Niektórzy uczestnicy ruchu prześmiewczo twierdzą, że na naszych drogach nie będzie bezpiecznie, dopóki Polacy będą kierowcami.

W innych krajach też bywa różnie z kulturą jazdy, ale trudno nie odnieść wrażenia, że akurat w naszym kraju ten stan rzeczy stopniowo się pogarsza. Wielu uczestników ruchu lekceważy przepisy, a do tego pozwala sobie na agresję. Niejednokrotnie pojawiają sytuacje, w których widać ewidentny brak szacunku do innych i dziwne poczucie wyższości – kompletnie z niczego. Właśnie tak było w przypadku kierowcy francuskiego minivana. Twierdził, że to on ma pierwszeństwo, bo parkuje.

Skąd wziął ten przepis? Z głowy. Nie był w tej sytuacji w żadnym stopniu uprzywilejowanym kierowcą, dlatego jego manewr był ryzykowny. Warto dodać, że nie wrzucił nawet kierunkowskazu i w nie poinformował innego kierowcy o swoich zamiarach.

Bez kolizji, ale z agresją

Udało się uniknąć zderzenia, choć reakcja nagrywającego była opóźniona. Mężczyzna pozwolił sobie na trzykrotne użycie klaksonu. Wydaje się, że po pierwszym razie nie było już konieczności, by to robić, ale rozumiemy zdenerwowanie i odpowiedź na nieprzewidywalne ruchy innego kierowcy. Można było jednak postąpić spokojniej, skoro zagrożenie zostało już wyeliminowane.

Trudno jednak usprawiedliwiać to, co zrobił kierowca doprowadzający do niebezpiecznej sytuacji. Sprowokowały go sygnały dźwiękowe, dlatego wysiadł z auta i zaczął rzucać się do nagrywającego. W ten sposób chciał pokazać swoją wyższość. No cóż, niewiele to pomogło.