Były policjant CBŚP o brutalnych interwencjach policji: System jest chory. Takich sytuacji będzie więcej

W sierpniu w ciągu tygodnia po interwencjach dolnośląskich policjantów doszło do śmierci trzech mężczyzn. Odwołania komendanta tej jednostki dopomina się m.in. partia Zieloni. - Nie znam komendanta dolnośląskiej policji, ale to nie jest jego wina, że dziś system działania polskiej policji jest chory - ocenia w rozmowie z Gazeta.pl były funkcjonariusz CBŚP Marcin "Borys" Miksza. Jak dodaje: - Takich sytuacji może być niedługo więcej.

Brutalne interwencje dolnośląskich policjantów ujawnili i dokładnie opisali w kolejnych tekstach dziennikarze "Gazety Wyborczej"

1. "Kolejna śmierć we Wrocławiu po interwencji policji. Łukasz Łągiewka miał obrzęk mózgu" - pełną treść artykułu przeczytasz w "Gazecie Wyborczej" pod tym linkiem.

2. "Śmierć Ukraińca podczas interwencji policji. Pół godziny katorgi w izbie wytrzeźwień ["WYBORCZA" UJAWNIA]" - pełną treść artykułu przeczytasz w "Gazecie Wyborczej" pod TYM linkiem.

*** 

W nocy z 1 na 2 sierpnia we Wrocławiu zmarł Łukasz Łagiewka. Kilkanaście godzin wcześniej sześcioro funkcjonariuszy pobiło go przy pomocy pałek teleskopowych i z użyciem gazu, podejrzewając, że mógł on być pod wpływem środków odurzających. Rodzina wezwała policję, była przekonana, że ich syn chce targnąć się na własne życie. 29-latek leczył się na depresję. Łukasz zmarł kilkanaście godzin po interwencji policjantów z Komendy Miejskiej we Wrocławiu.

Dwa dni wcześniej na wrocławskiej izbie wytrzeźwień po torturach funkcjonariuszy umarł 25-letni obywatel Ukrainy Dmytro Nikiforenko. Cztery dni później media poinformowały o śmierci Bartosza Sokołowskiego, który stracił życie po interwencji funkcjonariuszy z Lubina.

Zobacz wideo Tusk o wydarzeniach w Lubinie: To PiS jest odpowiedzialny za nieprofesjonalne działania Policji

Wszystkie trzy wydarzenia łączy fakt, że interwencji dokonali funkcjonariusze dolnośląskiej policji. Próbowaliśmy skontaktować się z byłymi policjantami z tego regionu, lecz konsekwentnie odmawiali nam komentarza. O sprawie rozmawiamy z byłym policjantem CBŚ - Marcinem "Borysem" Mikszą.

Joanna Zajchowska, Gazeta.pl: Komendant policji we Wrocławiu powinien zostać odwołany?

Marcin "Borys" Miksza: Nie znam komendanta dolnośląskiej policji, ale to nie jest jego wina, że dziś system działania polskiej policji jest chory. Policja jest cała chora. Odwołanie jednego komendanta nic nie zmieni. W innych częściach Polski policja też ma takie problemy. To błędny tok myślenia. 

Jednak w dolnośląskiej policji w przeciągu tygodnia po interwencjach policji zmarło trzech mężczyzn. Z czego to wynika?

To nie jest tak, że jest to problem konkretnie tej jednostki. Wpływa na to cały szereg różnych czynników, które uzewnętrzniły się w tej konkretnej komendzie.

Jakie to czynniki?

Zaniżono kryteria przyjęć do policji, a mimo to ciągle brakuje chętnych. Funkcjonariusze nie są odpowiednio szkoleni, a przez to nie są przygotowani do pełnienia służby. Popełniają błędy często nie z własnej winy. 

Dlaczego ciągle brakuje chętnych?

Młodzi ludzie nie chcą iść do policji. Widzą, że obecnie policjanci biorą udział w dziwnych akcjach jak ochrona willi na Żoliborzu czy smoleńskiego pomnika. Przez społeczeństwo są wyśmiewani, opluwani. Sama policja też w żaden sposób nie próbuje zachęcić młodych do wstępowania w jej szeregi.

Jak wygląda proces szkolenia funkcjonariusza do pracy?

W ostatnich latach skrócono kurs podstawowy dla kandydatów do dwóch miesięcy. Na to składa się praktyka i teoria. Przez dwa miesiące nie da się poznać sposobów, taktyki i metod działania policji. Dla porównania funkcjonariusze w pododdziałach antyterrorystycznych szkolą się kilka godzin dziennie. W komendach lokalnych znacznie częściej dochodzi do groźnych sytuacji. Policjanci lokalni powinni być przygotowani na każdą ewentualność, bo zazwyczaj to oni są pierwsi na miejscu zdarzenia. Brak wypracowanego schematu działania powoduje, że w sytuacji niebezpiecznej zaczynają działać spontanicznie. 

To co można zrobić?

Od lat każdy bał się wprowadzenia do policji radykalnych zmian. Potrzeba zmiany systemowej. To musi być radykalne cięcie. Mam wrażenie, że panuje przekonanie, że im słabsza policja, tym mamy łatwiejsze życie. To nie jest prawda. Nie oszukujmy się, z wprowadzania kosmetycznych zmian w ustawach nie wyjdzie nic dobrego. Takich sytuacji będzie niedługo więcej.

Może być jeszcze gorzej?

Może i obawiam się, że będzie. Starsi policjanci uciekają na emerytury, a młodych brakuje. W czasie modernizacji policji wydano grube pieniądze na wyposażenie funkcjonariuszy, zapominając o finansowaniu szkoleń. Te braki coraz bardziej wychodzą na wierzch.

Ostatnio w sieci pojawiło się nagranie, na którym widzimy, że wrocławscy policjanci próbują zatrzymać złodzieja. Ten ucieka z miejsca zdarzenia, gdy funkcjonariusze są już przy samochodzie. Widział pan to nagranie?

W tej sytuacji nie uważam, żeby wyszły na jaw szczególne braki tych funkcjonariuszy. To było tak, że policjanci otrzymali zgłoszenie, że w samochodzie na jednym z parkingów może być złodziej. Wcześniej ktoś powiadomił ich, że został okradziony, ale nie udzielił żadnych szczegółów. Ciężko było w tej sytuacji wymagać od nich konkretnej akcji, jeśli te wiadomości nie były w żaden sposób zweryfikowane. Ktoś mógł wprowadzać ich w błąd. Jednak, gdy już przystąpili do akcji, to mogli zareagować bardziej zdecydowanie. Udostępniłem to nagranie na Twitterze, ale nie wdawałem się w dyskusje. Internauci nie zostawili na nich suchej nitki. 

Etos munduru dziś upadł?

Na policję wylewa się dziś ogromna fala hejtu. Ubliżanie policjantom jest standardem. Publikowanie wiadomości, w których funkcjonariusze chwalą się, że po służbie zatrzymali pijanego kierowcę, nie robi już na nikim wrażenia. Policja jest instytucją, która musi mieć szacunek. Mamy rzeczywistość, w której nastolatkowie nagrywają kompromitujące policję filmy, ludzie zachowują się wobec funkcjonariuszy agresywnie. To nie może się dziać i nie można na to pozwalać. Musimy mieć silną policję, żeby żyć bezpiecznie.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.