We wtorek odbyło się spotkanie z udziałem Jarosława Kaczyńskiego, premiera Mateusza Morawieckiego i Ryszarda Terleckiego z grupą posłów klubu PiS, którzy są przeciwnikami zaostrzania restrykcji i wypowiadają się krytycznie na temat ustawy o weryfikacji covidowej. Wśród nich był m.in. Janusz Kowalski, Anna Maria Siarkowska czy Maria Kurowska. Wszyscy należą do Parlamentarnego Zespołu ds. Sanitaryzmu.
Jak opisała w piątek "Gazeta Wyborcza", na spotkaniu pojawiła się figurka św. Andrzeja Boboli. Przyniosła ją posłanka Kurowska. - Po to, żeby patron Polski nas wsparł - tłumaczyła w rozmowie z dziennikarką "GW" Justyną Dobrosz-Oracz.
Posłanka mówiła o pozytywnych efektach sprowadzenia do Sejmu relikwii Andrzeja Boboli.
- Proszę zauważyć, od 2 grudnia, od czasu, gdyśmy sprowadzili relikwie św. Andrzeja Boboli do kaplicy sejmowej, zaczęło uspokajać się na granicy. Była już tak napięta sytuacja. Dlatego ja, starając się o te relikwie, bo to ja jestem winowajcą tych relikwii, chciałam, żeby to zrobić szybko, bo widziałam, co się dzieje na granicy, że jest takie napięcie - przekonywała.
Uroczystość przekazania relikwii świętego została odnotowana na stronie Sejmu. "Do aktu przekazania doszło na liczne prośby posłów i senatorów" - czytamy. W wydarzeniu brała udział marszałkini Elżbieta Witek i szefowa Kancelarii Sejmu Agnieszka Kaczmarska. "Relikwie zostały złożone w ufundowanym przez pos. Kurowską i pos. Kazimierza Chomę relikwiarzu i wprowadzone do znajdującej się w gmachu Sejmu kaplicy pw. Bogurodzicy Maryi Matki Kościoła" - informuje Sejm.
2 grudnia, tego samego dnia, gdy do Sejmu trafiły relikwie, miało miejsce inne wydarzenie ważne w kontekście sytuacji na granicy. Otóż w związku z kryzysem migracyjnym Unia Europejska i Stany Zjednoczone nałożyły sankcje na Białoruś.
Unijnymi sankcjami objęto nimi m.in. białoruskie linie lotnicze, hotele w Mińsku, biura podróży. Restrykcje weszły w życie wraz z publikacją czarnej listy w Dzienniku Urzędowym. Znalazło się na niej 17 osób i 11 firm. Sankcje obejmują zakaz wjazdu do Unii i zablokowanie aktywów w Europie.
Na liście podmiotów objętych sankcjami USA znalazł się między innymi syn Aleksandra Łukaszenki, a także firma Belaruskali - jeden z największych na świecie producentów nawozów potasowych.
W piątek 14 stycznia o sytuacji na granicy w rozmowie z "Polska. The Times" mówił Marcin Przydacz z MSZ. Wiceminister przyznał, że w porównaniu do jesieni sytuacja na granicy jest inna.
- To skutek naszych działań. Alaksandr Łukaszenka zrozumiał, że nie uda się osiągnąć celów politycznych, przynajmniej na tym etapie, bo spotkał się z twardą odpowiedzią Polski wspartej dzięki zabiegom naszej dyplomacji przez państwa i instytucje Unii Europejskiej. Odpowiedzią w postaci kolejnego pakietu sankcyjnego. Odcięliśmy, przy pomocy naszych działań prawno-dyplomatycznych, możliwość transportowania migrantów z różnych części świata na Białoruś. Jednocześnie poprzez twardą obronę granicy pokazaliśmy, że jesteśmy w stanie bronić nienaruszalności naszego terytorium i co ważne finalnie, mimo trudnych momentów wewnątrz Polski na poziomie komunikacyjnym, udało się pokazać prawdziwą naturę tego kryzysu (...) - mówił.
Wiceszef MSZ nie wspomniał w wywiadzie o relikwiach św. Andrzeja Boboli.
Maria Kurowska w ostatnich dniach domagała się medalu i nagrody dla małopolskiej kurator oświaty Barbary Nowak. Na Nowak wylała się fala krytyki po stwierdzeniu, że szczepionki przeciwko COVID-19 to eksperyment medyczny.