Ginekolog o rejestrze ciąż: Ze strachu kobiety przestaną chodzić do lekarzy. Pojawią się w szpitalu tuż przed porodem

Joanna Biszewska
- Te kobiety, które nie zechcą pokazać się lekarzom w ciąży, po prostu przestaną chodzić do przychodni. Pokażą się w szpitalu tuż przed porodem. Będzie tak, jak jest teraz z ciążami nieletnich. To są pacjentki, które panicznie boją się tego, że ich ciąża wyjdzie na jaw i ze strachu nie zgłaszają się do ginekologów. Rejestr ciąż sprawi, że jeszcze więcej kobiet będzie ukrywać to, że są w ciąży - o pomyśle rejestracji ciąż mówi ginekolog, położnik, dr Grzegorz Południewski.

Podpisując nowelizację rozporządzenia w sprawie Systemu Informacji Medycznej, minister zdrowia Adam Niedzielski zadecydował o wprowadzeniu rejestru ciąż w Polsce. W związku z tym przypominamy nasz wywiad na temat tego rozwiązania z ginekologiem i położnikiem Grzegorzem Południewskim z listopada ubiegłego roku.

Zobacz wideo Jak zmienia się organizm kobiety po porodzie?

Joanna Biszewska: Ministerstwo Zdrowia proponuje rejestr ciąż. Chodziłoby o "odhaczanie", że kobieta jest w ciąży w Systemie Informacji Medycznej. To oznacza, że teraz jest jakiś problem, z tym że lekarze i pacjentki ukrywają ciąże?

Dr n. med. Grzegorz Południewski, ginekolog, położnik: Dane dotyczące ciąż Ministerstwo Zdrowia ma. Lekarze, wystawiając zwolnienia kobietom w ciąży, wpisują kod O 26*, recepty dla kobiet w ciąży też są wypisywane ze zniżką. Nadzór nad leczeniem kobiet w ciąży jest dostępny. To nie jest tak, że nie ma dostępu do danych kobiet w ciąży i należy coś zrobić, aby usprawnić opiekę medyczną nad kobietami w ciąży. (przyp. red: O26 - Opieka położnicza z powodu stanów związanych głównie z ciążą)

Ludzie w komentarzach w internecie uważają, że pomysł rejestru ciąż to nic innego tylko "liczenie zapłodnionych macic".

Nie mam pojęcia, komu na tym zależy i po co. Jeżeli pacjentka przychodzi do gabinetu i ma rozpoznanie związane z ciążą, to dopóki nie wymaga żadnego leczenia, to nie rozumiem kto i po co miałby nad stanem zdrowia pacjentki i jej ciążą dodatkowo sprawować kontrolę.

Może taka rejestracja ciąży pomogłaby w weryfikacji, która kobieta donosiła i urodziła, która poroniła, a która np. usunęła za granicą.

Rozpoznane ciąże w 15 - 20 proc. kończą się samoistnymi poronieniami. To są normalne zjawiska biologiczne. Doszukiwanie się w biologii innych zależności niż tylko fizjologicznych, jest dziwnym pomysłem i na pewno niezwiązanym z dbaniem o stan zdrowia pacjentki.

Więcej ciekawych tematów na stronie głównej Gazeta.pl

Rejestr ciąż mógłby za to być weryfikowany przez ludzi, którzy wcale nie będą zainteresowani stanem zdrowia pacjentki, a jedynie będzie ich interesować to, co się z ciążami stanie?

To jest absolutnie niedopuszczalne. Fakt bycia w ciąży jest sprawą indywidualną. Ma nie tylko aspekt zdrowotny, ale również aspekt wolności i kwestii wolnej woli. Jeśli lekarze zostaną zmuszeni do rejestracji ciąż, oznacza to, że będzie to w dużym stopniu ograniczać wolność osobistą kobiet.

Urzędnicy, którzy przygotowali projekt rejestru ciąż, sugerują, że pomysł jest podyktowany jedynie względami medycznymi. Rejestr sprawiłby, że kobiety w ciąży otrzymałyby jeszcze lepszą opiekę.

Nieprawda. Raporty o ciążach i stanie zdrowia pacjentek lekarze, którzy prowadzą ciąże, mają. Nas obowiązuje tajemnica lekarska i nie widzę powodu, żeby ta tajemnica była naruszana.

Rejestracja ciąży w systemie mogłaby pomóc np. innym lekarzom. Wówczas endokrynolog, psychiatra, kardiolog nie przepisywaliby kobietom w ciąży leków, których zagrażałyby ich zdrowiu.

Nikt kobiecie, która ma rozpoznaną ciążę, nie przepisuje niewskazanych czy szkodliwych leków.

A gdyby ciężarna zasłabła na ulicy i nie była w stanie mówić, to wówczas rejestracja jej ciąży w Systemie Informacji Medycznej sprawi, że jak ją zabierze karetka, to ratownicy będą wiedzieli, że jest w ciąży.

Wystarczy zrobić w szpitalu USG, żeby dowiedzieć się, czy przywieziona do szpitala pacjenta jest w ciąży, czy nie. Poza tym umówmy się, nieprzytomne kobiety w ciąży leżące na ulicy to są jednak bardzo rzadkie sytuacje. Naprawdę, nie widzę powodu, dlaczego urząd i Ministerstwo Zdrowia pod pretekstem dbania o zdrowie kobiet, mają ograbiać je z obywatelskiej wolności.

Gdyby do rejestru doszło, to jak pan doktor to widzi. Wchodzi pacjentka do gabinetu, mówi, że ma dwie kreski na teście ciążowym i pan jej ciążę rejestruje w systemie?

