Zabił własnymi rękoma 20 Niemców, Sowietów i Ukraińców

Niezwykłe dzieje polskich żołnierzy na frontach II wojny światowej. Nasz ostatni 6-odcinkowy audiobook już na YT:

Wspomnienia i życiorys porucznika Stefana F. Gazeła to materiał na wojenny thriller, który miałby szanse przebić każdą nawet najbardziej kultową produkcję. Jeżeli „Jak rozpętałem II wojnę światową” było wesołą komedią, to „Zabić, aby żyć” jest przerażającym i autentycznym wojennym horrorem rozgrywającym się na kilku frontach już od września roku 1939.

595874786151304541686378_16385478437mgvXowbyw3754GmGRz7JQ.jpg



Porucznik wojny obronnej, który uciekał jako jeniec Wehrmachtu, później wydostawał się z karceru armii czerwonej zabijając gołymi rękoma wartowników (gdyby nie został wcześniej rozstrzelany z pewnością skończyłby w Katyniu). W Warszawie wymykał się z ulicznych łapanek, w której z czystej zemsty zabijał niemieckich żołnierzy, aby podjąć decyzję o przedostaniu się w listopadzie ’39 przez Węgry do polskiej armii we Francji.


I właśnie z tym epizodem związane są najciekawsze, nie znane w Polsce i mało do dziś udokumentowane przez historyków fakty. Przedzierający się na Węgry śmiałkowie bardzo często stawali się przedmiotem polowania specjalnych oddziałów sformowanych przez Ukraińców.


- Niemcy im obiecali, że Ukraina będzie niepodległa, a ci durnie uwierzyli. – mówi bohaterowi jedna z dziewcząt na Podkarpaciu, dodając że zasadniczo mają płacone za wyłapywanie Polaków chcących przedrzeć się na południe ale potrafią też zabijać na miejscu.


Droga wzdłuż Sanu w listopadzie wiodła przez śnieg, a Gazeła szukając schronienia we wsiach dużo ryzykował. Po domostwie nie był w stanie poznać, czy mieszkają tam Polacy czy Ukraińcy będący śmiertelnym zagrożeniem. - Skąd wiesz, że w domu mieszkają Ukraińcy? Po szczekaniu psa? – pytał swojego towarzysza. Obaj byli w Bieszczadach, bo tam praktycznie jak ścigane zwierzęta się przedzierali na Węgry. Relacje Gazeła z polowania Ukraińców na „żywych lub martwych” Polaków są mało znanym wątkiem z roku 1939.


Dlaczego „Zabić, aby żyć” ukazuje się w legendarnej „serii z kotwiczką” FINNY? Bohater po przedostaniu się do armii polskiej najpierw we Francji, a później do Wielkiej Brytanii trafił do załogi konwojów morskich jako radiotelegrafista. Morskie przygody także są ważną częścią książki.


„W czasie wojny będąc twarzą w twarz z wrogiem zabiłem w bezpośredniej walce około dwudziestu ludzi” -  wyznaje na koniec Gazeł, choć w czasie służby na Północnym Atlantyku trafia na jeszcze większe niebezpieczeństwa, polujące na konwoje wilcze stada U-bootów.


Po wojnie bohaterowi tej niezwykle ciekawej biografii nie dane jest wrócić do ojczyzny, spotkać matki i brata którzy zostali za Żelazną Kurtyną.  Stefan Gazeł już po wojnie ożenił się z Angielką i pływał na statkach pasażerskich.