Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Katarzyna Bartman
|
aktualizacja

"Bomba z opóźnionym zapłonem". Eksperci ostrzegają przed skutkami Polskiego Ładu

1647
Podziel się:

Arcybubel i pułapka zastawiona na podatników – tak Polski Ład nazywają prawnicy, doradcy podatkowi oraz księgowe. Urzędnicy Ministerstwa Finansów mówią natomiast, że Polski Ład to "nieoprocentowana pożyczka od rządu, którą trzeba będzie przy rozliczeniu rocznym zwrócić". Kto ulegnie pokusie wyższej wypłaty teraz, może mieć w kwietniu 2023 r. duży podatek do zapłaty. Nawet kilka tysięcy złotych.

"Bomba z opóźnionym zapłonem". Eksperci ostrzegają przed skutkami Polskiego Ładu
"Bomba z opóźnionym zapłonem". Eksperci ostrzegają przed skutkami Polskiego Ładu (East News, Lukasz Szelag/REPORTER)

Przypominamy najważniejsze teksty money.pl dotyczące obecnej sytuacji finansowej Polaków.

Już kilka dni po tym, jak Polski Ład zaczął obowiązywać, ustami rzecznika Piotra Müllera rząd przepraszał Polaków za "niedogodności" związane z błędnym naliczaniem wynagrodzeń (mniejsze o kilkaset złotych pensje dostali m.in. nauczyciele i wojskowi) i obiecywał naprawę błędów w Polskim Ładzie.

Zgodnie z tą zapowiedzią obowiązuje już nowe rozporządzenie ministra finansów w sprawie przedłużenia terminów poboru i przekazania przez niektórych płatników zaliczek na podatek dochodowy od osób fizycznych. Ma ono wszystkim osobom osiągającym dochody do 12 800 zł brutto miesięcznie zagwarantować zwrot nadpłaconej zaliczki na podatek dochodowy.

Jednak eksperci ostrzegają, że ten, kto skorzysta z tego rozporządzenia, może narazić się na poważne problemy. Jest ono napisane bowiem bardzo pokrętnie, a co najważniejsze, jego stosowanie naraża podatników nawet na odpowiedzialność karno-skarbową.

Zobacz także: Chaos wokół Polskiego Ładu. Belka: moja emerytura "schudła" o 250 zł, ale biorę to "na klatę"

Jak zauważa Monika Smulewicz, ekspert płacowo-kadrowy oraz partner w kancelarii Grant Thornton, już sama nazwa rozporządzenia jest niezgodna z jego treścią. Nie chodzi w nim wcale o przesunięcie terminu rozliczania się z fiskusem, ale o sposób naliczania zaliczki na podatek dochodowy. A tego zwykłym rozporządzeniem zrobić nie można, potrzebna jest do tego ustawa.

- Zgodnie z treścią rozporządzenia księgowe mają przeliczać zaliczki na podatek dochodowy według korzystniejszych dla podatnika zasad, czyli albo według przepisów sprzed Polskiego Ładu, albo zgodnie z nimi – mówi Smulewicz.

Dodaje, że sytuacja zaczyna być groźna w chwili, gdy podatnik ma kilka źródeł dochodu i w każdym z nich stosowane jest to korzystniejsze rozwiązanie, a kwota wolna od podatku jest tylko jedna. Wówczas może okazać się, że będzie miał do zwrotu nawet kilka tysięcy złotych podatku.

Co na to Ministerstwo Finansów? W ubiegły piątek odbyło się webinarium dla księgowych z udziałem urzędników tego resortu, na którym prowadzący wprost powiedział, że wyższe pensje czy emerytury to tylko chwilowy prezent od rządu, który i tak trzeba będzie zwrócić.

- Pan, który prowadził spotkanie, nie zaprzeczył niewygodnym pytaniom o rozliczenie roczne, tylko powiedział nam przewrotnie, że to taka jakby "nieopodatkowana pożyczka od rządu", do zwrotu w rozliczeniu rocznym. "Ludzki pan" ten nasz rząd: podatki obniża i jeszcze nieopodatkowanych pożyczek udziela – komentuje z przekąsem Monika Smulewicz.

Błąd na błędzie i przykłady z sufitu

Również prof. Adam Mariański, adwokat, ekspert podatkowy i przewodniczący Krajowej Rady Doradców Podatkowych, nie zostawia suchej nitki na rozporządzeniu "naprawiającym" ustawę o podatkowych zmianach, które wprowadza Polski Ład.

W opinii przygotowanej przez ekspertów podatkowych KRDP czytamy m.in., że "rozporządzenie to zostało wydane z rażącym naruszeniem porządku konstytucyjnego oraz pogwałceniem obowiązującej hierarchii aktów prawnych".

"Nie zachowano żadnego vacatio legis zapewniającego jego adresatom możliwość przygotowania się do wprowadzonych rozporządzeniem zmian. Ze względu na to pozostanie ono dla licznych płatników, przynajmniej w odniesieniu do bieżących wypłat, niewykonalne" - punktują eksperci.

Jak tłumaczy prof. Mariański, rząd arbitralnie narzucił księgowym, które nie mają żadnych narzędzi w postaci odpowiedniego oprogramowania ani wystarczającej wiedzy, by od poniedziałku 10 stycznia przeliczały wszystkie pensje, w niektórych przypadkach będzie to nawet kilka tysięcy pracowników.

– Kto ma za to wszystko zapłacić? Pracodawcy? A dlaczego mają za to płacić? – pyta retorycznie profesor.