Nie. Mogę potwierdzić, że test jest dodatni, ale nie mogę potwierdzić ciąży. Pacjentka może być w ciąży pozamacicznej, w ciąży patologicznej, która ulegnie mikroporonieniu za 2-3 dni.

Stwierdzenie, że kobieta jest w ciąży klinicznej, jest możliwe w momencie, kiedy ciążę widać w USG. Większości krajów za datę rokującą zakończenie ciąży pomyślnie uważa 12 tydzień ciąży. Wcześniejsze tygodnie są niepewne. Nawet jeśli ktoś chciałby wczesne ciąże liczyć, to nie ma to większego sensu, bo ilość poronień w pierwszym trymestrze jest bardzo duża.

A co się stanie, jeśli lekarz zarejestruje ciążę kobiety, a ona poroni?

Ze strachu przed taką rejestracją kobiety przestaną chodzić do lekarzy we wczesnych tygodniach ciąży. Dlatego uważam, że wkraczanie z administracją tylko po to, aby liczyć ciąże i monitorować to, co stanie się z ciążami, jest szkodliwym pomysłem. Chociażby z tego względu, że nic nie wnosi do postępowania medycznego.

Te kobiety, które nie zechcą pokazać się lekarzom w ciąży, po prostu przestaną chodzić do przychodni. Pokażą się w szpitalu, tuż przed porodem. Będzie tak, jak jest teraz z ciążami nieletnich. To są pacjentki, które panicznie boją się tego, że ich ciąża wyjdzie na jaw i ze strachu nie zgłaszają się do ginekologów. Rejestr sprawi, że jeszcze więcej kobiet będzie ukrywać swoje ciąże.

Nie będziemy mieli jak tym kobietom pomóc, jeśli będą miały problemy zdrowotne, a ciąże będą przebiegały z powikłaniami i będą miały nieprawidłowy, patologiczny przebieg. Do lekarzy zgłoszą się tylko te kobiety, którym na ciążach bardzo zależy i które nie będą się bały. Reszta ciężarnych przejdzie do szarej strefy, nad którą nie będzie żadnego nadzoru.

Pan pracuje w klinice leczenia niepłodności. Pana pacjentki leczą się po to, aby zajść w upragnioną ciążę. Kiedy się uda, zrobią wszystko, aby udało im się urodzić dziecko.

Moim pacjentkom bardzo zależy na tym, aby utrzymać ciąże. Od pierwszych dni są pod specjalistyczną opieką lekarzy. Gorzej, kiedy kobiety się boją, bo są nieletnie, bo jest to kolejna, niechciana ciąża. Powinniśmy zrobić wszystko, aby zachęcić te kobiety do tego, aby zgłaszały się do lekarzy, zadbały o siebie. Rejestracja byłaby dla nich kolejną barierą, wygeneruje wśród kobiet jeszcze więcej lęków.

A lęków nie brakuje. Śmierć Izabeli w szpitalu w Pszczynie wstrząsnęła Polską. Trudno nawet wyobrazić sobie, że kobiety w ciąży nie tylko będą bały się, że w szpitalu, kiedy ciąża będzie zagrażała ich zdrowi i życiu nie dostaną odpowiedniej pomocy, to dodatkowo, kiedy np. poronią, będą za to rozliczane przez urzędników.

Coraz więcej kobiet boi się zachodzić w ciążę. Nie chcą rodzić dzieci, bo boją się, że ktoś będzie decydował za nie, zostaną zmuszone do tego, aby rodzić śmiertelnie chore dzieci. Wolą przeczekać. Tylko zapewnienie kobietom wolności i możliwości decydowania o sobie, sprawi, że będą chciały zachodzić w ciąże i rodzić dzieci. Inaczej nie zmienimy nic.

Coraz więcej kobiet będzie odkładać ciąże na później, będą później zgłaszać się do lekarzy, będzie więcej ciąż patologicznych - takie będą skutki pomysły rejestru ciąż. Nic dobrego z tego nie będzie.

Dr n. med. Grzegorz Południewski jest lekarzem specjalistą położnictwa i ginekologii, specjalizuje się w leczeniu niepłodności. W latach 1984-2000 pracownik Kliniki Położnictwa, Instytutu Położnictwa i Chorób Kobiecych AM w Białymstoku. Prezes kliniki leczenia niepłodności Gameta Warszawa, przynależy do Polskiego Towarzystwa Ginekologicznego (PTG), Polskiego Towarzystwa Medycyny Rozrodu (PTMR), Europejskiego Towarzystwa Medycyny Rozrodu i Embriologii (ESHRE). Współautor książek z zakresu edukacji seksualnej, autor i merytoryczny opiekun medycznej aplikacji dla matek po porodzie siłami natury i cesarskim cięciu o przebiegu połogu. Do pobrania tutaj.

Od red: Ministerstwo Zdrowia przygotowało nowelizację rozporządzenia o Systemie Informacji Medycznej (SIM). Przygotowany przez Ministerstwo Zdrowia projekt nowelizacji rozporządzenia o Systemie Informacji Medycznej zakłada, że w systemie będą rejestrowane informacje o ciąży pacjentek. Zmiany polegałyby na tym, że usługodawcy udzielający świadczeń zdrowotnych finansowanych ze środków publicznych, ale także realizujący je komercyjnie, będą mieli obowiązek raportowania do Systemu Informacji Medycznej faktu ciąży u pacjentki. Konieczność raportowania i pozyskania informacji o ciąży miałaby być podyktowana względami medycznymi, m.in. związanymi z ordynowaniem leków.

Wasze historie i opinie są dla nas ważne. Czekamy na Wasze listy i komentarze. Piszcie do nas na adres: kobieta@agora.pl lub edziecko@agora.pl. Najciekawsze listy opublikujemy.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.