Zarzut nieumyślnego narażenia na spowodowanie ciężkiego uszczerbku na zdrowiu usłyszał 60-letni myśliwy z powiatu kartuskiego. We wrześniu w Załakowie koło Sierakowic postrzelił on w nogę 14-letniego chłopca, bo pomylił go z dzikiem. Chłopiec spędził w szpitalu kilka tygodni.

Jak przekazała rzeczniczka prasowa Prokuratury Okręgowej w Gdańsku Grażyna Wawryniuk, 60-latek przyznał się podczas przesłuchania do winy. Podejrzany brał udział w odstrzale sanitarnym dzików żerujących w polu kukurydzy. Dokonując, po zmierzchu, odstrzału nie upewnił się we właściwy sposób co do obiektu, do którego celował i oddał strzał w kierunku pokrzywdzonego, w wyniku czego ten doznał rany postrzałowej, skutkującej wieloodłamowym złamaniem lewego podudzia - mówi Wawryniuk.

Myśliwemu grozi teraz kara grzywny, ograniczenia wolności lub do roku pozbawienia wolności.

Na razie nie wiadomo, co 14-latek robił po zmroku w polu kukurydzy. Ze względu na długotrwały pobyt w szpitalu - w wyniku skomplikowanych obrażeń, musiał przejść między innymi operacje - nie był jeszcze przesłuchiwany. Pole nie należało do nikogo z jego rodziny, a chłopca nie powinno tam być w trakcie planowanego wcześniej odstrzału sanitarnego.

Z ustaleń portalu expresskaszubski.pl wynika, że myśliwy, który postrzelił nastolatka, to dyrektor miejscowej szkoły podstawowej. Z kolei ranny to uczeń tej placówki.


Opracowanie: