Obserwuj w Google News

Jak wydano prawie milion złotych z Funduszu Sprawiedliwości. Zarobiła firma działacza PiS

14 min. czytania
29.11.2021 08:36
Zareaguj Reakcja

Fundacja “Czyste Serca” z Bydgoszczy otrzymała w 2019 roku z Funduszu Sprawiedliwości prawie milion złotych. Za te pieniądze zrealizowała m.in. cykl konferencji oraz wydała poradnik “Kolczasty nastolatek”. Realizację tych działań zleciła spółce 8Business, której współwłaścicielem jest łódzki działacz PiS Grzegorz Dębowski. Zdaniem Najwyższej Izby Kontroli koszt realizacji zadania mógł wynieść dwukrotnie mniej.

Dysponentem Funduszu Sprawiedliwości jest Zbigniew Ziobro
fot. Tomasz Jastrzebowski/REPORTER
  • Firma Grzegorza Dębowskiego zarobiła na współpracy z fundacją prawie pół miliona złotych. Nie realizowała usług, a jedynie pośredniczyła w ich zlecaniu. Marża za pośrednictwo niektórych usług sięgała nawet 95 proc.
  • Formalnie koordynatorem projektu był Maciej Różycki - kandydat PiS do Sejmu w 2015 roku. Za zarządzanie projektem zarobił 17 tys. zł, mimo że zdaniem NIK faktycznie nie sprawował tej funkcji.
  • Za obsługę techniczną konferencji 42,5 tys. zł otrzymał Dominik Szary - szef sztabu wyborczego kandydata PiS na prezydenta Radomia Wojciecha Skurkiewicza. Za tę samą usługę firma 8Business otrzymała 25 tys. zł.
  • Fundacja jako specjalistę ds. PR w ramach projektu zatrudniła dyrektora Zespołu Prezydialnego Biura Rzecznika Praw Dziecka Rafała Drzewieckiego. To były dyrektor Biura Komunikacji i Promocji w Ministerstwie Sprawiedliwości. Wcześniej Drzewiecki był dziennikarzem m.in. Dziennika Gazety Prawnej. Fundacja zapłaciła mu 15 tys. zł.
  • Spółka 8Business wcześniej realizowała usługi dla czterech innych beneficjentów Funduszu Sprawiedliwości. Między innymi była organizatorem Forum Prawo dla Rozwoju, na którym promowali się politycy Zjednoczonej Prawicy.

W czerwcu 2019 roku minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro ogłosił IV otwarty konkurs na realizację zadań przeciwdziałającym przyczynom przestępczości. Oferty mogły składać wyłącznie organizacje non-profit.

Do konkursu stanęło 30 fundacji i stowarzyszeń. Do rozdania były trzy miliony złotych z Funduszu Sprawiedliwości. Minister Ziobro przyznał dotację pięciu organizacjom. W tej grupie znalazła się Fundacja “Czyste Serca” z Bydgoszczy. Na realizację kampanii informacyjnej dotyczącej przeciwdziałania przestępczości wśród dzieci i młodzieży otrzymała prawie milion złotych. Rok wcześniej otrzymała dotację na inny projekt również z Funduszu Sprawiedliwości. Za prawie 250 tys. zł od resortu Ziobry fundacja stworzyła podręcznik i filmy edukacyjne poświęcone “przedwczesnej inicjacji seksualnej”. 

Organizacja za kolejną dotację od ministra sprawiedliwości miała rozpowszechnić jego efekty, np. organizując konferencję dla pedagogów pracujących z młodzieżą oraz urzędników z obszaru edukacji. Dodatkowo fundacja zobligowała się do przeprowadzenia kampanii informacyjnej dotyczącej projektu poprzez publikację w mediach felietonów i reklam, a także zorganizowanie debat.

