Porównanie kosztów muru litewskiego oraz polskiego

mvmxks
mvmxks

UWAGA TEKST PRZEKOPIOWANY Z FB: BIAŁE KOŁNIERZYKI

Zachęcam do odwiedzin bloga autora oraz jego facebooka.


BLOG: https://bialekolnierzyki.com/

FB: https://www.facebook.com/Biale...


Dziś znowu poprzynudzam trochę o rzeczach, które znaczna część Polaków ma w głębokim poważaniu. A konkretnie będzie o słynnym już murze, który ma powstać na granicy polsko – białoruskiej. Nie będę oceniał słuszności tego projektu jako takiego, lecz tradycyjnie skupię się na tzw. backgroundzie finansowo – prawnym.
Tak więc wiemy już, że wykonawca projektu został wybrany w trybie bezprzetargowym – teoretycznie można to zrozumieć, bo sprawa paląca, a procedury przetargowe niepotrzebnie przedłużają realizację i tak dalej… Tyle, że taka Litwa, która również buduje mur na granicy, jakoś nie miała problemu z przeprowadzeniem przetargu na analogiczną konstrukcję, a co więcej zaczęli już budowę, czyli są od nas szybsi. Ale ok, nie czepiajmy się takich drobiazgów i idźmy dalej.
Wykonawcą naszego muru ma być konsorcjum Grupy Kapitałowej Węglokoks S.A. oraz Mostostalu Siedlce. Węglokoks to spółka kontrolowana przez Skarb Państwa. Mostostal Siedlce to spółka zależna od Polimex – Mostostal S.A., spółki giełdowej, w której łącznie 65,93% udziałów mają: Enea, PGNiG, PGE i Energa (czyli też „państwówka). I taka mała ciekawostka przy okazji: wykonawcę można było z dużą dozą prawdopodobieństwa wytypować już 26 listopada, jeszcze zanim media podały go do wiadomości. Jak? Otóż właśnie w tym dniu Polimex Mostostal S.A. wypuścił komunikat o tym, że jego spółka zależna Mostostal Siedlce, typowana jako jeden z potencjalnych wykonawców muru, otrzymała linię kredytową na 108 milionów PLN, które to środki miały zostać przeznaczone na prowadzenie działalności gospodarczej i spłatę zadłużenia. Tak dużych linii kredytowych nie uruchamia się ot tak, więc to już była przesłanka, że to właśnie Mostostal Siedlce mógł zgarnąć zamówienie na mur i już przygotowują się finansowo na realizację. Bawiąc się w inwestowanie na giełdach warto więc zwracać uwagę na tego typu informacje.
Ok, odbiegliśmy nieco od tematu, bo nie o inwestowaniu miałem pisać, lecz o murze granicznym. No to tak: ogrodzenie to ma kosztować około 1,6 miliarda PLN za 180 kilometrów, co w przeliczeniu daje ok. 9 milionów PLN za 1 kilometr (zapamiętajcie proszę tę ostatnią wartość). Warto zaznaczyć, że z tej kwoty 1,5 miliarda ma pójść na zbudowanie bariery fizycznej, a ok. 100 milionów PLN na zabezpieczenia elektroniczne.
Drogo to, czy niedrogo?
Tutaj znów posłużę się analogią do Litwy. Litewski mur ma mieć 111 kilometrów w pierwszym rzucie i być nieco niższy od naszego (około 4 metry) oraz ma zostać wykonany z lekkich elementów (foto). No i teraz koszt tego litewskiego muru wynosić ma 36 milionów Euro, w przeliczeniu będzie to ok. 165 milionów PLN, czyli 1,5 miliona PLN na kilometr ogrodzenia – tak przynajmniej to wygląda w oficjalnych informacjach.
Polski mur ma być wyższy od litewskiego (około 5,5 metra) i, jak widać na przedstawianych w mediach wizualizacjach, będzie zbudowany z bardziej masywnych elementów. Przypomnę też, że jego koszt budowy w przeliczeniu na kilometr ma wynieść ok. 9 milionów PLN, czyli kilkukrotnie więcej niż zapłacą za swój mur Litwini.
Mamy więc dwa mury, które teoretycznie mają pełnić podobną funkcję, ale to nasz ma być kilkukrotnie droższy. Czy więc ci Litwini budują tandetną prowizorkę po taniości? Nie wiem, być może. A może to my chcemy wydać więcej niż moglibyśmy? Nie wiem, być może. Fajnie byłoby się tutaj dowiedzieć, czy aby czasem nie przepłacamy, ale w tym momencie pojawia się pewien problem…
Problemem tym jest art. 7 ustawy z dnia 29 października 2021 r. o budowie zabezpieczenia granicy państwowej, który mówi, że:
"Informacje dotyczące konstrukcji, zabezpieczeń i parametrów technicznych bariery nie stanowią informacji publicznej i nie podlegają udostępnieniu w trybie odrębnych przepisów."

