Sasin robi igrzyska w Polsce. Dostał miliard złotych. Kłócą się nawet o dyscypliny

Rząd chce przeznaczyć na inwestycje pod igrzyska europejskie ponad miliard złotych. Przekonuje, że igrzyska pomogą polskiej gospodarce. Dr Karolina Tetłak z UW tłumaczy w rozmowie ze Sport.pl, czy na organizacji takiej imprezy rzeczywiście można zarobić.

Rząd Mateusza Morawieckiego ma przyjąć do końca września rozporządzenie dotyczące igrzysk europejskich, które w 2023 roku mają odbyć się w Krakowie i Małopolsce. Nowe prawo przewidywać będzie ostateczną kwotę, jaka zostanie przeznaczona na inwestycje. Jak informuje "Gazeta Wyborcza": "władze Krakowa na razie nie podają dokładnej wynegocjowanej kwoty, ale nieoficjalnie wiadomo, że grubo przekracza ona miliard złotych".

Zobacz wideo Ile zarabiają paraolimpijczycy?

- Pieniądze mają pójść m.in. na dofinansowanie: przebudowy węzła Opatkowice, ul. Okulickiego, Trasę Balicką, Olkuską i budowę na terenie Krakowa dodatkowych przystanków szybkiej kolei aglomeracyjnej. Do tego dojdą też pieniądze na inwestycje typowo sportowe, m.in. na modernizację stadionu Wisły, gdzie ma się odbyć ceremonia otwarcia igrzysk - czytamy w "GW".

Specustawa, której wciąż nie ma

Rozporządzenie rządowe ma być częścią większej specustawy dotyczącej igrzysk. Nie wiadomo, kiedy jej projekt trafi do parlamentu. Rząd zwleka z tym od dawna. - Na temat specustawy rozmawiam z rządem już od półtora roku. Terminy na jej powstanie powinny już dawno minąć - mówił w kwietniu prezydent Krakowa Jacek Majchrowski w rozmowie ze Sport.pl. 

Majchrowski negocjuje twardo. Zapowiedział, że nie podpisze w imieniu miasta umowy na organizację igrzysk, dopóki nie otrzyma pisemnych gwarancji wsparcia w zakresie inwestycji. Czasu jest coraz mniej, bo igrzyska mają odbyć się w dniach 9 - 25 czerwca 2023. Pełnomocnikiem rządu do spraw igrzysk europejskich jest minister Jacek Sasin.

Igrzyska pomogą gospodarce?

Igrzyska w Polsce wywołują spore kontrowersje. Czy w czasach pandemii i kryzysu gospodarczego rząd powinien wydawać z budżetu państwa ponad miliard złotych na tak niszową imprezę? Majchrowski tłumaczył nam, jak Kraków i Małopolska mogą skorzystać na igrzyskach. - Jestem przyzwyczajony do tego, że każda decyzja podjęta w Krakowie, obojętnie w jakiej sprawie, jest kontestowana. Zawsze znajdą się zwolennicy i przeciwnicy danej inicjatywy. Natomiast moim zdaniem te igrzyska w 2023 roku po zakończeniu pandemii byłyby kołem zamachowym rozwoju hotelarstwa, gastronomii. Przyjedzie kilkanaście tysięcy osób, turystyka powinna się odbić - twierdzi prezydent Krakowa.

- Igrzyska europejskie to naturalna okazja do promowania Polski i polskiej turystyki za granicą. Jestem przekonany, że igrzyska będą jednym z impulsów do pobudzenia gospodarki i ważnym czynnikiem w odradzaniu turystyki - powiedział z kolei pełnomocnik premiera do spraw promocji polskiej marki Andrzej Gut-Mostowy, cytowany przez portal Polskiej Organizacji Turystycznej.

Ekspertka tłumaczy: To przede wszystkim koszty

Poprosiliśmy o komentarz dr Karolinę Tetłak, adiunkt w Katedrze Prawa Finansowego na Wydziale Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego. - To kolejna próba Krakowa, jeśli chodzi o kandydowanie do miana gospodarza wielkiej imprezy sportowej. Kilka lat temu miasto bez powodzenia ubiegało się o organizację zimowych igrzysk olimpijskich. Rozbudowa infrastruktury w związku z imprezą jest ważna, natomiast należy postawić pytanie czy bez imprezy są to właściwe priorytety na dany moment. Infrastruktura w dużej mierze generuje przede wszystkim koszty, a nie szanse na zarobek. Kraków już teraz jest na tyle popularny turystycznie, że promocja w związku z imprezą sportową pewnie niewiele zmieni, choć oczywiście chwilowo pobudziłaby zainteresowanie wokół miasta - mówi Tetłak, która specjalizuje się w finansowych aspektach, w tym podatkowych, wielkich wydarzeń sportowych. 

