Connect with us

Społeczeństwo

Pędził przez miasto i uciekał policji. Sędzia: sprzedajesz swoje BMW, albo ci zlicytujemy

Opublikowano

-

23-latek popisywał się swoim BMW 440i na ulicach niemieckiego Ludwisburga. A potem uciekał przed policją przekraczając 100 km/h. Sędzia zakazała mu jazdy przez rok i dała 3 miesiące na sprzedanie samochodu i wpłatę kary 7 tys. euro. Jeśli nie sprzeda auta, zrobi to za niego państwo
BMW 44i - taki model samochodu ma 23-latek z Ludwisburga, któremu sąd nakazał auto sprzedać Fot. Matti Blume/CC ASA 4.0

BMW 44i – taki model samochodu ma 23-latek z Ludwisburga, któremu sąd nakazał auto sprzedać Fot. Matti Blume/CC ASA 4.0

W Polsce nie udało się skazać „Froga” za zagrożenie katastrofą poprzez szaloną jazdę po Warszawie i na innych drogach, bo w sądzie uznano, że „panował nad pojazdem”, więc nie powodował zagrożenia. Skazany został dopiero za jazdę mimo cofniętych uprawnień (policja od miesięcy nie może go znaleźć, by doprowadzić do więzienia).

Tymczasem niemiecki sąd pokazał, jak takie sprawy załatwia się za Odrą – chroniąc innych ludzi przed tymi, którym za kółkiem adrenalina przeszkadza trzeźwo myśleć.

Popisy przed kolegami i ucieczka, policyjne 192-konne auto nie dało rady

Pewien 23-latek w niemieckim Ludwisburgu w kwietniowy niedzielny wieczór popisywał się przed swoimi kolegami. Z Arsenalplatz ruszył z piskiem opon i strzelaniem z wydechów swoim BMW 440i. Tak się złożyło, że zauważył to patrol policji, który postanowił młodzieniaszka zatrzymać. Ten zaczął uciekać.

Młody kierowca pędził ulicami miasta tak szybko, że jak potem przyznawali w sądzie policjanci, odpuścili pościg, gdyż ich 192-konny radiowóz nie miał szans w starciu z 326-konnym BMW. Przy jeździe 120 km/h funkcjonariusze nie chcieli też narażać innych ludzi na miejskich ulicach. A 23-latek nie zważał na nic: jechał na czerwonym świetle i nawet po chodniku, żeby ominąć czekające przed skrzyżowaniem inne samochody.

Traf chciał, że 23-latek w trakcie ucieczki schował się na placu straży pożarnej. Jeden ze strażaków zobaczył ten samochód, a potem pędzący radiowóz na sygnałach i zawiadomił służby, że przed remizą stoi BMW. 23-latek został tam zatrzymany.

Sędzia: „szybki samochód nie jest zabawką, staje się bronią”

W październiku sprawą zajął się Sąd Okręgowy w Ludwisburgu. Jak relacjonują niemieckie media, sędzia Anne Bollacher nie miała wyrozumiałości dla zachowania młodego kierowcy, choć zaprzeczał, że jechał na czerwonym i po chodniku oraz próbował tłumaczyć, że miał ciężką sytuację ze swoim biznesem motoryzacyjnym w pandemii. Nie pomogło nawet okazywanie dokumentów, że po wcześniejszym łamaniu prawa na drodze, mężczyzna chodzi na zajęcia z psychologiem od ruchu drogowego.

„Szybki samochód nie jest zabawką, staje się bronią” – skwitowała sędzia Bollacher cytowana przez Stuttgarter-nachrichten.de. Uznała, że takie zachowanie tylko dzięki przypadkowi nie doprowadziło do tragedii.

I wymierzyła solidną karę. Skazała 23-latka za „niedozwolony wyścig samochodowy” na grzywnę w wysokości 90 stawek dziennych po 80 euro – w sumie 7,2 tys. euro. To nie wszystko. Sędzia zasądziła też tzw. konfiskatę warunkową. Młody człowiek dostał 3 miesiące na to, by sprzedać swoje BMW 440i. Z pieniędzy za tę sprzedaż ma wpłacić 7 tys. euro grzywny. Jeśli samochodu nie sprzeda, zrobi to za niego państwo – a wtedy cena uzyskana na aukcji za auto może być dużo niższa niż ta, którą ma szansę uzyskać 23-latek samodzielnie.

A i to nie koniec kary. Młody kierowca w sumie przez rok nie będzie mógł wsiąść za kierownicę samochodu.

Niemieckie prawo dotyczące „nielegalnych wyścigów”

Kilka lat temu niemiecki Kodeks karny (StGB) uzupełniono o paragraf dotyczący „zakazanych wyścigów samochodowych” (§ 315d). Stało się to po głośnym wypadku w 2016 r. w Berlinie, gdzie ścigający się samochodami doprowadzili do śmiertelnego wypadku (tylko w Polsce ludzie podający się za ekspertów BRD kuriozalnie piętnują zmiany prawa powstające po głośnych wydarzeniach wstrząsających społeczeństwem – na przykład zmianę prawa ws, pieszych po zabiciu człowieka na przejściu na ul. Sokratesa w Warszawie).

Ten zapis niemieckiego kodeksu zakłada kary nie tylko dla ludzi ścigających się nielegalnie po ulicach, ale też dla organizatorów takich wyścigów. Z tego samego paragrafu karani są kierowcy po prostu znacznie przekraczający prędkości i rażąco łamiący prawo ruchu drogowego. Grozi za to do dwóch lat więzienia.

Paragraf przewiduje też karę do 5 lat pozbawienia wolności dla tych, którzy zagrażają życiu innych osób lub mieniu o znacznej wartości.

Ci, którzy zabiją w wyniku ścigania się po publicznych drogach otrzymują karę od roku do 10 lat pozbawienia wolności. W mniej poważnych przypadkach kara zawiera widełki od 6 miesięcy do 5 lat pozbawienia wolności.

Łukasz Zboralski