Wiadomość

Afgański gangster grozi niemieckiej policji

Sanger Amadi (zdj. Instagram)Sanger Amadi (zdj. Instagram)
Sanger Amadi (zdj. Instagram)

Groźny przestępca, szef gangu, deportowany z Niemiec do Afganistanu 35-letni Sanger Amadi grozi w wideo niemieckim funkcjonariuszom śmiercią.

„Mam wystarczająco dużo Afgańczyków we Frankfurcie i okolicy, którzy są na listach do deportacji. Są gotowi na wszystko. Jak będziecie nas wkurzać, to spuszczę na was 100 Afgańczyków, którzy są na liście deportacyjnej”, mówi boss podziemnego światka, jaki rozwinął się wśród imigrantów w Niemczech. Mówi, że dotyczyć to będzie zarówno zwykłych funkcjonariuszy, jak i członków policyjnych służb specjalnych SEK.

Amadi był w Niemczech szefem gangu „Kartel Lwów”, teraz grozi, by policja zaprzestała dochodzeń wobec pozostałych członków grupy. Władze przez lata prowadziły w jego sprawie dochodzenie w związku z 30 przestępstwami, w tym wymuszenia, gwałty, napaści seksualne i poważne uszkodzenia ciała.

Policja traktuje poważnie groźby. Takie wideo to „wstyd dla naszego państwa i udręka dla policjantów i ich rodzin”, mówi przewodniczący niemieckiego związku policjantów Rainer Wendt. Uważa, że policjanci powinni być chronieni kompleksowo przed takimi zagrożeniami

W 2017 roku Amadi został deportowany do Afganistanu, ale według informacji przestępca nie przebywa już w ojczyźnie, a w Turcji. Wcześniej na zdjęciach publikowanych z Kabulu zachwalał Afganistan jako „miejsce dla prawdziwych mężczyzn”. Sekretarz stanu w niemieckim federalnym MSW Stephan Meyer zapewnia, że rząd niemiecki będzie pracował ze służbami tureckimi, by gangster nie powrócił do Niemiec.

Deportacji gangstera chciała zapobiec w 2017 roku lewicowa polityk partii Zielonych i działaczka proazylowa Claudia Roth, twiedzi niemiecki „Bild”, który nagłośnił sprawę wideo z groźbami. Napisała list w sprawie jego i 13 innych Afgańczyków do ministra spraw wewnętrznych Thomasa de Maizière, to jednak nie zatrzymało deportacji.

Zagrożenia przenikania do Europy elementów kryminalnych i terrorystycznych wśród migrantów są znane od lat. W roku 2015 portal Euroislam.pl próbował ostrzegać przed podobnymi groźbami wysyłanymi przez Państwo Islamskie. Niestety spotkało się to z ostrą krytyką dziennikarki „Newsweeka” Renaty Kim, a także „Gazety Wyborczej”. Potem nastąpił zamach w Paryżu 2015, ale refleksja w mediach raczej się nie pojawiła.

W sytuacji nowego kryzysu imigracyjnego, związanego tym razem z trasą przez Białoruś, taka refleksja jest jednak niezbędna i to na poziomie decydentów Unii Europejskiej.

Udostępnij na
Video signVideo signVideo signVideo sign