Fundacja “Czyste Serca”: “Aby każde małżeństwo było sakramentalne”

Fundacja “Czyste Serca” powstała w 2008 roku w Bydgoszczy. Jej celem jest m.in. “prowadzenia działalności wychowawczej i edukacyjnej wśród dzieci, młodzieży i dorosłych oraz osób niepełnosprawnych w dziedzinie ludzkiej płciowości”. Na stronie internetowej fundacji czytamy, że jej misją jest wspieranie kobiet i mężczyzn w drodze do osiągnięcia szczęścia w miłości. Organizacja chce także towarzyszyć im w życiu uczuciowym i seksualnym oraz podejmować działania, aby “każde małżeństwo było sakramentalne”. Fundacja prowadzi również “Przystań Czystych Serc” - katolicki portal randkowy. 

Założycielem “Czystych Serc” jest Szymon Gajewski. Funkcję prezesa sprawuje Wiesław Gajewski, pedagog seksualności, wykładowca akademicki oraz absolwent chemii na Uniwersytecie Mikołaja Kopernika w Toruniu oraz Instytutu Studiów nad Rodziną w Łomiankach.

 “Tylko pilnowałem, czy się kręci”. 17 tys. zł dla koordynatora

Prezes “Czystych Serc” składając ofertę w konkursie, zapewnił ministra sprawiedliwości, że ma zespół, który jest zdolny wykonać zadanie w ramach Funduszu Sprawiedliwości. Projekt realizować miał koordynator. Na to stanowisko zatrudniony został Maciej Różycki - członek bydgoskich struktur PiS, kandydat do sejmu w 2015 roku z listy Zjednoczonej Prawicy, działacz ruchu Solidarni2010 domagającego się “osądzenia i sprawiedliwego ukarania” polityków Platformy Obywatelskiej, których podejrzewa o “zdradę interesów państwa polskiego”. Różycki organizował także marsze środowisk pro-life. Do 2015 roku był członkiem rady Fundacji “Czyste Serca”. W przeszłości koordynował projekty dotowane ze środków publicznych.

Funkcję koordynatora pełnił na mocy ustnej umowy o współpracy. Na tym zadaniu zarobił 17 tys. złotych. W realizowaniu projektu pomagać miał mu asystent, którym został sam prezes “Czystych Serc” Wiesław Gajewski. Różycki o możliwości podjęcia roli koordynatora projektu dowiedział się telefonicznie od Gajewskiego.

Z ustaleń NIK wynika, że formalnie to Różycki był koordynatorem, ale tak naprawdę tę funkcję pełnił Gajewski. “Prezes wyrywał mi robotę. Byłem zastępcą koordynatora, bo to on przejął moje kompetencje. To on monitorował i nadzorował” - tłumaczył Różycki kontrolerowi NIK. 

Gajewski potwierdził podczas kontroli, że praktycznie to on zajmował się całym projektem, a Różycki przejął funkcję asystenta, aby go pilnować. Po czym dodał: “Nie udźwignąłbym funkcji koordynatora formalnie zarządzającego projektem”. Chcieliśmy wyjaśnić z prezesem fundacji, co miał dokładnie na myśli, ale zasłaniał się niepamięcią i odsyłał do akt kontroli. Gdy zadzwoniliśmy do Macieja Różyckiego, aby wyjaśnić, kto był koordynatorem projektu, usłyszeliśmy takie tłumaczenie:

- Koordynowałem projekt. To, że prezes Gajewski coś za mnie zrobił, to była jego dobra wola. Jako koordynator mogłem pewne rzeczy zlecić zastępcy koordynatora. W sensie projektowym byłem wpisany jako koordynator, a w sensie realizacji byłem jego zastępcą. Dlatego często wymienialiśmy się kompetencjami. Czy to jest złamanie prawa? - dziwi się Różycki. 

