40 proc. wynagrodzenia zasadniczego – tyle wynosiła dotąd maksymalna wysokość dodatku służbowego w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów, przyznawanego przez dyrektora generalnego, zależnie „od charakteru, złożoności i efektów pracy”. To już nieaktualne. Premier Mateusz Morawiecki wydał rozporządzenie przewidujące, że „w szczególnie uzasadnionych przypadkach dodatek służbowy może być przyznany w wysokości wyższej”. Jakiej? Tego dokument już nie precyzuje.
O tym, że Morawiecki może wydać takie rozporządzenie, pisaliśmy w „Rz” pod koniec grudnia. I rzeczywiście, zostało ono wydane 28 grudnia i weszło w życie dzień przed sylwestrem. Z przepisów wynika, że nowe zasady dotyczą m.in. sekretarzy i asystentów premiera oraz ministrów w jego kancelarii, czyli osób mających bezpośredni kontakt z najważniejszymi politykami. Dotąd mogli zarobić brutto do 7 tys. zł, czyli wraz z dodatkiem służbowym niemal 10 tys. zł.
Czytaj więcej
Nie będzie limitu dodatków służbowych dla zatrudnionych w Kancelarii Mateusza Morawieckiego.
Podczas prac nad rozporządzeniem zrezygnowano z konsultacji, a projekt opublikowano w dniu podpisu przez premiera. „Celem nowelizacji jest uelastycznienie zasad przyznawania dodatków służbowych” – brzmi lapidarne uzasadnienie. Z kolei Centrum Informacyjne Rządu twierdzi, że „co do zasady ewentualny dodatek służbowy będzie przyznawany do wysokości 40 proc. wynagrodzenia zasadniczego”. „Zwiększony dodatek będzie przyznawany wyjątkowo, tylko w szczególnie uzasadnionych przypadkach. Trudno na tym etapie oszacować, ilu pracowników będzie to dotyczyło” – dodaje.
W te zapewnienia nie wierzy były prezes NIK i senator opozycyjny Krzysztof Kwiatkowski. – Zapis o szczególnie uzasadnionych przypadkach umożliwia w praktyce przyznanie dodatku dowolnemu pracownikowi – przestrzega. Dodaje, że kontrole NIK już wcześniej wykazały dużą dowolność w przyznawaniu nagród, a „teraz będzie to usankcjonowane prawnie”.