Dodaje, że w polskim prawie podatkowym nie istnieje instytucja zwrotu nadwyżki podatku, którą wprowadziło nowe rozporządzenie. Poza tym trudno nazwać nadwyżką coś, co zostało policzone prawidłowo, zgodnie z literą ustawy wprowadzającej Polski Ład.

Dlatego, jeśli płatnik zażąda zwrotu zaliczki od pracodawcy, to przy rozliczeniu rocznym może okazać się, że zapłacił za mało i do tego już po terminie. Za to może zostać teoretycznie pociągnięty do odpowiedzialności karno-skarbowej, bo to on według prawa formalnie odpowiada za prawidłowe odprowadzanie zaliczek do skarbówki.

Zdaniem prof. Mariańskiego oraz Moniki Smulewicz rząd gasi pożar benzyną. Przepisy Polskiego Ładu przygotowywały osoby, które najprawdopodobniej nigdy w życiu nie widziały listy płac na oczy i nie wiedzą, jak się taki dokument sporządza. - To młodzi teoretycy, bez doświadczenia życiowego - oceniają eksperci.

Brzmi to jak ponury żart, ale nawet w przykładach objaśniających ulgę dla klasy średniej opublikowanych na stronach gov.pl roi się od błędów. W przykładzie nr 5 pani Krysia ma 8 tys. zł wynagrodzenia i 4 tys. zasiłku chorobowego, czyli łącznie 12 tys. zł dochodu. Mimo to zdaniem urzędników resortu finansów podlega ona pod ulgę dla klasy średniej, bo zasiłek chorobowy nie wlicza się do dochodu przy naliczaniu tej ulgi.

- Szkopuł w tym, że stosowanie ulgi dla klasy średniej kończy się na pensji 11 141 zł brutto miesięcznie. Jeśli chcemy dostać zasiłek chorobowy w kwocie 4 tys. zł, podstawa musi być w granicach 13 tys. zł miesięcznie, czyli pani Krysi ulga nie przysługuje, bo i tak za dużo zarabia – tłumaczy Monika Smulewicz.

Jedna wielka niewiadoma

Zdaniem ekspertów urzędnicy stworzyli coś, czego skutków sami nie są w stanie przewidzieć. A do tego przepisy zostały wprowadzone z pogwałceniem konstytucji i dotychczasowych trzech wyroków Trybunału Konstytucyjnego.

Zgodnie bowiem z przyjętym orzecznictwem trybunału, niekorzystne dla podatników przepisy podatkowe można wprowadzić w życie z zachowaniem trzydziestodniowego vacatio legis. A w przypadku Polskiego Ładu tak nie było.

Jak przypomina Jacek Dubois, adwokat i członek Trybunału Stanu, termin ten nie został dochowany, gdyż trzy poprawki do Polskiego Ładu zostały wprowadzone już w grudniu 2021 r., czyli po 30 listopada, który był datą graniczną, skoro Polski Ład wszedł w życie 1 stycznia 2022 roku.

Każda osoba pokrzywdzona przez Polski Ład będzie mogła więc z pozytywnym skutkiem dochodzić swoich praw przed sądem – uważa adw. Dubois i dodaje, że podatkowa rewolucja PiS jest arcybublem, jakiego nigdy wcześniej Polska nie miała. I że droga do dochodzenia swoich praw nie kończy się tylko na Trybunale Konstytucyjnym, ale jest też Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej.

Również prof. Mariański informuje, że przygotowuje dla senatorów dwie skargi do Trybunału Konstytucyjnego w związku z Polskim Ładem. – Rząd zafundował nam scenariusz jak u Hitchcocka. Najpierw było trzęsienie zmieni, a potem napięcie dalej tylko rośnie. Polski Ład to bomba z opóźnionym zapłonem, która wybuchnie w kwietniu 2023 r., kiedy Polacy będą rozliczać się z podatków i wtedy zorientują się, że wprowadzono ich w błąd – mówi prof. Mariański.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(1647)
Pracownik
2 lata temu
Pracując w dwóch formach zapłacę przy rozliczeniu rocznym ,5100zł podatku dochodowego tfu gardzę rządem
saba
2 lata temu
Czepiacie się błędów w aktach prawnych, a mylicie płatnika z podatnikiem. Gratulacje. Oczywiście zgadzam się, że ta ustawa to bubel i namieszali w rozliczeniach po to tylko, żeby móc za chwilę twierdzić, że wreszcie podnieśli kwotę wolną od podatku do bardziej sensownej wysokości. A że wpływy do budżetu się muszą zgadzać to dlatego zabrali możliwość odliczania składki zdrowotnej. Najgorsze jest to, że podatnik praktycznie nie ma możliwości zrezygnowania z rozliczania po starych zasadach i wielu już wie, że przy rozliczeniu rocznym będzie bardzo duży problem z niedoplatą podatku
Olomanolo
2 lata temu
Tusk zabral nam kase z OFE a PiS rabie nas na potege z kasy. Trzeba zaplacic za plusy na ktore bie mieli kasy
Dghh
2 lata temu
Dlatego gady strasza 5 i 6 i7 pandemia ... poczyt co szykuja w sorawie covid pracodawca pracownik
PiArek
2 lata temu
Przestańcie straszyć ludzi skarbówką. Wyłączną i jedyną odpowiedzialność za "reformy" PIS ponoszą znani z imienia i nazwiska aparatczycy pełniący z nadania politycznego określone funkcje publiczne...
...
Następna strona