Kup subskrypcję
Zaloguj się

Posłowie PiS chcieli ułatwić handel w weekend. Wycofują się, bo zapomnieli, że niedziela to też weekend

Posłowie PiS i Kukiz'15 chcieli ułatwić rolnikom handel w soboty i niedzielę. Uznali, że to jedyne dni, gdy nie pracują oni w gospodarstwie i mają czas, by sprzedawać swoje produkty. Ale podczas posiedzenia komisji okazało się, że jednak handel w ostatni dzień tygodnia nie przystoi. Nawet rolnikom. Niedziela więc prawdopodobnie zniknie z projektu i tytułu ustawy.

Posłowie PiS nie chcą, by ułatwiać rolnikom handel w niedziele, choć wcześniej sami złożyli w tej sprawie projekt ustawy. Ich zdaniem lepszy będzie piątek i sobota.
Posłowie PiS nie chcą, by ułatwiać rolnikom handel w niedziele, choć wcześniej sami złożyli w tej sprawie projekt ustawy. Ich zdaniem lepszy będzie piątek i sobota. | Foto: Tadeusz Wypych/REPORTER / East News

Sam projekt ustawy o ułatwieniach w prowadzeniu handlu w soboty i niedziele przez rolników i ich domowników opisywaliśmy już w Business Insider Polska. Co się w nim znajduje? To raptem kilka artykułów, które mają przede wszystkim na celu umożliwienie handlu rolnikom oraz członkom ich rodzin. Pomysłodawcy mają tu na myśli nie tylko niedzielę, ale również sobotę. Właśnie weekend miałby być ich zdaniem najlepszym momentem na sprzedaż płodów rolnych i innych wiejskich produktów.

"Sobota, a w szczególności niedziela, dla wielu rolników, z uwagi na charakter pracy w rolnictwie, jest często jedynym dniem w ciągu tygodnia, w którym mogą oni promować i sprzedawać swoje produkty" - przekonują autorzy projektu.

I zapewniają, że zaproponowane przepisy to bardzo dobry pomysł. Rolnicy oraz ich najbliżsi będą bowiem mogli bez pośredników sprzedać to, co chwilę wcześniej zebrali w swoim gospodarstwie. Katalog "domowników" jest dość szczegółowy wymieniony w ustawie i obejmuje m.in.: wstępnych, zstępnych, małżonków, dzieci małżonka czy rodziców małżonka.

Pod projektem podpisała się grupa dwudziestu posłów PiS oraz Kukiz'15. Wśród nich znajdziemy m.in. Waldemara Andzela, Joannę Borowiak, Pawła Kukiza, Jarosława Sachajko czy Jarosława Zielińskiego.

Niedziela zaczęła uwierać

Projekt trafił do sejmowej Komisji rolnictwa i rozwoju wsi. We wtorek parlamentarzyści dyskutowali nad zasadnością poszczególnych zapisów.

W toku posiedzenia posłowie PiS zorientowali się, że projekt ustawy o ułatwieniach w prowadzeniu handlu w soboty i niedziele (!) przez rolników oraz ich domowników ma promować handel właśnie w niedzielę.

Wielu z członków komisji zaproponowało więc, by z tego dnia zrezygnować. Przypomnijmy bowiem, że PiS w 2018 r. wprowadził zakaz handlu w ostatni dzień tygodnia, a obecnie w parlamencie (wyszła już z Senatu) jest też ustawa zaostrzająca ten zakaz. To dlatego, że wiele sieci zaczęło wykorzystywać furtki w prawie i otwierać swoje sklepy przez 7 dni w tygodniu.

- Chcielibyśmy, aby rolnicy nie byli przeganiani z targowisk przez zawodowych handlarzy, aby mieli preferencje w sprzedaży zdrowych produktów i by mogli zmieniać nawyki konsumentów - mówił podczas obrad komisji Jarosław Sachajko, poseł Kukiz'15. Dodał, że celem rozwiązań jest m.in. to, by konsumenci przyzwyczaili się, że mają dwa dni w tygodniu, "gdzie w dobrych miejscach mogliby robić zakupy".

Posłom PiS jednak nie do końca spodobała się koncepcja handlu w niedziele. Przewodniczący komisji Robert Telus tłumaczył to w ten sposób, że "nie warto rolnikom wyznaczać konkretnych dni".

- Jeśli rolnik zerwie świeżą truskawkę we wtorek, to niech sprzeda ją we wtorek. A jeśli w czwartek, to w czwartek, a nie czeka do niedzieli - mówił Telus, należący do partii rządzącej.

Jak informowała we wtorek Polska Agencja Prasowa, podczas dyskusji nad przepisami Jan Duda (PiS) wyraził wątpliwość czy wybór niedzieli jako jednego z dwóch dni, w których miałby się odbywać rolniczy handel, jest dobrym rozwiązaniem. - Czy rzeczywiście zainteresowanie ze strony kupujących w niedzielę będzie duże? - pytał. Według niego lepiej byłoby pomyśleć o piątku zamiast niedzieli.

- Rząd popiera wyłączenie z tych propozycji niedzieli - mówił podczas posiedzenia komisji wiceminister rolnictwa Szymon Giżyński.

Tytuł ustawy do zmiany

W efekcie posłowie zgłosili do projektu pakiet poprawek. Opowiedzieli się m.in. za tym, by zarówno w tytule ustawy, jak i w jej treści zmienić handel "w sobotę i niedzielę" na handel "w piątek i sobotę". Posłowie opowiedzieli się też za przedłużeniem terminu wejścia w życie ustawy - 1 stycznia 2022 r.

Inna przyjęta propozycja dotyczy uszczegółowienia przepisów, by ułatwienia w handlu odnosiły się do artykułów rolno-spożywczych i wyrobów rękodzieła. - Chcemy, żeby to były produkty rolne, a nie ubrania - argumentowali posłowie. Nie zgodzono się natomiast, by rozszerzyć zakres ustawy na kwiaty, rośliny ozdobne czy iglaki.

We wtorek poparto też propozycję, by wyznaczenie miejsca handlu należało "do zadań własnych gminy o charakterze obowiązkowym" oraz to, by rozszerzyć "zakres podmiotowy osób zwolnionych z opłaty targowej" - nie tylko na rolników, ale i ich domowników. - Ta ustawa w zamierzeniu ma preferować rolników i to dla nich są te preferencje - mówił Sachajko.

Posłowie PiS i Kukiz'15 szybko jednak zrezygnowali z pierwotnego argumentu, który stał u podstaw tego konkretnego projektu ustawy. Teraz już nikt nie mówi, że niedziela jest "dla wielu rolników, z uwagi na charakter pracy w rolnictwie, jest często jedynym dniem w ciągu tygodnia, w którym mogą oni promować i sprzedawać swoje produkty".

Po co więc ustawa? Przecież rolnicy mogą handlować w ciągu tygodnia na targowiskach w wielu miastach i nie potrzebują do tego specjalnych zapisów.

- Te rynki i targowiska są opanowane przez zawodowych handlarzy, którzy kupują od rolników i narzucają swoją marżę. Chcemy, żeby sprzedaż prowadzili sami rolnicy, żeby ich dochód był godny - tłumaczył Jarosław Sachajko z koła poselskiego Kukiz'15, czyli główny sprawozdawca projektu.