Zgodnie z postanowieniami umowy to Maciej Różycki powinien pełnić funkcję koordynatora. Do jego zadań należało organizowanie zasobów materialnych i osobowych niezbędnych do realizacji projektu, bieżące monitorowanie i nadzorowanie postępu zadania, koordynacja pracy zespołu, promocja projektu, monitorowanie rezultatów projektu oraz obsługa korespondencji. Rożycki zeznał kontrolerowi NIK, że ten projekt różnił się od innych, które miał okazję realizować. “Tam realizowałem wszystko osobiście. Tu tylko pilnowałem, czy się kręci. Kręciło się i zakończyło się pozytywnie” - stwierdził koordynator projektu podczas kontroli.

Prezes "Czystych Serc" Wiesław Gajewski

Prezes "Czystych Serc" Wiesław Gajewski

‧ fot. kolczastynastolatek.pl

W jaki sposób Różycki monitorował zadanie? “Byłem z Prezesem w stałym kontakcie telefonicznym i osobistym. Prezes na tyle żył tym projektem, że sam opowiadał, jak sprawy przebiegają” - zeznał. Różycki nie był obecny na żadnej z konferencji, bo - jak tłumaczył kontrolerowi - pracował codziennie jako organista, więc nie mógł wyjeżdżać. W rozmowie z nami dodaje: 

- To, że fizycznie nie przekazywałem poradników podczas konferencji, nie oznacza, że nie miałem nad tym kontroli. Nie byłem obecny na konferencji, bo byłem w szpitalu, a potem przechodziłem rehabilitację, jednak nie byłem tam osobą niezbędną, gdyż jej organizacją zajmowała się wynajęta firma.

Różycki miał również koordynować prace zespołu. Podał przykład sytuacji, która miała być dowodem na realizację tego zadania. “Jechaliśmy do Warszawy porozmawiać o felietonach. Dziennikarz miał napisać, to co Wiesław mu powie. Wiesław mówi, a dziennikarz mówi, że nie rozumie, co Prezes do niego mówił. Wtedy wyjaśniałem, że pan Wiesław chciał powiedzieć to i to. Ja tłumaczyłem i wyjaśniałem” - opisywał swoją pracę kontrolerowi NIK Maciej Różycki.

Mimo że do jego zadań należało promowanie projektu, to w rzeczywistości tego nie robił. Stwierdził, że od tego była firma 8Business i prezes Gajewski. Różycki ograniczył się jedynie do tego, aby rzucić pomysł, że projekt trzeba wypromować. Obsługą korespondencji, co było obowiązkiem koordynatora, również się nie zajmował. Umowę dotacji wraz ze złożoną ofertą i sprawozdanie z realizacji zadania widział jedynie pobieżnie. “W tym momencie ujawnia się moje z grubsza przeczytanie umowy” - powiedział kontrolerowi NIK.

Maciej Różycki za swoją pracę przy projekcie wystawił fundacji pięć faktur - za każdy miesiąc współpracy po 3,5 tys. zł. Różycki wystawił fakturę za październik, mimo że w tym czasie - jak zeznał - był wyłączony z projektu z powodu choroby. - To, że byłem w szpitalu nie oznacza, że nie pełniłem wtedy roli koordynatora i nie interesowałem się projektem - wyjaśnia.

Łącznie na współpracy z fundacją zarobił 17 tys. zł. Zgodnie z przepisami koordynator projektu nie może pobierać wynagrodzenia z innego tytułu niż koordynowanie wykonywania zadania i nadzorowanie jego realizacji.

Spółka działacza PiS wygrywa przetarg. Nie było innych ofert

Fundacja “Czyste Serca” składając ofertę konkursową, zapewniła ministra sprawiedliwości, że posiada zespół zdolny do wykonania projektu. Za zapewnienie zasobów osobowych i materialnych odpowiedzialni mieli być: koordynator projektu i jego asystent. Mimo to po otrzymaniu dotacji fundacja ogłosiła przetarg na usługę: „Obsługa medialna, marketingowa i organizacyjna kampanii informacyjnej przeciwdziałania przestępczości wśród dzieci i nastolatków”. W jej ramach zlecono zorganizowanie wynajęcia sal, wykonanie materiałów konferencyjnych i poradnika, a także reklamę w mediach. Oferta o zamówieniu publicznym pojawiła się jedynie na stronie internetowej fundacji.