- Wielkie imprezy sportowe to jednak przede wszystkim koszty, a wykorzystanie imprezy jako bodźca długotrwałych korzyści wymaga mądrze przemyślanej strategii. O doświadczeniach innych państw w tym zakresie bardzo obszernie pisałam w mojej książce "Opodatkowanie dochodów sportowców biorących udział w międzynarodowych imprezach sportowych" - dodaje Tetłak.

We wspomnianej książce dr Karolina Tetłak wskazuje m.in.: "Zwolennicy organizowania wielkiej imprezy sportowej w danym państwie rzadko wracają po imprezie do swoich prognoz, by zweryfikować, czy rzeczywiście się urzeczywistniły. Dużo trudniej jest przedstawić konkretne dowody wystąpienia korzyści niż twierdzić, że potencjalne korzyści wystąpią w przyszłości. Co więcej, rządy państw goszczących mogą nie chcieć prawdziwie naukowej oceny rzeczywistych skutków organizacji mistrzostw. Tymczasem niezależni ekonomiści wskazują, że w większości przypadków obietnice cudów gospodarczych, składane przed mistrzostwami, nie pokrywają się z rzeczywistością (…). Wyniki badań pokazują, że gospodarcze skutki wydarzenia sportowego są silne, ale i krótkotrwałe, i tylko po stronie popytu."

W swojej analizie nasza rozmówczyni zauważa także, że "doświadczenia miast gospodarzy pokazują, że źródłem ryzyka finansowego może być także infrastruktura pozostająca po mistrzostwach, np. rozbudowany system transportu, zakwaterowanie turystyczne, kompleksy sportowe i centra mediowe."

Wiele znaków zapytania

Siedem lat temu mieszkańcy Krakowa odrzucili w referendum inicjatywę zorganizowania w ich mieście zimowych igrzysk w 2022 roku. Przeciw było prawie 70 procent głosujących. Miesiąc temu na sesji rady miasta debatowano nad referendum w sprawie igrzysk europejskich. Ostatecznie radni zdecydowali, że nie będą pytać mieszkańców o zdanie.

Jest więcej znaków zapytania wokół igrzysk w Polsce. Europejski Komitet Olimpijski podał listę 23 dyscyplin, które mają zostać rozegrane na zawodach w naszym kraju. To: szermierka, koszykówka 3×3, łucznictwo, badminton, piłka ręczna plażowa, piłka nożna plażowa, boks, kajakarstwo, kolarstwo, judo, karate, pięciobój nowoczesny, muaythai, kick boxing, padel, strzelectwo, skoki narciarskie na igelicie, wspinaczka sportowa, tenis stołowy, taekwondo, breakdance, teqball i triathlon.

Kraków i Małopolska mają swoje listy. Jak informuje Gazeta Krakowska, miasto chce organizować zawody w siatkówce, rugby siedmioosobowym, koszykówce 3x3, kajakarstwie, szermierce, pięcioboju nowoczesnym, strzelectwie, pływaniu synchronicznym oraz tenisie stołowym. Z kolei Małopolska wskazała następujące dyscypliny: skoki narciarskie na igelicie, gimnastykę sportową, judo lub zapasy, karate, badminton, piłkę ręczną plażową, siatkówkę plażową, piłkę nożną plażową, wspinaczkę sportową oraz kolarstwo górskie. 

Rozdźwięk jest spory. Nie ma ostatecznej wspólnej listy dyscyplin, choć do rozpoczęcia igrzysk pozostały niecałe dwa lata. Na dziś nie jest przewidziana organizacja zawodów lekkoatletycznych, które stanowią fundament każdej imprezy olimpijskiej.

Igrzyska, których nikt nie chciał

W czerwcu 2023 roku do Polski mają przyjechać reprezentacje z 50 państw. Pierwsze igrzyska europejskie odbyły się w 2015 roku w Baku, stolicy Azerbejdżanu. Kolejne cztery lata później w białoruskim Mińsku. Kilka lat temu powstało specjalne pojęcie "sportswashingu". Jak tłumaczy Grzegorz Kita, specjalista z zakresu marketingu i konsultingu sportowego to: "poprawianie i czyszczenie wizerunku przez rządy różnych państw czy wielkie koncerny za pomocą imprez sportowych, własnych teamów czy kampanii z użyciem sportowców". To narzędzie bywa bardzo skuteczne. - Tak ocenia się m.in. działania Azerbejdżanu czy Białorusi w celu organizacji igrzysk europejskich. Podobne tendencje można zaobserwować z krajami arabskimi zaangażowanymi w futbolu czy z Rosją - zauważa Kita.

Kandydatura Krakowa i Małopolski była jedyną, która została zgłoszona do Europejskiego Komitetu Olimpijskiego.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.