Sprawa ma swój początek w 2020 roku, kiedy Alina Czyżewska, działaczka organizacji Watchdog Polska i Kultury Niepodległej badała nieprawidłowości, do jakich miało dochodzić w MŚO. Sprawdzając dokumenty, aktywistka przypadkiem natrafiła na koncepcję programową ówczesnej dyrektorki Moniki Ożóg, która w swojej pracy pisała o „łódzkich mieszkańcach” (a startowała w konkursie do opolskiego muzeum) i o Muzeum Sztuki (a kandydowała na dyrektorkę Muzeum Śląska Opolskiego).
- To zainspirowało nasze Pogotowie Prawne Kultury Niepodległej do zawnioskowania do zarządu województwa łódzkiego o koncepcję programową tamtejszego dyrektora. I oniemieliśmy, bo pani Ożóg skopiowała liczne fragmenty jego pracy, nawet nie zmieniając w nich przymiotników – tłumaczy Czyżewska.
Aktywistka zawiadomiła prokuraturę o możliwości popełnienia przestępstwa plagiatu przez Monikę Ożóg oraz o niedopełnienie obowiązku przez marszałka Andrzeja Bułę dotyczącego archiwizacji dokumentów składanych przez kandydatów startujących w konkursie.
Początkowo Monika Ożóg do winy się nie przyznawała, jednak gdy kolejne ogólnopolskie media publikowały ujawnione przez Czyżewską dokumenty, a całą sprawę okrzyknięto skandalem, Ożóg podała się do dymisji. Pod koniec zeszłego roku opolska prokuratura przedstawiła byłej już dyrektorce MŚO zarzut popełnienia plagiatu, a w marcu rozpoczął się w jej sprawie proces karny, w którym grozi jej teraz do trzech lat więzienia.
Takiego procesu w opolskim sądzie jeszcze nie było
Na tym sprawa się jednak nie skończyła, ponieważ marszałek, któremu podlega muzeum, wytoczył Alinie Czyżewskiej proces za naruszenie dobrego imienia, reputacji i renomy województwa opolskiego.
Andrzej Buła uznał, że publikując krytyczne i zdaniem marszałka – nieprawdziwe zarzuty dotyczące jego odpowiedzialności w tej sprawie – Czyżewska przekroczyła granice krytyki i obraziła nie tylko marszałka, ale całe województwo i wszystkich jego mieszkańców.
- Marszałek Buła uznał, że krytykując jego działania, obraziłam całe województwo. To syndrom Ludwika XIV, który stwierdził, że „państwo to ja”. Nie rozumiem, dlaczego marszałek nie miał odwagi pozwać mnie z podniesionym czołem, tylko chowa się za plecami mieszkańców – uważa Czyżewska.
Wskazuje jednocześnie, że obcy jej ludzie, mieszkańcy Opolszczyzny pisali jej, że nie czują się urażeni ujawnionymi informacjami, tylko dziękowali za obywatelską postawę. Powstała nawet specjalna petycja, pod którą w tej sprawie podpisało się kilkaset osób.
Chodzi o wywołanie efektu mrożącego?
- Mam pytanie do pana marszałka, czy to ja naruszyłam dobre imię województwa, czy może pomogłam zrozumieć władzom regionu, jak zorganizować transparenty i zgodny z prawem konkurs – zastanawia się aktywistka.
Jej zdaniem, pozew sądowy ma na celu wywołać u innych aktywistów i dziennikarzy efekt mrożący, który zniechęci do krytyki marszałka.
- Im bardziej społeczeństwo obywatelskie jest aktywne, tym bardziej władza wykorzystuje różne narzędzia prawne, aby zakneblować mu usta – przekonuje Czyżewska.
Z kolei Violetta Ruszczewska, rzeczniczka marszałka Buły stwierdziła, że do czasu wydania wyroku nie będzie komentowała sprawy.
Sąd Okręgowy w Opolu kolejny termin rozprawy wyznaczył we wrześniu.
Jak globalne ocieplenie zmienia wakacyjne trendy?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?