Splot podwyżek. Oto co nas może czekać w najbliższych miesiącach
Zatwierdzone przez URE podwyżki gazu, zapowiedź wniosku o podniesienie cen energii elektrycznej o kilkadziesiąt procent, inflacja przekraczająca 5 proc., a do tego nowe podatki i opłaty - najbliższe miesiące mogą być trudne dla naszych budżetów domowych. Oto za co w najbliższych miesiącach możemy płacić więcej.
- Według analizy Citi Handlowego, nie osiągnęliśmy jeszcze maksymalnego pułapu inflacji, która w przyszłym roku może dojść do 6,4 proc.
- Wśród głównych czynników powodujących wzrost tego wskaźnika będą m.in. koszty utrzymania mieszkania i żywność
- Przed nami zatwierdzone już podwyżki cen gazu, wody oraz w niektórych gminach ciepła. Wiele wskazuje na to, że wzrośnie także cena energii elektrycznej
- Wszystkie te podwyżki wpłyną także na ceny towarów i usług
- Oto co może drożeć w najbliższych miesiącach
- Więcej takich informacji znajdziesz na stronie głównej Onet.pl
Inflacja, rosnące ceny, drożyzna - te słowa odmieniane przez wszystkie przypadki na dobre zadomowiły się w ostatnich miesiącach w wystąpieniach polityków. Opozycja zarzuca rządzącym, że nie robią nic, by przeciwdziałać nakręcaniu się spirali wzrostu cen, rządzący przekonują, że nic się nie dzieje, bo przecież płace rosną szybciej niż inflacja, a Polacy z miesiąca na miesiąc płacą za niektóre towary i usługi coraz więcej. Zła wiadomość jest taka, że wszystko wskazuje na to, że płacić będą jeszcze więcej.
Dalsza część artykułu pod podcastem
Skąd ten ponury wniosek? Z danych Narodowego Banku Polskiego oraz zapowiedzi koncernów energetycznych. Jak wynika bowiem z analizy składowych podwyższonej inflacji przeprowadzonej przez Citi Handlowy, obecnie za jej wzrost odpowiadają przede wszystkim koszty transportu, tzw. inne koszty oraz koszty utrzymania mieszkania i żywności. W nadchodzących miesiącach ma się to zmienić, a inflacja wzrosnąć nawet do 6,4 proc., za co odpowiadać będą przede wszystkim koszty użytkowania mieszkań oraz rosnące ceny żywności.
Gaz, ciepło i woda...
Rosnące koszty użytkowania mieszkań będą pochodną podniesienia cen energii - zarówno elektrycznej, jak i ciepła. Pierwszą podwyżkę odczujemy już wkrótce. Od 1 października o 7,4 proc., co jak szacuje URE, sprawi, że statystyczny odbiorca:
- zużywający gaz jedynie do przygotowania posiłków zapłaci o 0,72 zł miesięcznie więcej;
- zużywający większe ilości gazu, np. do podgrzewania wody zapłaci o 4,48 zł miesięcznie więcej;
- zużywający gaz do ogrzewania domu czy mieszkania zapłaci o 13,76 zł miesięcznie więcej.
W dodatku trzecia w tym roku podwyżka cen gazu nie musi być ostatnią w najbliższym czasie. Sytuacja na Towarowej Giełdzie Energii, gdzie ceny tego surowca wciąż rosną, może sprawić, że PGNiG złoży do Urzędu Regulacji Energetyki kolejny wniosek o podwyżkę.
Na wyższe rachunki powinni przygotować się także ci, którzy mieszkania i domy ogrzewają z sieci ciepłowniczych, na co wpłyną rosnące ceny emisji CO2. Dzięki kwietniowemu rozporządzeniu resortu klimatu ciepłownie i elektrociepłownie mogą wnioskować o podnoszenie taryf ze względu na te koszty. Firmy nie czekały długo i zaczęły skwapliwie korzystać z przyznanej im możliwości. Jak szacuje Izba Gospodarcza Ciepłownictwo Polskie, wzrost może sięgnąć nawet 30 proc.
Więcej zapłacimy lub już płacimy także za dostarczenie wody i odbiór ścieków. Wody Polskie poinformowały, że w ramach rozpatrywania wniosków taryfowych składanych przez samorządy wydały już 1,4 tys. pozytywnych decyzji.
- We wnioskach, które już zatwierdziły Wody Polskie, średni wzrost cen za wodę na okres 3 lat to ok. 30-40 groszy, a w przypadku ścieków - 80 gr, czyli daje to razem ok. 1,1-1,2 zł na nowy okres taryfowy. Średnio zatwierdzone podwyżki sięgają 9-10 proc. Początkowo większość samorządów wnioskowała do Wód Polskich o ok. 20 proc. podwyżki. W wielu przypadkach, w procesie dialogu i po dokładnej analizie, podwyżki opłat zostały zweryfikowane w dół przez przedsiębiorstwa - przekazał wiceprezes PGW Wody Polskie Paweł Rusiecki.
