Skandaliczna decyzja ws. Djokovicia. "Splunięcie w twarz. Kompromitacja"

Dominik Senkowski
Dopuszczenie niezaszczepionego Novaka Djokovicia do startu w Australian Open to kompromitacja australijskich władz. To jak splunięcie w twarz mieszkańcom Australii, którzy w ostatnich miesiącach byli zmuszeni żyć w wyjątkowo twardym lockdownie.

W październiku pojawiły się pierwsze informacje, jakoby w wielkoszlemowym Australian Open mogli wystąpić jedynie zaszczepieni tenisiści. Australijski minister imigracji Alex Hawke mówił: „Rząd otwierając granice powiedział, że aby odwiedzić Australię, trzeba być podwójnie zaszczepionym. To uniwersalna zasada, nie tylko dla tenisistów". 

9 grudnia dyrektor turnieju Craig Tiley przekonywał: „Chcę wyrazić się jasno, nikt nie zagra w Australian Open, jeśli nie jest zaszczepiony". Kilka dni później władze imprezy złagodziły stanowisko wskazując, że w bardzo wyjątkowych przypadkach zawodnik niezaszczepiony może zostać dopuszczony do startu na zasadzie „medycznego wyjątku".

Zobacz wideo Hurkacz postraszył Djokovicia. "Zwycięstwa Huberta z tymi największymi są kwestią czasu"

Djoković potraktowany jak wyjątek

Większość czołowych tenisistów świata jest już w Australii, gdzie 17 stycznia rusza Australian Open. Wielkim nieobecnym był Novak Djoković, który od miesięcy podważa szczepienia przeciwko COVID-19. Spekulowano, czy Serb ostatecznie zagra, a czasu miał coraz mniej - do Australii musiał polecić do 9 stycznia, by móc przystąpić do imprezy. Od wtorku wiemy, że zdąży na czas.

- Za mną fantastyczny czas z moimi bliskimi, a dziś udaję się w podróż do Australii. Ze specjalnym zezwoleniem - napisał kilka godzin temu Novak Djoković. To oznacza, że został zakwalifikowany jako "medyczny wyjątek".

Nie wiadomo, ilu zawodników otrzymało podobne zwolnienie. Jak informuje organizacja męskiego tenisa ATP, 95 zawodników z pierwszej setki rankingu zostało zaszczepionych. Zawodnicy byli niechętni, ale większość przekonała się po decyzji władz Australian Open.

Jakie przesłanki mogą być podstawą do wydania takiego zezwolenia? Zgodnie z regulaminem to m.in:

  • „poważne zdarzenie niepożądane", związane z pierwszą dawką
  • ostry stan chorobowy
  • choroba zapalna serca (w ciągu ostatnich sześciu miesięcy).
  • ciąża

Jaką przesłankę może wypełniać najlepszy na świecie tenisista uprawiający jedną z najbardziej wymagających fizycznie dyscyplin sportu? Dla przypomnienia to ten sam zawodnik, który w poprzednim roku wygrał trzy z czterech turniejów Wielkiego Szlema, a w Nowym Jorku przegrał dopiero w finale.

Australijczycy tłumaczą

Australijczycy natychmiast wydali oświadczenie: „Djoković złożył wniosek o zwolnienie lekarskie, które zostało przyznane po rygorystycznym procesie przeglądu stanu zdrowia obejmującym dwa oddzielne niezależne panele ekspertów medycznych. Specjaliści ocenili wszystkie dane, aby sprawdzić, czy spełniają wytyczne Australijskiej Grupy Doradczej ds. Szczepień". Dyrektor turnieju Crag Tiley skomentował to krótko: „Opracowano uczciwe i niezależne protokoły oceny wniosku o zwolnienie lekarskie".

Australijczycy mogą się bronić, ale trudno pozbyć się wrażenia, że po prostu ulegli wielkiemu mistrzowi. Ulegli tenisiście, który walczy o 21. tytuł wielkoszlemowy, wyprzedzenie pod tym względem największych rywali Rafaela Nadala oraz Rogera Federera. Cała trójka ma obecnie po 20 tytułów. Turniej w Melbourne to ulubiona impreza serbskiego tenisisty. Wygrał ją aż dziewięć razy.