Przepis ten w praktyce może zablokować dostęp do wszelkich informacji dotyczących specyfikacji technicznej. Ok, z jednej strony można wyobrazić sobie, że plany takiej konstrukcji mogą zostać utajnione ze względów bezpieczeństwa. Z drugiej jednak strony mamy na stole 1,5 miliarda PLN, a utajnienie parametrów jakościowych zastosowanej stali, specyfikacji technicznych i tak dalej tworzy pole do nadużyć (nie twierdzę, że takowe będą, ale pole się tworzy).
A im dalej w las, tym robi się ciemniej, gdyż niedaleko art. 7 wspomnianej ustawy widnieje sobie art. 9, który z kolei mówi, że:
"Do zamówień związanych z inwestycją nie stosuje się ustawy z dnia 11 września 2019 r. – Prawo zamówień publicznych."

A ustawa Prawo zamówień publicznych nakazuje min. ujawnianie list podwykonawców. Skoro jednak została ona „wyłączona”, to chcąc dowiedzieć się czegoś więcej na temat budowy muru pozostaje powołać się na Ustawę o dostępie do informacji publicznej. No a tutaj znów może wystąpić problem, gdyż Trybunał Konstytucyjny 15 grudnia ma stwierdzić, czy Ustawa o dostępie do informacji publicznej jest zgodna z Konstytucją, czy może jednak nie jest. Jeśli się okaże, że nie jest, to będzie można spokojnie odesłać do wszystkich diabłów np. dziennikarzy, którzy chcieliby zadawać niepotrzebne pytania. Zresztą niektórzy prawnicy twierdzą, że już teraz „jest po zawodach”, gdyż art. 6 Ustawy o budowie zabezpieczenia na granicy państwowej mówi, że:
"Do inwestycji nie stosuje się przepisów odrębnych…"

No a skoro tak, to można sobie pomarzyć o tym, aby dowiedzieć się czegoś więcej na temat tej inwestycji w oparciu o Ustawę o dostępie do informacji publicznej, gdyż de facto została ona „wyłączona” dla tego projektu. To jednak tylko prawna interpretacja.
Najbardziej negatywny scenariusz

Najbardziej negatywny scenariusz jest taki, że srogo przepłacimy za mur i nawet się o tym nie dowiemy (tzn. my szaraczki się nie dowiemy, bo „kto ma wiedzieć, ten wie”). Ba, nie znając specyfikacji tego muru, jakości zastosowanych elementów itp. będzie ciężko w ogóle ocenić, ile faktycznie powinien on kosztować według rynkowych stawek. Co więcej może być bardzo ciężko o to, aby opinia publiczna dowiedziała się np. tego, ile złotówek z 1,5 miliarda PLN przeznaczonych na budowę pójdzie do podwykonawców i kto tymi podwykonawcami będzie. I znów nie muszę raczej tłumaczyć moim Czytelnikom i Czytelniczkom czym może skutkować taki brak jawności.
Ktoś może powiedzieć: a skąd takie przypuszczenia, że państwowe inwestycje nadzwyczaj drogo kosztują? Cóż, nie o jednej sprawie jaskółki już ćwierkały, a ja przytoczę temat, który wypłynął kilka dni temu, a który pokazuje o ile mogą się różnić cena rynkowa vs cena państwowa.

Otóż Totalizator Sportowy w ciągu ostatnich 3 lat zakupił sobie 3500 automatów do gier po średniej cenie 60 tys. PLN. Za zamówione maszyny Totalizator zapłacił więc ponad 200 milionów złotych, a tymczasem znani mi eksperci od rynku hazardowego twierdzą, że konkurencyjne automaty spokojnie można było zamówić w cenach ok. 20 tys. PLN, czyli trzykrotnie taniej. W zaokrągleniu można więc powiedzieć, że prawdopodobnie przepłacono 2 Sasiny. W temat swego czasu wgłębiało się ABW, ale nic się nie zadziało – no, może poza natychmiastowym zwolnieniem z pracy jednego z członków komisji zakupowej, który uparcie nie chciał się zgodzić na zakup zbyt drogich (jego zdaniem) maszyn.
Eee tam, przesada, tym razem tak źle nie będzie…

No pewnie nie – przecież sprawę ma na bieżąco nadzorować CBA, a umowy dotyczące muru mają być jawne, jak zapowiada rząd. Czy jednak te „bezpieczniki” zadziałają w odpowiedni sposób, ciężko na ten moment stwierdzić. #białekołnierzyki