Prezydent Białorusi Aleksandr Łukaszenka musiał tłumaczyć się przed tłumem migrantów, dlaczego nie mogą dostać się do Niemiec. Do sytuacji doszło podczas wizyty białoruskiego prezydenta w obozowisku migrantów, którzy domagają się od niego zwrotu pieniędzy.
W piątek Aleksandr Łukaszenka pojawił się w centrum logistycznym w Bruzgach, przy przejściu granicznym z Polską. To właśnie tutaj znajduje się tymczasowe obozowisko liczące ponad 2 tys. migrantów.
O tym, że prezydent pojawił się w obozowisku poinformował za pośrednictwem Twittera niezależny białoruski dziennikarz Tadeusz Giczan. Na spotkaniu migranci domagali się od Łukaszenki zwrotu pieniędzy, za obiecany transfer na teren Niemiec.
Podczas wystąpienia w Bruzgach Łukaszenka stwierdził, że jeżeli Niemcy i Polacy nie chcą go słuchać, to nie jest jego wina. „Musicie zdać sobie sprawę, że nie możemy rozpocząć wojny, by wymusić korytarz przez Polskę do Nimiec” – oświadczył białoruski prezydent. Zadeklarował również, że zrobi wszystko co migranci zechcą, nawet jeśli miałoby to zaszkodzić Polsce i innym.
De-escalation Belarusian style. Lukashenko to migrants: “If Germans and Poles won’t listen to me today, it's not my fault. I will do whatever you want, even if it harms Poles and others. But you need to realise we can’t start a war to force a corridor through Poland to Germany”. pic.twitter.com/UJnkxBe2W0
— Tadeusz Giczan (@TadeuszGiczan) November 26, 2021
Ze stolicy Białorusi odbywają się loty, którymi migranci mogą wrócić do swoich krajów. Lotnisko w Mińsku podało, że w piątek i w sobotę odbędą się dwa kolejne loty linii Iraqi Airways, którymi migranci z Białorusi mogą wrócić do Iraku. Pierwszy samolot ma wylądować w Mińsku o godz. 23:45 (21:45 w Polsce) i po północy wyleci do Irbilu, stolicy irackiego Kurdystan. Kolejny lot zaplanowano na sobotni wieczór. Każdy z tych samolotów może zabrać 420 pasażerów.