc, chodzi w nim o to, że osobom nietolerancyjnym nie może przysługiwać prawo do tolerancji. Jeśli będą mieli swobodę działania, będę krzywdzić tych, których nie tolerują - tym samym zasada tolerancji przestanie działać. Jak zwracał uwagę Tadeusz Zieliński w tekście dla tygodnika "Przegląd", podobną myśl wyrażał w książce "Sto zabobonów. Krótki filozoficzny słownik zabobonów" prof. J.M. Bocheński z Fryburga: "Tolerancja, która toleruje własnych wrogów, nie może się ostać".

Poruszona tym przykładem Lauren S. Hissrich napisała: "Mądry nieznajomy uświadomił mi, że moje wpisy stały się formą nietolerancji. Poprosiłam swoich obserwatorów, żeby byli tolerancyjni, po czym od razu zaczęłam mówić o bigoterii czy mowie nienawiści - rzeczy, których sama bym nie tolerowała na swojej stronie". W związku z tym producentka postanowiła zawiesić wszelkie dyskusje na Twitterze. Podkreśliła:

Bardzo przepraszam tych, których skrzywdziłam. Wierzę, że potrzebujemy dialogu z tymi, z którymi się nie zgadzają, ale Twitter zdecydowanie nie jest przestrzenią, żeby to robić. Świata nie da się zmienić w 280 znakach i nie da się tego zrobić, kiedy ludzie nie czują się bezpiecznie. Przepraszam, że tego nie dostrzegałam.

Podziękowała za to, że zwrócono jej uwagę na błąd, który popełniła i podkreśliła, że zdaje sobie sprawę z tego, że musi się jeszcze dużo nauczyć. Dodała też, że wszelkie rozmowy będzie prowadzić w prywatnych wiadomościach. Od tej pory na profilu producentki będą pojawiać się tylko informacje o "Wiedźminie", zdjęcia kotów i jej dzieci. Dodała też, że od tej pory dzięki Karlowi Popperowi jej tolerancja ma granicę, więc "nie bądźcie nienawistnymi dupkami".

<<Reklama>> "Saga o Wiedźminie" dostępna jest w formie e-booków w Publio.pl >>

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.