Złoty słaby niemal jak po upadku Lehman Brothers. Ekspert: Sytuacja się nie zdarza często. O ile w ogóle

Robert Kędzierski
- Nasza rodzima waluta zdaje się pozostawać słaba zarówno względem dolara, jak i euro. I to pomimo ogromnych oczekiwań wobec podwyżek stóp procentowych w Polsce - stwierdził w rozmowie z Gazeta.pl Daniel Kostecki, dyrektor polskiego oddziału Conotoxia Ltd. Ostatni raz tak źle było z kursem złotego mniej więcej po upadku Lehman Brothers, jednej z największych w tym stuleciu.
Zobacz wideo Co dalej ze wzrostem stóp procentowych? Belka: Nieuchronny jest dalszy wzrost stóp procentowych

Złoty balansuje na granicy. Kursy walut to zyskują na wartości, to nieco tracą, ale spojrzenie z nieco dłuższej perspektywy nie pozostawia złudzeń - polska waluta jest w wyjątkowo złej kondycji. 

Więcej informacji gospodarczych na stronie głównej Gazeta.pl

W momencie pisania tego tekstu jeden dolar wyceniany jest na 4,05 złotego, jedno euro na 4,63 zł, a jeden frank szwajcarski na 4,40 zł. Amerykańska waluta najsilniej daje się we znaki polskiej, a to za sprawą ogłoszonych kilka dni temu danych dotyczących inflacji. Stany Zjednoczone zaczynają płacić cenę za poluzowaną politykę monetarną, bo inflacja przebiła poziom 6 proc., niewidziany za oceanem od trzech dekad. Analitycy spodziewają się, że FED może zmienić stopy procentowe, a to może umocnić dolara jeszcze bardziej. Warto przy okazji przypomnieć, że sufit kursu dolara wyznacza kilka wydarzeń, do których doszło w 2009, w 2011 i 2016 roku - wtedy to za jednego dolara trzeba było płacić przez krótki okres ponad 4,50 zł. 

Równie intrygująco wyglądają notowania euro. Obecnie polska waluta jest mniej więcej tak słaba, jak po wybuchu afery Lehman Brothers w roku 2008. Afera, która wstrząsnęła najpierw Stanami Zjednoczonymi, a później i resztą rynków, była z pewnością jedną z większych w tym stuleciu. Obecnie jednak bańka na rynku nieruchomości nie pęka, a przez świat nie przetacza się kryzys. A mimo to złoty słabnie. 

Złoty słaby wobec wielu walut. Ekspert: polska waluta może pozostawać pod presją

Jakie są przyczyny kiepskich notowań polskiej waluty? W rozmowie z Next.gazeta.pl wyjaśnił to Daniel Kostecki, dyrektor polskiego oddziału Conotoxia Ltd. (usługa Forex Cinkciarz.pl). - Wydaje się, że obecna sytuacja złotego nie zdarza się często, o ile w ogóle bywa spotykana. Nasza rodzima waluta zdaje się pozostawać słaba zarówno względem dolara, jak i euro. I to pomimo ogromnych oczekiwań wobec podwyżek stóp procentowych w Polsce - stwierdził.

Zdaniem eksperta przyczyn kiepskich notowań może być więcej. - Słabość złotego może być także wypadkową działań Narodowego Banku Polskiego, który podkreśla, że woli mieć walutę słabszą niż mocniejszą. NBP zaznacza też, że możliwe są interwencje walutowe mogące osłabiać złotego - stwierdził ekonomista. 

Zdaniem Daniela Kosteckiego nie bez znaczenia jest też sposób, w jaki NBP ogłasza swoje plany i decyzje. - Do momentu, aż nie zmieni się komunikacja banku centralnego, polska waluta może pozostawać pod presją - podkreśla rozmówca Gazeta.pl. 

Czy złoty ma szansę odrobić straty?

Zapytaliśmy analityka XTB o to, czy złoty ma jakieś szanse na odrobienie strat. - Są widoki na odreagowanie ostatnich wzrostów kursów walut. Kurs euro został wywindowany w okolice 4,65 zł, ale nie przebił szczytów z końcówki września. Dopiero ich przełamanie otwierałoby przestrzeń do zwyżki EUR/PLN do 4,68 - stwierdził Bartosz Sawicki, analityk Cinkciarz.pl. 

Ocenił też prawdopodobne przyczyny notowań złotego w poniedziałek. - Złoty rozpoczyna nowy tydzień od odrabiania ubiegłotygodniowej przeceny. Jej skala została spotęgowana przez Święto Niepodległości i długi weekend. W takich sytuacjach, echa przetasowań na światowych rynkach potęgują się, a złoty staje się bardziej podatny na dotkliwe osłabienie - powiedział.

Kurs walutKurs walut Źródło: Stooq.pl

NBP pisze o trąbce. Komentatorzy o komunikacji banku centralnego

Wątpliwości budzi również sposób komunikowania się Narodowego Banku Polskiego za pomocą mediów społecznościowych. Na początku listopada pojawiła się seria wpisów wychwalających Adama Glapińskiego, prezesa NBP. Pojawił się też tweet nie do końca zrozumiały. "Kierownik polowania zagrał na trąbce i ogary poszły w las" - głosił krótki komunikat. Gdy wydawało się, że dość zaskakujący wpis przeszedł do przyszłości, osoba odpowiedzialna za prowadzenie konta na Twitterze opublikowała kolejny. "Kto jest 'kierownikiem polowania'? Podpowiedź: dał sygnał i uruchomił wielką falę ataków na Narodowy Bank Polski" - czytamy w najnowszym wpisie. Dołączono do niego ankietę z czterema odpowiedziami: Donald, Colargol, Maja i Gargamel" - czytamy w komunikacie banku.

Spotkał się ze zdziwieniem części komentatorów. - "Rośnie nie tylko inflacja, ale i poziom zażenowania wpisami NBP" - pisze dziennikarz TOK FM Tomasz Setta. - "Poziom wam spada szybciej niż kurs złotówki" - napisała Partia Zieloni. - "Największa fale ataków na NBP uruchomiło biuro prasowe. Prośba: Podpisujcie Państwo te tweety imionami i nazwiskami, bo skoro na reputacji instytucji wam nie zależy, to może chociaż zależeć będzie na własnej. Poza tym nie wierzę, że wszyscy pracownicy BP popierają taką politykę" - stwierdził z kolei Michał Żuławiński z serwisu Bankier. - "Mam nadzieję, ze chociaż Państwo się dobrze bawią" - napisał z kolei Radomir Wit z TVN24.

Więcej o:
Copyright © Agora SA