Zarzut zabójstwa usłyszał Łukasz T. - 31-letni kierowca autobusu, który w sobotę przejechał w Katowicach 19-latkę. Odpowie też za usiłowanie zabójstwa dwóch innych osób. "Podejrzany stwierdził, iż nie miał świadomości, że kogokolwiek potrącił autobusem, że kogokolwiek ma pod kołami autobusu. Chciał dojechać do zajezdni, ponieważ - jak wyjaśnił - tam miał czuć się bezpiecznie, ponieważ tam miała być ochrona" – poinformowała prok. Monika Łata z Prokuratury Okręgowej w Katowicach.

Zarzut zabójstwa usłyszał Łukasz T. - 31-letni kierowca autobusu, który w sobotę przejechał w Katowicach 19-latkę. Odpowie też za usiłowanie zabójstwa dwóch innych osób. "Podejrzany stwierdził, iż nie miał świadomości, że kogokolwiek potrącił autobusem, że kogokolwiek ma pod kołami autobusu. Chciał dojechać do zajezdni, ponieważ - jak wyjaśnił - tam miał czuć się bezpiecznie, ponieważ tam miała być ochrona" – poinformowała prok. Monika Łata z Prokuratury Okręgowej w Katowicach.
Doprowadzenie kierowcy autobusu do prokuratury /Andrzej Grygiel /PAP

Informację o zarzutach dla kierowcy przekazała prok. Monika Łata z zespołu prasowego katowickiej prokuratury okręgowej. 

Łukasz T., przesłuchany w charakterze podejrzanego, częściowo przyznał się do przedstawionego zarzutu i stwierdził, że obawiał się o swoje życie i zdrowie; bał się, że zostanie zaatakowany przez grupę ludzi - zarówno z prawej, jak i z lewej strony; dlatego ruszył autobusem - relacjonowała prok. Łata. Jak dodała, kierowca twierdził, że ruszył w grupę ludzi bardzo wolno. Stwierdził, że absolutnie nie chciał nikogo przejechać, i że gdyby miał taką świadomość - że kogoś przejechał - to oczywiście zatrzymałby się i chciałby udzielić pomocy - dodała Łata. 

Kierowca mówił śledczym, że wydawało mu się, że ktoś z grupy stojącej po obu stronach autobusu kopie w drzwi pojazdu; drzwi te miały się otworzyć. Kierowca zamknął je i odniósł wrażenie, że osoby z obu stron będą atakować autobus. Słyszał też, że coś uderzyło w szybę. Gdy odjechał (już po potrąceniu nastolatki), myślał, że biegnące za autobusem osoby ścigają go, by zaatakować.

Dwie osoby, za usiłowanie zabójstwa których odpowie kierowca, to kobieta i mężczyzna. Oboje znajdowali się na torze jazdy pojazdu. Udało im się uciec i nie zostali ranni.

Wcześniej policja przekazała prokuraturze dotychczas zgromadzony materiał dowodowy, m.in. zebrane zeznania świadków oraz ustalenia poczynione dzięki nagraniom wypadku - zarówno tym z monitoringu, jak i tym wykonanym smartfonami przez świadków.

Sąd Rejonowy Katowice-Zachód zdecydował o tymczasowym aresztowaniu 31-latka na 3 miesiące. 

Jak wyglądał wypadek?

Do wypadku doszło w sobotę przed szóstą rano opodal przejścia dla pieszych w pobliżu zbiegu ulic Mickiewicza i Stawowej - w ścisłym centrum Katowic. Na amatorskim nagraniu widać, jak kierowca autobusu najeżdża na grupę młodych ludzi, z których część uczestniczyła w bójce na pasie ruchu. Nastolatka znika pod kołami pojazdu, który ciągnie ją przez kilkadziesiąt metrów, zaś jeden z mężczyzn jest popychany przez jadący autobus, inni uciekają na boki.

31-letni kierowca był trzeźwy. Pobrano mu krew do badań na obecność środków odurzających. Jak ustalono, Łukasz T. uczestniczył wcześniej w ośmiu kolizjach drogowych - do części z nich doszło, gdy kierował autobusem. Jako kierowca pracował od 10 lat.

Za zabójstwo i usiłowanie zabójstwa grozi kara do 25 lat więzienia lub dożywocie.

19-latka osierociła dwoje dzieci

Kondolencje bliskim ofiary złożyli prezydenci: Katowic, gdzie doszło do tragedii, oraz Świętochłowic, gdzie mieszkała 19-latka - matka dwojga małych dzieci.

"Rodzinie Zmarłej składam wyrazy głębokiego współczucia. Zrobimy wszystko, co w naszej mocy, by pomóc wyjaśnić przyczyny tej tragedii" - napisał na Facebooku prezydent Katowic Marcin Krupa. Przyznał, że "ta tragiczna sytuacja budzi wiele emocji".

“Jestem głęboko poruszony porannym wydarzeniem w Katowicach, w którym tragicznie zginęła młoda mieszkanka naszego miasta. Taka sytuacja w ogóle nie powinna mieć miejsca. Mam nadzieję, że sprawa zostanie szybko wyjaśniona. Do czasu wyjaśnienia proszę o powstrzymanie się w ferowaniu wyroków i komentowania. Rodzinie i znajomym składam najszczersze wyrazy współczucia" - napisał prezydent Świętochłowic Daniel Beger.