Równi i równiejsi

Trudno uwierzyć w tłumaczenia Australijczyków, którzy kilka dni temu nie dopuścili do startu w Australian Open Natalię Wichlancewą. Rosyjska tenisistka przyjęła szczepionkę firmy Sputnik. Władze turnieju uznały, że nie akceptują preparatów tego producenta i Rosjanka nie została wpuszczona do kraju. Zaakceptowane zostały jedynie certyfikaty szczepień od Pfizera, AstraZeneca, Moderny i Johnsona. Dopuszczalne było również szczepienie się preparatami Sinovac, Sinopharm China i Bharat Biotech - dopuszczonymi do stosowania w Australii.

Niektórzy tenisiści otwarcie przyznali, że nie wystąpią w Melbourne, bo nie chcą się szczepić. Najbardziej znany przypadek to francuski deblista Pierre-Hugues Herbert, zwycięzca pięciu turniejów wielkoszlemowych w grze podwójnej, w tym Australian Open 2020. Novak Djoković prawdopodobnie też nie chciał się szczepić, ale znalazł sposób, by powalczyć o dziesiąty triumf w Australii.

Decyzja Australijczyków jest skandaliczna, szokująca, bo od dawna zapowiadali, że dla nikogo nie zrobią wyjątku. - Nie ujawnię swojego statusu, bez względu na to, czy byłem zaszczepiony, czy nie. To prywatna sprawa i niewłaściwe dochodzenie wokół mojej osoby - mówił w październiku Djoković serbskiemu portalowi "Blic". 

Rządzący stanem Wiktoria, w którym leży miasto Melbourne, odpowiadali: „Nie ma znaczenia, czy jesteś numerem jeden na świecie". Czy ostatecznie jednak miało znaczenie? Takich spekulacji nie zabraknie.

Djoković w przeszłości kwestionował zasadność szczepień, nie tylko na koronawirusa. Potem się z tego wycofywał, ale dodawał, że musi się zastanowić, czy chce przyjąć szczepionkę przeciwko COVID-19.

Djoković może więcej

Słychać głosy o kompromitacji australijskich władz, które najpierw przekonywały, że bez zaszczepienia nikogo nie wpuszczą, a na końcu, tuż przed startem turnieju, dopuszczają do gry najlepszego tenisistę świata. I to w kraju, którego mieszkańcy od miesięcy trwali w wyjątkowo twardym lockdownie. W samym Melbourne, liczącym pięć mln mieszkańców, od początku pandemii sześć razy wprowadzono lockdown. Łącznie to miasto objęte było lockdownem przez dziewięć miesięcy - najdłużej na świecie.

To właśnie w Melbourne za kilka dni odbędzie się wielka impreza tenisowa z udziałem także Novaka Djokovicia. Australijczycy uznali najwyraźniej, że biznesowo bardziej im się opłaca przyjąć zawodnika niż grać bez niego. Tylko czy nie ucierpi na tym wizerunek turnieju, także przeliczalny na pieniądze?

- Dopuszczenie Serba do startu w Australian Open to jak splunięcie w twarz mieszkańcom Australii - czytamy w komentarzach w australijskich mediach społecznościowych. Ciekawe, jak kibice w Melbourne będą podchodzić do Djokovicia? Całe zamieszanie to też niestety logiczna konsekwencja stanowiska, jakie wielki tenis przyjął w stosunku do serbskiego tenisisty.

Djoković może więcej. Na igrzyskach olimpijskich w Tokio rzucił rakietą w trybuny - na szczęście puste. Jaką otrzymał karę? Żadną. Chwilę później po porażce w singlu poddał półfinałowy mecz gry mieszanej, tłumacząc się rzekomą kontuzją barku, zostawiając na lodzie partnerkę z miksta Ninę Stojanović. - Tylko ja wiem, co czułam, gdy usłyszałam, że nie zagram najważniejszego meczu w życiu i nie powalczę o medal igrzysk - napisała Stojanović na Instagramie.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.