Creme de la creme - prąd
Choć opisane już podwyżki mogą sprawić, że miesięczny budżet domowy zostanie bezpośrednio obciążony dodatkowymi kilkudziesięcioma złotymi, to niewykluczone jest, że wisienką na torcie rosnących kosztów utrzymania mieszkań będzie cena prądu.
Prezes jednego z największych graczy na rynku, Enei, zapowiedział, że kierowana przez niego firma chciałaby zgody URE na 40 proc. podwyżki taryfy (wniosek nie został jednak jeszcze złożony - red.), co przełożyłoby się na podniesienie rachunków o ok. 20 proc. Ewentualna zgoda ze strony URE na taki ruch oznaczałaby, że rachunek rodziny, która dziś płaci 100 zł miesięcznie, wzrósłby o 20 zł.
Splot podwyżek
Wszystkie opisane podwyżki nie mają jednak miejsca w próżni i wpłyną na nasze portfele także pośrednio. Po pierwsze rosnące ceny ogrzewania, prądu i wody podniosą czynsze ustalane przez wspólnoty i spółdzielnie - części wspólne takich nieruchomości muszą być oświetlone nocą i ogrzewane zimą.
Zobacz też: Spółdzielnia znalazła sposób na ceny prądy. Zbudowała własną elektrownię w centrum miasta
Każda podwyżka cen prądu wpływa także na ceny, które widzimy w sklepach. Najbardziej obrazowy przykład to chleb. Jak opisywał dla BI Polska prowadzący Akademię Wypieków Andrzej Piętka, mała cukiernia lub piekarnia wydaje w dwa miesiące na prąd 9-10 tys. zł, a duża ok. 25 tys. zł. Podniesienie tej kwoty o 20 proc. będzie oznaczać tylko jedno - przerzucenie kosztu tej podwyżki na klienta. Kolejnym kosztem, który wpłynie na cenę pieczywa, jest spodziewany wzrost cen zbóż na świecie ze względu na zbyt niskie nadwyżki po tegorocznych zbiorach.
Kolejnym elementem wzrostu cen żywności będzie wspomniana podwyżka cen gazu, który jest jednym z głównych surowców w fabrykach nawozów sztucznych. A jeśli ich ceny wzrosną, rolnicy podniosą ceny plonów, co zobaczymy w postaci wyższych kwot na metkach cenowych w sklepowych.
Nie inaczej będzie z innymi produktami i usługami - rosnące koszty produkcji konsumenci pokryją z własnych kieszeni, bo biznes przerzuci je w finalną cenę.
To nie koniec podwyżek
Koszty życia i utrzymania mieszkania nie będą jedynymi, które obciążą nasze portfele w najbliższych miesiącach bardziej niż dotychczas. Od 1 grudnia wzrosną bowiem stawki mandatów.
Na podwyżki i nowe opłaty musimy się także szykować w podatkach i daninach. Jeśli specustawa antysuszowa trafi wreszcie do Sejmu i zostanie przyjęta w obecnym kształcie, właściciele domów i mieszkań, które stoją na zbyt zabetonowanych działkach, zapłacą tzw. podatek od deszczu, którego dotychczas nie płacili.
Kolejnym pomysłem, który teoretycznie ma zielone światło w rządzie, ale wciąż nie stał się prawem i nie wiadomo, czy nim będzie, jest tzw. opłata reprograficzna, czyli podatek od smartfona. Rząd chciałby go nałożyć od 1 stycznia 2022 r., ale i bez niego ceny sprzętu RTV i AGD wzrosną.
Polski Ład na dokładkę
Jeśli dla kogoś to za mało, rząd szykuje się do położenia wisienki na torcie - wprowadzenia od 1 stycznia 2022 r. rewolucji podatkowo-składkowej, która ma kilkunastu milionom podatników obniżyć daniny (najczęściej o kilkanaście lub kilkadziesiąt złotych miesięcznie), ale podnieść je i to w wielu wypadkach zdecydowanie tym nieco lepiej zarabiającym.
Obecnie kilkusetstronicowa ustawa podatkowa Polskiego Ładu znajduje się w sejmowej komisji i trudno przesądzać, czy w Sejmie jest dla niej większość. Ale nawet i bez niej, jak wynika z naszego zestawienia, nadchodzące miesiące i 2022 r. nieco uszczuplą zawartość naszych portfeli.