Biskup Edward Janiak nie żyje. Był zawieszony przez papieża za tuszowanie pedofilii

"Zmarł biskup senior diecezji kaliskiej Edward Janiak" - poinformowała Konferencja Episkopatu Polski. Janiak za życia tuszował nadużycia seksualne co najmniej trzech księży. Ukarany przez Watykan duchowny miał 69 lat.

"Informujemy, że dziś w godzinach południowych zmarł biskup Edward Janiak, biskup kaliski senior. Prosimy o modlitwę za zmarłego biskupa Edwarda, polecając Go Miłosierdziu Bożemu. Informacje dotyczące pogrzebu zostaną podane wkrótce. Wieczny odpoczynek racz Mu dać, Panie…" - napisano w komunikacie diecezji kaliskiej.

Pod koniec marca Watykan ukarał biskupa Edwarda Janiaka za tuszowanie nadużyć seksualnych dokonanych przez podległych mu księży. Wobec duchownego orzeczono nakaz zamieszkania poza diecezją kaliską, zakaz uczestniczenia w jakichkolwiek publicznych celebracjach religijnych lub spotkaniach świeckich na jej terenie oraz obowiązek wpłaty odpowiedniej sumy na rzecz Fundacji św. Józefa. 

Zobacz wideo „Co łaska" za tuszowanie pedofilii? O. Gużyński: To rzecz bardzo niestosowna

Jeden z księży pedofilów dzień wcześniej wyszedł na wolność

Bp Edward Janiak miał już w 2016 r. wiedzieć, że podlegający mu ksiądz - Arkadiusz Hajdasz - dopuszczał się wykorzystywania seksualnego nieletnich. Sprawę ujawniono w filmie dokumentalnym braci Sekielskich "Zabawa w chowanego". Pomimo wiedzy o czynach, do których dopuścił się duchowny, biskup Janiak pozostał bezczynny.   

Sprawa Hajdasza nie jest jedyną, którą miał tuszować Janiak. W filmie Sekielskich przytoczono też przypadek księdza Pawła K., który po raz pierwszy został zatrzymany przez policję w 2005 roku pod zarzutem posiadania pornografii dziecięcej - przez kilka lat udawało mu się uniknąć kary, bo był kierowany na urlop czy "przesuwany" do innej diecezji. Janiakowi o próbach molestowania przez K. osobiście opowiedzieli wikary i ministrant jednej z parafii. Ten jednak nie zareagował.

Były ksiądz Paweł K. w środę, 22 września wyszedł na wolność. K. w trakcie odsiadki nie poddał się obowiązkowej terapii, bo - jak podaje "Gazeta Wyborcza" - konieczne do tego jest przyznanie się do winy, a ten do końca utrzymywał, że jest niewinny.

Przed końcem wyroku dyrektor zakładu karnego uznał go za osobę mogącą stwarzać zagrożenie i wniósł o umieszczenie K. w Krajowym Ośrodku Zapobiegania Zachowaniom Dysocjacyjnym w Gostyninie. Wnioskowała o to również prokuratura, powołując się na opinię biegłych. Sąd uznał, że K. zagrożenia nie stwarza.

Oko.press ujawniło, że Janiak miał tuszować również sprawę swojego dobrego kolegi biskupa, księdza Edwarda P., prawomocnie skazanego za molestowanie dwóch ministrantów. 

W czerwcu 2020 roku papież Franciszek zawiesił biskupa Janiaka w sprawowaniu obowiązków. W październiku tego samego roku Watykan przyjął rezygnację duchownego ze stanowiska. W lipcu tego roku poinformował, że wpłacił pieniądze na Fundację św. Józefa, która zajmuje się pomocą ofiarom przemocy seksualnej. Wcześniej miał problem z wypełnieniem kary - nie opuścił diecezji kaliskiej.

Skandal alkoholowy i Rydzyk jako obrońca

Wcześniej, jeszcze zanim Stolica Apostolska poinformowała o ukaraniu Janiaka, próbował on bronić się w liście do innych biskupów. Stwierdził w nim, że "jego osoba została zaatakowana w filmie", a prymas Wojciech Polak spotykał się przed premierą z twórcami filmu, braćmi Sekielskiemi (których nazwał "wrogami Kościoła"). Przekonywał również, że większość biskupów miała być przeciwna powstaniu Fundacji św. Józefa, ale powołano ją, bo chciał tego Polak.

W czerwcu 2020 roku Janiak trafił do szpitala z podejrzeniem udaru mózgu. Na miejscu okazało się jednak, że to stan głębokiego upojenia alkoholowego - Janiak miał 3,44 promila alkoholu we krwi.

Duchowny miał sprzymierzeńca w osobie Tadeusza Rydzyka, który podczas ubiegłorocznych urodzin Radia Maryja nazwał biskupa "współczesnym męczennikiem". - To, że ksiądz zgrzeszył... No zgrzeszył. A kto nie ma pokus? Niech się pokaże. (...) Nawet jeżeli jakiś katolik wygaduje czy nawet ksiądz, jak wychodzi taki guru i opowiada i sądzi innych. Zadzwońcie do niego, porozmawiajcie z nim i z jego przełożonym porozmawiajcie i niech się uciszy - mówił Rydzyk.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.