Skandal u krakowskich komandosów. Jednostka Wojskowa NIL za dwa miliony złotych, w ustawionym przetargu, miała kupić żołnierzom spadochrony desantowe bez wymaganych certyfikatów - dowiedział się reporter RMF FM. Krakowska prokuratura okręgowa wezwała na przesłuchanie dwie osoby.

Przesłuchani w sprawie skandalu w jednostce krakowskich komandosów to oficer z wydziału szkolenia spadochronowego jednostki Piotr M. oraz generał dywizji w rezerwie Piotr P., który był wiceprezesem spółki z Legionowa, oferującej spadochrony. Obaj po usłyszeniu zarzutów wyszli na wolność.

Według śledczych, doszło do zmowy przetargowej - wykryto kontakty w sprawie dostosowania wymogów wojskowego zamówienia do oferty tej firmy.

Na tym nie koniec. W toku postępowania okazało się też, że generał Piotr P. podczas przetargu dostarczył zamawiającemu fałszywe certyfikaty, potwierdzające przeprowadzenie badań oferowanego sprzętu oraz jego możliwości technicznych.

Dodatkowo przedstawiciel jednostki specjalnej miał tak zorganizować przetarg, by do żołnierzy nie trafił specjalistyczny wojskowy sprzęt a cywilne spadochrony.

Spadochrony, które za 2 miliony złotych dostarczała firma generała P. z Legionowa, trafiły do jednostki. Dziennikarz RMF FM Krzysztof Zasada ustalił, że mowa jest o 200 zestawach. Teraz nie są używane, bo prokuratura zabezpieczyła je jako dowody. 

Jak dowiedzieliśmy się nieoficjalnie, śledczy rozważali, czy stawiać zarzuty dotyczące narażenia żołnierzy na utratę zdrowia lub życia. Na tym etapie jednak się na to nie zdecydowali.

Dziennikarz RMF FM ustalił ponadto, że badane jest, czy można wykryć związek między działalnością dostawcy z Legionowa a marcowym wypadkiem podczas ćwiczeń w Drawsku Pomorskim. Ranny został wtedy żołnierz 6 Powietrznej Brygady Desantowej, któremu nieprawidłowo otworzył się spadochron główny.

Majorowi grożą trzy lata więzienia, generałowi - 10.


Opracowanie: