Elżbieta Witek na wiecu "krzyczy i wymachuje rękami". Ekspertka mowy ciała: Totalne zagubienie

Elżbieta Witek, podobnie jak inni, najważniejsi politycy Prawa i Sprawiedliwości, promuje Polski Ład w mniejszych miejscowościach. Jej weekendowe przemówienie w Otyniu wywołało falę komentarzy. Ekspertka mowy ciała uważa, że zachowanie marszałkini Sejmu zdradzało, iż nie poradziła sobie w sytuacji, kiedy to nie ona udziela komuś prawa głosu. - Mogliśmy zaobserwować jej totalne zagubienie - mówiła w rozmowie z WP.pl.

Marszałkini Sejmu w weekend pojawiła się na pikniku rodzinnym w Otyniu w województwie lubuskim. Poza zwolennikami Prawa i Sprawiedliwości na miejscu znaleźli się także przeciwnicy rządu. Za sceną pojawił się m.in. transparent krytykujący TVP, a przemówienie Elżbiety Witek było zakłócane przez okrzyki "konstytucja" czy "gdzie jest prawo?".

Zobacz wideo Kaczyński "reaguje" na nepotyzm w PiS. Tusk: Jesteśmy świadkami albo skrajnej nieudolności, albo jawnego szyderstwa

Zachowanie Elżbiety Witek w Otyniu. "Na co dzień to ona decyduje, komu użycza głosu i ma prawo go odebrać"

Dziennikarze portalu WP.pl poprosili ekspertkę mowy ciała o komentarz do wystąpienia Elżbiety Witek. Według Darii Domaradzkiej-Guzik, styl przemówienia polityczki PiS był "bardzo słaby". Według niej, problemem był kontekst sytuacji, w jakiej znalazła się posłanka. Krzyki przeciwników PiS wyraźnie wybijały ją z równowagi.

- Marszałek została wyciągnięta ze swoich naturalnych okoliczności, w których najczęściej przebywa, czyli z sali sejmowej. Na co dzień to ona decyduje, komu użycza głosu i ma prawo go odebrać. Może kontrolować, co mówi i w jakim tempie - powiedziała ekspertka. Według niej, Elżbieta Witek została "wrzucona" w trudną sytuację, w której nie miała doświadczenia, dlatego można było zaobserwować jej "totalne zagubienie".

Trenerka mowy niewerbalnej uważa również, że sytuacja ta potwierdza, iż marszałkini Sejmu nie ma kompetencji do przemawiania na wiecach i nie jest "trybunem ludowym". Wskazuje na to chociażby fakt, że polityczka momentami wręcz krzyczała do mikrofonu i dyskutowała z publicznością.

- Oczywiście nie pomagało jej silne zderzenie z oponentami wobec treści, które głosiła, ale to pokazało też, że nie potrafi poradzić sobie z tak silnymi emocjami. Efektem tego było wejście w bardzo wysokie tony, wymachiwanie rękami i zbyt szybkie tempo mówienia. To naturalna reakcja, bo ciało daje takie objawy, gdy jesteśmy zdenerwowani - przyznała Domaradzka-Guzik.

"Oni wierzą, że pieniądze z budżetu państwa to są pieniądze rządu i rząd łaskawie daje"

"Wymachiwanie rękami i szybkie tempo mówienia" to nie jedyne kwestie, na które uwagę zwrócili politycy opozycji czy użytkownicy mediów społecznościowych. Elżbieta Witek krytykowana była nie tylko za sam styl wypowiedzi, ale słowa, które wypowiedziała podczas spotkania z mieszkańcami. Dotyczyło one między innymi świadczenia 500 plus czy Unii Europejskiej.

- Jestem ciekawa, czy któryś z nich nie korzysta z emerytury w wieku 60 lub 65 lat, a może ktoś nie bierze 500 plus, albo może zrezygnował z 300 plus, albo z darmowych leków dla seniorów. No nie, proszę państwa, biorą, bo jak mówią, że jak dają, to się bierze (...). A ja myślę, że warto by się było unieść honorem i od "wrednego" rządu PiS tego nie brać. A bierzecie, bierzecie. Bez żadnych skrupułów bierzecie i narzekacie. To jest mało honorowe, bo jakbym się nie zgadzała z decyzjami rządu, to nigdy od takiego rządu nic bym nie wzięła - mówiła Elżbieta Witek.

Politycy przypomnieli, że rząd nie ma żadnych swoich pieniędzy, tylko dysponuje środkami Skarbu Państwa. "Oni wierzą, że pieniądze z budżetu państwa to są pieniądze rządu i rząd łaskawie daje, jakby z własnych majątków to robili... to są pieniądze z podatków, składek wszystkich Polaków!" - wytknęła jej posłanka Nowoczesnej Monika Rosa.

- Tu proszę pani jest Polska, a nie Unia. Tu jest Polska. Tu jest Otyń, a Polska zawsze leżała w Europie, od ponad 2 tys. lat - zwróciła się Witek do jednej z demonstrujących. "Skoro obywatel narzekający na rząd nie ma - zdaniem pani Witek - prawa do publicznych pieniędzy, to pani Witek narzekająca na UE nie ma prawa do funduszy europejskich" - skomentował słowa marszałkini Leszek Miller. Podobne głosy zresztą słychać także w Europie, o czym ostatnio pisał "Financial Times". 

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.