Do przetargu stanęła tylko jedna firma - spółka 8Business z Łodzi, której współwłaścicielem jest Grzegorz Dębowski. To były dyrektor biura senator PiS, wicemarszałka senatu, profesora Michała Seweryńskiego. Ze względu na brak konkurencji firma Dębowskiego bez problemów wygrała przetarg. Fundacja nie próbowała dotrzeć do innych podmiotów, aby sprawdzić, czy oferują korzystniejszą ofertę niż łódzka spółka.

 “Czyste Serca” podpisały z 8Business umowę współpracy na kwotę 580 tys. zł. Firma Grzegorza Dębowskiego do oferty dołączyła referencje od innych beneficjentów Funduszu Sprawiedliwości m.in. Fundacji Wyszehradzkiej. W 2018 roku łódzka spółka zorganizowała Forum Prawo dla Rozwoju na zlecenie fundacji. Pieniądze na organizację imprezy, na którą zaproszeni byli m.in. politycy PiS, pochodziły z Funduszu Sprawiedliwości. Podobnie jak “Czyste Serca” fundacja należąca do Alana Paczuski - łódzkiego działacza PiS - zorganizowała przetarg na organizację wydarzenia. Spółka 8Business była jedyną firmą, która walczyła o realizację zadania. O kulisach imprezy informował portal OKO.press: “Dwa dni obrad, kilkanaście paneli dyskusyjnych, zagraniczni goście. Impreza z pompą” - czytamy w artykule. 

Fundacja Wyszehradzka również została skontrolowana przez NIK. Instytucja stwierdziła, że organizowane z pieniędzy Funduszu Sprawiedliwości Forum Prawo dla Rozwoju nie miało żadnego związku z przeciwdziałaniem zdarzeniom o charakterze przestępczym. 

Towarzyska znajomość Gajewskiego z Dębowskim. “Byłem wodzirejem na jego weselu”

Co łączy prezesa Wiesława Gajewskiego i wspólnika spółki 8Business Grzegorza Dębowskiego? Okazuje się, że Gajewski kilka lat temu był wodzirejem na weselu działacza PiS. O tym, że Dębowski jest wspólnikiem w 8Business, Gajewski miał jednak nie wiedzieć. Nie pamięta też, czy wspominał mu o przetargu. “Dokładnie o takich rzeczach to nie, ale jak się rozmawia, to może była mowa o takich rzeczach. Nie pamiętam” - kluczył przed kontrolerem NIK prezes “Czystych Serc”. 

Zeznania Gajewskiego nie współgrają z tym, co przedstawił kontrolerowi NIK koordynator projektu. “Prezes miał wszystko ułożone i miał dogadanych ludzi” - przekazał Różycki. Z Dębowskim znali się już wcześniej i mieli współpracować. “Były to kontakty fundacyjno-biznesowe z różnych przedsięwzięć, które były realizowane. Różne drobne gesty pomagające w działalności”. 

Spółka 8Business nie realizowała usług na rzecz fundacji, a jedynie pośredniczyła w zlecaniu ich wykonawcom. Za pośrednictwo otrzymała 546,4 tys. zł. Z akt kontroli NIK wynika, że podwykonawcy zrealizowali usługi o 471,1 tys. zł taniej niż fundacja zapłaciła firmie Dębowskiego. Marża za usługi łódzkiej spółki sięgała od 43 proc. do nawet 95 proc. Na przykład za usługę cateringu fundacja zapłaciła firmie Dębowskiego 168 tys. zł, gdy faktyczny koszt wykonania jej przez podwykonawców wyniósł 25 tys. zł.

