Wyciek danych z wojska. MON reaguje po tekście Onetu

Uspokajam, nie wyciekły żadne tajne informacje, a Polska jest bezpieczna — pisze na Twitterze szef MON Mariusz Błaszczak, w reakcji na tekst Onetu o wycieku danych z wojska. Politykom opozycji Błaszczak zarekomendował "otrzeźwienie".

Szef MON Mariusz BłaszczakSławomir Kamiński / Agencja Wyborcza.pl
Szef MON Mariusz Błaszczak
  • MON przekonuje, że "publikacja indeksu nie nastąpiła w wyniku złamania zabezpieczeń systemów teleinformatycznych Wojska Polskiego"
  • W porannym oświadczeniu MON — odnosząc się do sprawy — przekazało, że sprawa opisana przez portal jest szczegółowo analizowana przez służby
  • Około południa resort MON ponownie odniósł się do sprawy, zapewniając, że "ujawniony indeks zawiera wyłącznie informacje powszechnie dostępne"
  • Więcej takich historii znajdziesz na stronie głównej Onetu

"Uspokajam, nie wyciekły żadne tajne informacje, a Polska jest bezpieczna. Politykom totalnej opozycji rekomenduję otrzeźwienie i szklankę zimnej wody" — napisał Błaszczak w piątek na Twitterze.

W porannym oświadczeniu MON przekazało, że sprawa, o której napisał Onet, "jest szczegółowo analizowana przez służby".

"Na obecnym etapie postępowania branych jest pod uwagę wiele scenariuszy np. że jest to testowy plik przeznaczony do testowania oprogramowania. Bazy produkcyjne w Siłach Zbrojnych RP obligatoryjnie używane są tylko w specjalnie do tego przeznaczonych systemach wojskowych. Trwają również analizy czy wykaz nie jest plikiem pomocniczym wykorzystywanym przy realizacji jawnych zakupów publikowanych na BIP. Do zakończenia postępowania wyjaśniającego nie będziemy komentować sprawy" — czytamy w oświadczeniu MON.

W późniejszym komunikacie opublikowanym na stronach resortu MON oświadczyło: "Po weryfikacji służb informujemy, że ujawniony w internecie katalog to część Jednolitego Indeksu Materiałowego prowadzonego przez Inspektorat Wsparcia, czyli jednostkę odpowiedzialną za zakupy w Wojsku Polskim".

"Indeks zawiera wyłącznie informacje powszechnie dostępne. Można je uzyskać m.in. na podstawie jawnie prowadzonych i publikowanych postępowań o udzielenie zamówienia publicznego" — głosi oświadczenie resortu.

reklama

"To niepełny katalog o charakterze logistycznym, niezawierający ani informacji o ilości i sprawności sprzętu, ani brakach w asortymencie. Tego rodzaju indeks publikowany jest również przez NATO w ramach bazy Master Catalogue of References for Logistics (NMCRL) i jest powszechnie dostępny. Dane zawarte w ujawnionym w internecie Jednolitym Indeksie Materiałowym są przekazywane i publikowane również w bazie NMCRL" — zaznaczył MON.

"Publikacja danych nie stanowi zagrożenia dla bezpieczeństwa państwa ani funkcjonowania Sił Zbrojnych RP", a "publikacja indeksu nie nastąpiła w wyniku złamania zabezpieczeń systemów teleinformatycznych Wojska Polskiego" — czytamy.

Dalej możemy dowiedzieć się, że służby badają, w jaki sposób udostępniono te dane na nieautoryzowanych serwerach. Według wstępnych ustaleń — wskazał MON — doszło do zaniedbania obowiązków przez pracownika Inspektoratu Wsparcia. W oświadczeniu poinformowano ponadto, że "w sprawie urzędnika, który bez upoważnienia udostępnił plik na nieautoryzowanym serwerze, jest prowadzone postępowanie wyjaśniające przez Żandarmerię Wojskową".

Gigantyczny wyciek danych z wojska. Ponad 1,7 mln pozycji w internecie

Jak poinformowaliśmy dziś w Onecie, baza zasobów polskiego wojska — od śrubek i zeszytów po pociski przeciwpancerne oraz myśliwce F-16 — wyciekła do sieci. Niektóre informacje są niezwykle cenne dla obcych wywiadów. Według naszego informatora, specjalisty od cyberbezpieczeństwa, bazę ściągali już użytkownicy z kilkunastu krajów, w tym z Rosji i Chin. Wyciek potwierdziliśmy nieoficjalnie w dwóch niezależnych źródłach związanych ze służbami specjalnymi. Wojsko szuka w tej chwili winnych i szacuje straty.

Wyciek nastąpił najprawdopodobniej z Szefostwa Planowania Logistycznego w Inspektoracie Wsparcia Sił Zbrojnych w Bydgoszczy, a znalezione w sieci informacje obejmują m.in. uzbrojenie polskiej armii, amunicję, części zamienne do maszyn bojowych czy specjalistyczne oprogramowanie.

reklama

Wśród ujawnionego sprzętu znajduje się też ten zakupiony przez polską armię w USA, Niemczech i Izraelu. – To są dane strategiczne, o które zabiega np. wywiad Rosji – powiedział nam gen. Piotr Pytel, były szef Służby Kontrwywiadu Wojskowego. Jego zdaniem informacje takie warte są ogromnych pieniędzy.

Nasi informatorzy twierdzą, że przyczyna wypłynięcia danych do internetu mogła być prozaiczna. Być może ktoś chciał ułatwić sobie pracę na bazach danych, więc skopiował je z wojskowych systemów i scalił w jednej bazie w stworzonym chałupniczo prostym programie, który następnie wyciekł do sieci. Inną przyczyną wycieku mogła być chęć celowego ujawnienia ich stronom trzecim.

Cieszymy się, że jesteś z nami. Zapisz się na newsletter Onetu, aby otrzymywać od nas najbardziej wartościowe treści.

reklama
reklama

Dziękujemy, że przeczytałaś/eś nasz artykuł do końca.
Subskrybuj Onet Premium. Bądź na bieżąco! Obserwuj nas w Wiadomościach Google.

Źródło: Media
Data utworzenia: 14 stycznia 2022, 09:59
reklama
Masz ciekawy temat? Napisz do nas list!
Chcesz, żebyśmy opisali Twoją historię albo zajęli się jakimś problemem? Masz ciekawy temat? Napisz do nas! Listy od czytelników już wielokrotnie nas zainspirowały, a na ich podstawie powstały liczne teksty. Wiele listów publikujemy w całości. Wszystkie znajdziecie tutaj.