#mBank - afera z zaginionymi pieniędzmi! Skradziono 2800zł w sierpniu 2021.

CzYczer
CzYczer

5958747a6141414142786378_1642420855vsaCsfa3JfUN1bFP7i1a1U.jpg

Cześć.
25.08.2021 włamano mi się na konto, z którego podjęto 4 transakcje łącznie na kwotę 2 851,42 bez mojej wiedzy i zgody. Jak widać na potwierdzeniach, transakcje są zapisane na karcie jako paliwo w Bukareszcie, rozliczone w lejach rumuńskich.


Nie, nigdy nie byłem w Rumunii.
Byłem wtedy w pracy, we Wrocławiu.
Wiem, brzmi to jak jedna z tych średnio wiarygodnych historyjek w necie. Też bym nie uwierzył.


Sprawa tego samego dnia została zgłoszona na policję, złożyłem kilkukrotnie reklamację na te transakcje do mBanku. Za każdym razem dowiadywałem się, że to nie ich wina. Odwoływałem się kolejnymi reklamacjami, zgodnie z ich procedurą. Sprawa jest też u Rzecznika Finansowego.


Od tej pory otrzymałem 4 pisma zgodnie z którymi sam jestem sobie winien.
Dla jasności: oczywiście, że nie klikałem w linki OLX ani w żadne inne, "podejrzane". W niepodejrzane też. Kartę, z której podjęto środki po niecałych 2 miesiącach użytkowania, miałem przeznaczoną wyłącznie na wydatki w Ikei, Castramie, Leroy-Merlin itd. Ani razu nie podejmowałem gotówki z bankomatu. Wszystkie wydatki były do mieszkania, bo po ponad półrocznej batalii, udało mi się w mBanku otrzymać kredyt na mieszkanie. Także jestem z nimi związany na 30 lat, pozdro.


Kartę zlikwidowałem niezwłocznie, konto zablokowałem. Obecnie jest odblokowane i nie ma tam żadnych środków. Tyle, co dwa dni przed 10tym wysyłam tam kwotę potrzebną na ściągnięcie raty kredytu.


Sytuacja wygląda tak:
- w mBanku odsyłają mnie na mLinię. Bardzo im przykro że mnie to spotkało, w życiu nie słyszeli o takiej sytuacji, ale nic nie możemy zrobić, proszę dzwonić :/
- na mLinii za każdym razem odbiera ktoś inny, z innym pomysłem na doradzenie. 


Jedna osoba mówi, że nie może przyjąć reklamacji charge back na tę transakcję. Inna osoba przyjmuje taką reklamację. Decentralizacja jest systemowa, odgórna i celowa - aby zniechęcić oszukanego klienta do walczenia o zwrot środków. Z resztą pierwszą reklamację złożyłem telefonicznie. Kiedy później [telefonicznie] poprosiłem o wysłanie treści tej reklamacji, do dziś jej nie otrzymałem.


Tak więc, od sierpnia biję się z nimi na pisma. Załączam Wam fragment korespondencji. Są głusi na moje argumenty o tym, że nie mogłem skorzystać z linku Google Pay, gdyż używam Iphone'a i jest to fizycznie niemożliwe. Gdy żądam o podanie numeru telefonu na który wysłano rzekome potwierdzenie transakcji, to również pozostaje bez odpowiedzi. Podobnie jest z innymi moimi argumentami.


Co można dalej zrobić? Kwota jest na tyle duża, że kieszeń boli i na tyle mała, żeby iść z nią do prawnika, który będzie kosztował pewnie dwa razy tyle. Miejski Rzecznik Konsumentów we Wrocławiu poinformował mnie, że nie mają narzędzi prawnych żeby podjąć skuteczne działanie w tej sprawie. Mogą to zrobić, ale bank im przytoczy takie i takie przepisy [tu pani je zacytowała, przecież mordo ich nie zapamiętałem, no way] i nic nie zdziałają. Proszę się zwrócić do Rzecznika Finansowego, bo oni się tym zajmują [https://rf.gov.pl/]. Pismo złożone, z całą dokumentacją. Czas oczekiwania na działanie: 6-18 miesięcy.


5958747a6141414142786378_1642420784NYYCc1v5PWSUYX4vKDSE41.jpg

5958747a6141414142786378_1642420774jfuO6mITkd7CHUsR8n0NUs.jpg

5958747a6141414142786378_1642420765bl3ftjQXR026GD3Tu2a2LD.jpg

5958747a6141414142786378_1642420756IEeIyDkK5sHOheGSqmPTFp.jpg

5958747a6141414142786378_1642420745bNCD3tvWiPg0iKf40IcCK5.jpg

Dobra rada ode mnie: trzymajcie na karcie zawsze max 2 stówy. Kartę z mBanku [z której mi wyparował hajs] miałem niecałe 2 miesiące. Do czasu otwarcia rachunku w mBanku miałem konto w ING, gdzie od zawsze na karcie trzymałem max 2 stówy na codzienne wydatki. Wiesz, tak na wszelki wypadek, jakby mi się ktoś się na nią włamał.

Cała sytuacja jest kuriozalna i dalej mi się nie mieści w głowie. I co gorsza, skończyły mi się pomysły co dalej.
Halp.

Pozdrawiam serdecznie,
Marcin Szuster