Ta różnica w cenie szokuje tym bardziej, że do zorganizowania zasobów osobowych i materialnych fundacja zatrudniła koordynatora projektu, który mógł bezpośrednio zlecić wykonanie usług. Prezes fundacji zeznał kontrolerowi NIK, że to, ile łódzka firma zarobiła, jest szokujące, ale go nie obciąża. 

Jestem pedagogiem a nie finansistą. Wynająłem sobie firmę, bo to było łatwiejsze.  - Wiesław Gajewski

NIK stwierdził, że fundacja korzystając z usług spółki 8Business, wydała pieniądze z dotacji w sposób niegospodarny i nieoszczędny. Nie wpisując do umowy współpracy zapisów o karach umownych, nie zadbała o bezpieczeństwo swoich interesów. W efekcie niektóre z usług zostały wykonane po terminie bez żadnych konsekwencji. Na przykład poradnik “Kolczasty nastolatek” miał być gotowy przed startem cyklu konferencji, aby mógłby być na nich rozdany uczestnikom. Ostatecznie został wydany dopiero po pierwszej konferencji. Prezes Gajewski uważał, że zadbanie o umieszczenie zapisu o karach w umowie nie było w jego kompetencjach.

Kto jeszcze zarobił na współpracy z Fundacją “Czyste Serce”?

Fundacja zatrudniła jako specjalistów do zadań PR w ramach projektu dwóch dziennikarzy. Udało nam się ustalić, że jednym z nich był dyrektor Zespołu Prezydialnego Biura Rzecznika Praw Dziecka Rafał Drzewiecki. Wcześniej był m.in. sekretarzem redakcji “Dziennika Gazety Prawnej” oraz dyrektorem Biura Komunikacji i Promocji w Ministerstwie Sprawiedliwości. Drzewiecki na współpracy zawartej ustnie z fundacją zarobił 15 tys. zł. W jaki sposób doszło do współpracy między fundacją a pracownikiem Biura Rzecznika Praw Dziecka? Z zeznań koordynatora projektu Marcina Różyckiego wynika, że “dojście” do byłego dziennikarza załatwiła spółka 8Business. 

Drzewieckiemu w realizacji zadania pomagał jeszcze inny dziennikarz, którego sam wybrał. Łącznie fundacja za specjalistów do zadań PR zapłaciła 30 tys. zł. Ich rolą oprócz przygotowania m.in. strategii działań komunikacyjnych była również praca przy felietonach. Za ich opracowanie pieniądze wzięła również firma Grzegorza Dębowskiego. Według Gajewskiego faktura wystawiona przez łódzką spółkę obejmowała “wszystko poza treścią felietonów”. Prezes jednak nie wie, czy firma współpracowała przy tekstach ze specjalistami.

Wysłaliśmy do dyrektora Zespołu Prezydialnego BRPD Rafał Drzewieckiego pytania dotyczące współpracy z fundacją, ale nie otrzymaliśmy na nie odpowiedzi.

To, czy fundacja zapłaciła za dokładnie tę samą usługę kontrolerowi NIK nie udało się udowodnić. Przypomnijmy, że ani fundacja, ani Drzewiecki nie przedstawili spisanej umowy, bo zawarli ją jedynie ustnie. To nie była jedyna taka praktyka podczas realizacji projektu z dotacji Funduszu Sprawiedliwości. 

W ofercie złożonej fundacji przez spółkę 8Business znalazła się usługa organizacji technicznej konferencji. Wyceniona została na 25 tys. zł. Tymczasem za obsługę konferencji prezes Gajewski zapłacił również innemu podmiotowi 42,5 tys. zł. Umowę ponownie zawarto jedynie ustnie. Kto tę usługę zrealizował? Firma Artgrey z Warszawy należąca do Dominika Szarego. W 2018 roku 35-latek szefował sztabem wyborczym Wojciecha Skurkiewicza, kandydata PiS na prezydenta Radomia. W czerwcu 2021 roku trafił do rady nadzorczej Enea Nowej Energii - radomskiej spółki wchodzącej w skład Grupy Kapitałowej Enea, w której udział ma Skarb Państwa. Dziś jest też rzecznikiem prasowym Polskiego Związku Łowieckiego.

