Turecka inflacja budzi popłoch nie tylko nad Bosforem. W listopadzie tempo wzrostu cen jeszcze przyspieszyło. Krach walutowy sprawia, że spadają sondażowe notowania prezydenta Erdogana i jego politycznego zaplecza.
Jak ogłosił dziś turecki Instytut Statystyczny (TUIK), inflacja w listopadzie wyniosła nad Bosforem 21,3 proc. wobec 19,9 proc. miesiąc wcześniej. Odczyt ten był wyższy od oczekiwań rynkowych analityków, którzy spodziewali się „jedynie” 20,7 proc. W skali miesiąca inflacja wyniosła 3,5 proc., a więc więcej niż w większości rozwiniętych gospodarek wynosi cel inflacyjny dla całego roku.
W tym kontekście warto dodać, że inflacja producencka w Turcji wyniosła w listopadzie aż 54,6 proc. wobec 46,3 proc. w październiku, co związane było głównie z droższymi surowcami i słabszą lirą. Trudno oczekiwać, aby tak duża inflacja u producentów nie została potem przeniesiona na konsumentów.
Roczna dynamika cen w Turcji osiągnęła najwyższy poziom od ponad 2 lat (od kwietnia 2019 r.). Wówczas dynamika CPI schodziła z wieloletniego szczytu na poziomie 25 proc. – wcześniej wyższe wartości (nawet i 100 proc. rocznie) obserwowano na przełomie wieków.
ReklamaCo istotne, to wcale nie transport (22,74 proc. rocznie) czy utrzymanie gospodarstwa domowego (23,78 proc.) stanowią najmocniej drożejące kategorie, co w kontekście wzrostu cen nośników energii wydawałoby się dosyć intuicyjnie. Tymczasem w Turcji jeszcze mocniej podrożała żywność (27,11 proc.), wyposażenie mieszkania (25,14 proc.). oraz usługi hoteli, restauracji czy kawiarni (28,9 proc.).
Warto dodać, że od 2012 r. cel inflacyjny tureckiego banku centralnego to 5 proc. rok do roku. W tym czasie ani razu nie udało się go dotrzymać. Ostatnie wywiązanie się władz monetarnych z postawionego celu miało miejsce w 2010 r., gdy inflacja sięgnęła 6,4 proc., zaś cel wynosił 6,5 proc.
Nowy minister, stara śpiewka
Wczoraj informowaliśmy o zmianie na stanowisku ministra finansów Turcji. Nowy szef resortu Nureddin Nebati już w pierwszych wypowiedziach potwierdził, że racje miały te media, które wskazywały go jako jednoznacznego zwolennika kontrowersyjnej polityki gospodarczej prezydenta. Recep Tayyip Erdogan uważa, że wysokie stopy procentowe są przyczyną inflacji, więc aby walczyć z wysokim tempem wzrostu cen, należy stopy obniżać. Pod dyktando prezydenta, turecki bank centralny dokonał w tym roku trzech obniżek stóp procentowych (łącznie z 19 proc. od 15 proc.).
- Naszym priorytetem nie będą wysokie stopy procentowe. Chcemy zwiększyć inwestycje, produkcję i eksport, całkowicie wyeliminować chroniczne problemy, takie jak deficyt na rachunku obrotów bieżących czy zadłużenie zagraniczne, a także podwyższyć poziom zatrudnienia i płac – powiedział wczoraj minister Nebati. Jak dodał, pilnym zadaniem dla władz jest ochrona osób o stałych dochodach (np. emerytów) przed negatywnymi skutkami inflacji.
Na kwestie wzmacniania eksportu silny nacisk kładzie także sam prezydent. We wczorajszym twitterowym wpisie, Erdogan chwalił się najnowszymi danymi.
- W listopadzie nasz eksport wzrósł o 33,44 proc. rocznie, do 21,5 mld dolarów. W skali całego roku eksport sięgnął 221 mld dolarów. Będziemy pracować ciężej, produkować więcej i rosnąć nadal – napisał polityk.
Bugün açıklanan dış ticaret verilerine göre Kasım ayı ihracatımız geçen yılın aynı ayına oranla %33,44 artarak 21,5 milyar dolar olarak gerçekleşti. Yıllık bazda ihracatımız da 221 milyar dolara ulaştı.
— Recep Tayyip Erdoğan (@RTErdogan) December 2, 2021
Daha çok çalışacağız, daha çok üreteceğiz, daha çok büyüyeceğiz. 🇹🇷 pic.twitter.com/jKP0Q1g32W
Kolejne wybory w Turcji odbędą się dopiero w 2023 r. (jednocześnie parlamentarne i prezydenckie). Fakt ten odróżnia ten kraj od Rosji, Czech czy Węgier, gdzie wybory to kwestia najbliższych miesięcy i gdzie banki centralne ostro podnosiły stopy procentowe właśnie w związku z rosnącą inflacją. Mimo to, w sondażach już widać utratę poparcia dla obecnej ekipy rządzącej.
W badaniu przeprowadzonym przez XXX na próbie 2507 obywateli Turcji w dniach 13-20 listopada, poparcie dla prezydenta spadło do 26 proc., podczas gdy jeszcze latem notował on ponad 40-procentowe wyniki. Omawiany sondaż jest jednocześnie najnowszym i najsurowszym dla Erdogana, jednak nawet w szerszym ujęciu widać, że trend sondażowych notowań kandydata Partii Sprawiedliwości i Rozwoju (AKP) jest wyraźnie spadkowy.
Jednocześnie wciąż spory odsetek tureckiego społeczeństwa (od 20 do 30 proc., w zależności od badanej pary kandydatów w hipotetycznej drugiej turze wyborów prezydenckich) stanowią osoby niezdecydowane i to ich głosy przesądza o wynikach. Kwestie związane z zarządzaniem krachem inflacyjno-walutowym mogą być kluczowe, ponieważ aż 47,3 proc. Turków uważa je za problem numer jeden w kraju. Co więcej, na drugim miejscu listy wyłaniającej się z badania Optimar znalazło się bezrobocie (16,5 proc.).
Aktualizacja [11:30] Przed południem turecki bank centralny dokonał interwencji na rynku walutowym. W uzasadnieniu napisano, że krok taki spowodowany był "niezdrowym formowaniem się cen na rynku walutowym". Lira odzyskała nieco sił, jednak już chwilę po interwencji kurs odbił w górę. Była to już druga w ostatnich dniach interwencja mająca na celu obronę liry - poprzednia nie przyniosła skutku, zapewne podobnie będzie z obecną. W szerszej perspektywie rzecz jasna nie zmienia się nic - turecka waluta pozostaje wyjątkowo słaba.
Brak jakichkolwiek sygnałów zmiany polityki forsowanej przez Erdogana i spółkę sprawia, że kolejnej obniżki stóp procentowych spodziewać się można już 16 grudnia, na ostatnim w tym roku posiedzeniu decyzyjnym tureckich władz monetarnych.