"Konflikt na granicy polsko-białoruskiej może okazać się tylko wstępem do rzeczywistych planów Kremla, którymi jest interwencja zbrojna na Ukrainie" - pisze Onet. Do konfliktu mogłoby dojść już za kilka tygodni. Jak czytamy na portalu, z takim ostrzeżeniem przyjechała do Warszawy Avril Haines, dyrektorka Wywiadu Narodowego USA. Wysłanniczka spotkała się m.in. z premierem Mateuszem Morawieckim, szefem MSWiA Mariuszem Kamińskiem, szefem MON Mariuszem Błaszczakiem.
Kijów obawia się, że Putin będzie chciał oderwać południową część kraju. USA szykują sankcje, łącznie z zablokowanie Nord Steam 2. Niedawno Moskwę odwiedził też szef CIA William Burns. Miał on ostrzegać Rosję przed eskalacją działań na Wschodzie. O ciężkim sprzęcie na granicy i zbrojeniach Kremla na bieżąco informują ukraińskie portale.
Według Haines Rosja zgromadziła w pobliżu ukraińskiej granicy znaczące siły wojskowe - znacznie liczniejsze niż w 2014 r., kiedy zajmowała Krym. Informatorzy Onetu podkreślają, że amerykański wywiad nie ma pewności, czy Kreml podjął już decyzję o ataku na Ukrainę, czy zamierza destabilizować kraj innymi środkami. Amerykańska wysłanniczka miała również wezwać do większej integracji państw bałtyckich, UE i Wielkiej Brytanii przeciwko agresywnym planom Kremla.
Więcej o sytuacji na Wschodzie czytaj na stronie głównej Gazeta.pl.
Apel został wysłuchany. W niedzielę Morawiecki poleciał do trzech nadbałtyckich stolic - Rygi, Tallina i Wilna. Jak podkreśla Onet, jego zadaniem było przedstawienie stanowiska USA i uzyskanie zapewnienia o pełnym wsparciu w konflikcie na granicy z Białorusią. Premier podczas wizyty wskazywał na ryzyko "testowania" przez Kreml na linii Bugu gwarancji bezpieczeństwa NATO. I tłumaczył, że kryzys na granicy to tylko część znacznie szerszej ofensywy Moskwy, która obejmuje groźbę inwazji na Ukrainę.
- Po tych rozmowach wiem, że mówimy z państwami bałtyckimi jednym głosem, widzimy podobnie ryzyka i sposoby ich oddalenia. Różne są nazwy, mapy, sytuacje, ale mechanizmy takie same - mówił Morawiecki w wywiadzie dla portalu wpolityce.pl.
To nie koniec dyplomatycznych działań. We wtorek, na prośbę Polski, odbędzie się spotkanie Grupy Wyszehradzkiej. Powód: sytuacja geopolityczna. Szef rządu odwiedzi w sumie kilkanaście krajów europejskich, aby rozmawiać z ich przywódcami na temat kryzysu na wschodniej granicy Polski i namawiać do wywarcia większego wpływu na Mińsk i Moskwę.
Morawiecki zwrócił uwagę na polityczne podłoże obecnego kryzysu. Zapewnił również, że Polska dołoży wszelkich starań, by ochronić wschodnią granicę Unii Europejskiej i nie ulec szantażowi ze strony Białorusi i Rosji. - Dziś celem jest Polska, ale jutro będą to Niemcy, Belgia, Francja czy Hiszpania. Tak wygląda koncepcja organizacji szlaków migracyjnych. Presja Łukaszenki i Putina jest odczuwalna w całej Europie. To dopiero początek, dyktatorzy nie zaprzestaną działań - mówił premier na nagraniu na Facebooku. - Trwa wojna hybrydowa Łukaszenki i Putina przeciwko UE. To największa od 30 lat próba destabilizacji Wspólnoty. Polska nie ulegnie szantażowi i zrobi wszystko, żeby bronić granic UE. Ale Polska, Litwa, Łotwa i Estonia potrzebują wsparcia. Musimy stanąć razem, by bronić Europy - podkreślał.