Nie licząc aktywności politycznej, Dominik Szary zajmował się organizowaniem wielu wydarzeń kulturalnych m.in. festiwalu muzycznego “Naturalnie Mazury” w Węgorzewie. Z tego właśnie powodu miał otrzymać telefon z propozycją współpracy od prezesa Gajewskiego. Za co Szary otrzymał łącznie 42,5 tys. zł? Do jego zadań należała szeroko rozumiana obsługa pięciu konferencji. Za to samo fundacja zapłaciła też spółce 8Business 25 tys. zł. Czym zatem w praktyce różniły się te usługi? “Nie umiem oddzielić zakresu tych obu usług” - zeznał Gajewski. O to samo zapytaliśmy koordynatora projektu.

Jest taka możliwość, że jeden z podmiotów miał większą część rzeczy do zrobienia, a drugi mniejszą. Przecież jedna osoba nie musi wszystkiego organizować. - Maciej Różycki

Wątpliwości rozwiałaby pisemna umowa, ale jej nie sporządzono. - Tak, możemy sobie gdybać. Oczywiście, że można było to pisemnie doprecyzować. To nie jest jednak powód, aby uważać, że fundacja wydała środki publiczne niezgodnie z prawem - broni się Różycki. Dominik Szary nie odpowiedział na nasze pytania dotyczące pracy przy konferencjach.

Ostatnia kontrowersyjna transakcja dotyczyła zlecenia stworzenia strony internetowej kolczastynastolatek.pl. Można na niej znaleźć informacje o poradniku “Kolczasty nastolatek”, który został wydany w ramach projektu z dotacji Funduszu Sprawiedliwości. Utworzenie strony internetowej fundacja zleciła Stowarzyszeniu Anty-Rama z Łodzi, które również było beneficjentem FS. Łódzka organizacja za stronę otrzymała wynagrodzenie w wysokości 5,8 tys. zł. W lutym 2020 roku stowarzyszenie zmieniło nazwę na L4G. Przez osiem lat, do 2018 roku, jego prezesem był Grzegorz Dębowski, który dziś jest właścicielem spółki 8Business. Z kolei prezes zarządu tej spółki Mirosława Kubik do kwietnia 2019 roku zasiadała w komisji rewizyjnej Stowarzyszenia L4G (dawniej Anty-Rama). 

Zapytaliśmy prezesa zarządu stowarzyszenia, w jaki sposób doszło do współpracy i czy byli członkowie stowarzyszenia, a dziś właściciele spółki 8Business, mieli jakiś wpływ na nią. Konrad Hennig odpisał, że nie zna odpowiedzi na nasze pytania, bo wówczas nie był członkiem stowarzyszenia.

Zgodnie z zapisami umowy dotacji fundacja musiała otrzymać od dysponenta Funduszu Sprawiedliwości zgodę na zlecenie wykonania zadania organizacji non-profit. “Czyste Serca” nie otrzymały zgody na takie zlecenie, bo nawet po nią nie wnioskowały. Zdaniem prezesa Gajewskiego stowarzyszenie realizowało usługę nie jako organizacja non-profit tylko w ramach prowadzonej działalności gospodarczej. NIK uznał, że łódzkie stowarzyszenie “spełnia przesłanki”, aby traktować je jako organizację non-profit. Podkreślił też, że w 2018 roku Stowarzyszenie L4G otrzymało dotację z Funduszu Sprawiedliwości właśnie jako organizacja non-profit.

NIK bezlitosny dla fundacji. “Istotne naruszenie zasad gospodarnego wykorzystania środków publicznych”

W ocenie NIK fundacja wydając prawie milion złotych z dotacji Funduszu Sprawiedliwości na projekt, dopuściła się wielu nieprawidłowości. “Czyste Serca” nie potrafiły udowodnić, że w konferencjach uczestniczyło tysiąc osób, a organizacja konferencji na taką liczbę osób była kluczowym zadaniem wynikającym z umowy dotacji. Fundacja nie udokumentowała również przekazania 5 tys. egzemplarzy poradnika “Kolczasty nastolatek”. Ponadto nie potrafiła wykazać, że wzrosła świadomość opinii społecznej w tematyce trudnego dorastania młodzieży na poziomie 1 mln osób. Na te działania fundacja wydała ponad 90 proc. budżetu projektu.

NIK ma jeszcze poważniejsze zarzuty, jeśli chodzi o zarządzanie środkami z dotacji. Wyniki kontroli wykazały, że fundacja wydawała pieniądze z “istotnym naruszeniem zasad gospodarnego wykorzystania środków publicznych”. Przede wszystkim mowa tu o wydatkach na zorganizowanie konferencji, wydanie poradnika i reklamę w mediach. Fundacja zapłaciła ponad pół milionach złotych firmie działacza PiS Grzegorza Dębowskiego jedynie za pośrednictwo a nie faktyczną realizację usług. Gdyby fundacja sama zleciła usługi wykonawcom zapłaciłaby za nie jedynie 74,7 tys. zł. A za zorganizowanie zasobów materialnych i osobowych odpowiedzialny był już koordynator projektu Maciej Różycki, który otrzymał wynagrodzenie w wysokości 17 tys. zł.

Kolejne nieprawidłowości dotyczą sporządzenia umowy ze spółką 8Business. NIK stwierdził, że fundacja nie zawarła w umowie zapisów o karach za nieterminową realizację usług. Tym samym nie zadbała o “warunki racjonalnego i gospodarnego wydatkowania środków z Funduszu”. “Czyste Serce” nawiązując współpracę z łódzką spółką, nie zapewniły również dysponentowi Funduszu Sprawiedliwości prawa wgląd do dokumentów podwykonawcy. Prezes Gajewski nie wystąpił również do Ministra Sprawiedliwości o zgodę na zlecenie Stowarzyszeniu L4G utworzenia strony internetowej. 

Konferencja NIK dotycząca ustaleń kontroli realizacji zadań przez Fundusz Sprawiedliwości
fot. Piotr Molecki/East News

To tylko jedne z najważniejszych nieprawidłowości, których - zdaniem NIK - dopuściła się Fundacja “Czyste Serca”, realizując projekt ze środków Funduszu Sprawiedliwości. NIK podsumował, że projekt realizowany przez fundację jedynie “pośrednio wspierał cele Funduszu”.

“Kampania informacyjna, poradnik, organizacja konferencji nie były skierowane do środowisk najbardziej obarczonych ryzykiem przestępczości, np. młodzieży trudnej (...) a do określonego ogólnie ‘odbiorcy lokalnego’, ‘odbiorcy szukającego świata wartości, ‘odbiorcy zainteresowanego treściami pedagogicznymi’ i środowisk katolickich” - czytamy w aktach kontroli.

Różycki zarzuca kontrolerowi nierzetelność. NIK odpowiada: “Ustalenia niepodważalne i bezdyskusyjne”

Z ustaleniami NIK nie zgadza się koordynator projektu Maciej Różycki. - Wyliczenia urzędnika NIK nie mają żadnych uzasadnień rynkowych. Nie da się zorganizować całodniowej konferencji z wyżywieniem i promocją za 74 zł na osobę - wylicza. Te obliczenia nie pokrywają się jednak z fakturami, które przedstawiła podczas kontroli 8Business. Jedynie sam koszt cateringu firma obliczyła na 168 zł za osobę. Skąd 74 zł na osobę w wyliczeniach Różyckiego? Koordynator projektu podzielił faktyczny koszt wszystkich usług, jakie firma z Łodzi świadczyła fundacji w ramach projektu. Co więcej, założył, że w konferencjach udział brało tysiąc osób, czego fundacja nie była w stanie udowodnić podczas kontroli. Z szacunków kontrolera NIK wynika, że na konferencjach było ok. 640 osób. 

- Pani z NIK uwzględniła tylko te faktury, które odpowiadają jej widzeniu tego projektu. NIK wypisał w tym raporcie rzeczy oderwane od rzeczywistości, bo okazuje się, że urzędnik nie ponosi żadnej odpowiedzialności za to, co pisze. We wnioskach końcowych nie ma żadnych zastrzeżeń. Gdybyśmy mieli odwoływać się od treści raportu, to musielibyśmy jeździć do Warszawy i przechodzić ponownie procedurę kontrolną. Uznaliśmy, że wolimy się skupić na sprawach bieżących. Szkoda czasu na udowadnianie, że nie jest się wielbłądem - kontynuuje krytykę działań NIK Maciej Różycki.

NIK odpowiada Różyckiemu, że kontrola objęła wszystkie dokumenty dotyczące projektu i przeanalizowano każdą wydaną złotówkę. Kontroler dotarł do faktur podwykonawców usług oraz sprawdził cennik innych firm.

- Rzetelność dokonanych w tym zakresie ustaleń jest zatem niepodważalna i bezdyskusyjna. Ustalenia każdej kontroli przeprowadzanej przez Najwyższą Izbę Kontroli to efekt pracy całego zespołu kontrolnego, w tym osób nadzorujących oraz dyrektora Delegatury podpisującego wystąpienie pokontrolne wraz z kontrolerem przeprowadzającym daną kontrolę. Kontrolerzy NIK to najwyższej klasy specjaliści, bezstronnie i obiektywnie dociekający prawdy, ponoszący odpowiedzialność dyscyplinarną za przewinienia polegające na ewentualnym naruszeniu obowiązków pracownika NIK lub uchybieniu godności stanowiska - przekazuje biuro prasowe.

NIK podkreśla, że przedstawiciele fundacji na każdym etapie kontroli mieli możliwość odniesienia się do wszystkich ustaleń i zgromadzonego materiału dowodowego. Fundacja przyjęła ustalenia bez zastrzeżeń mimo że miała prawo je zaskarżyć. Miała na to 21 dni od momentu otrzymania wystąpienia pokontrolnego.

- Ewentualne twierdzenie o konieczności wyjazdu do Warszawy celem „złożenia odwołania i wyjaśnienia sprawy” jest sprzeczne z treścią pouczenia, a w konsekwencji mało wiarygodne. Udział w posiedzeniu Zespołu Orzekającego Komisji Rozstrzygającej nie jest obowiązkowy, jednak dla chętnych Delegatura NIK zapewnia możliwość uczestnictwa za pośrednictwem systemu wideokonferencji - informuje NIK.

NIK w wystąpieniu pokontrolnym nie sformułował wniosków, bo projekt już się zakończył, a dotacja została rozliczona przez dysponenta Funduszu Sprawiedliwości. 

Mimo że prezes fundacji Wiesław Gajewski nie odpowiedział nam na większość pytań, tłumacząc, że projekt był realizowany dwa lata temu i nie pamięta jego szczegółów, to kończąc rozmowę, przyznał, że w przyszłości postara się rozsądniej wydawać publiczne pieniądze.

- Dzisiaj gdybym się zabierał za taką pracę, byłbym bardziej uważny i rzeczywiście starałbym się udokumentować jeszcze więcej działań, z których wynikałaby większa dbałość o wydatkowanie środków - stwierdził Gajewski.

Kontakt z autorem: mateusz.kapera@radiozet.pl

RadioZET.pl

Redakcja poleca